Następnego dnia.
- Nie możemy dłużej czekać!
- To ją może zabić!
- Prędzej czy później to się stanie...
-
Kane szedł na niespodziewane spotkanie Rady. Z samego rana wszyscy jej członkowie dostali wiadomość o spontanicznym posiedzeniu. Nie otrzymali więcej informacji oprócz tej, że obecność każdego jest obowiązkowa.
- Zaczniemy przesłuchiwanie pojmanych. - zaczęła Lexa, gdy wszyscy znajdowali się już w pomieszczeniu. - Od teraz. - pozostali spojrzeli na siebie zdezorientowani. - Już zbyt dużo czasu straciliśmy.
Skończyła i ruszyła w kierunku wyjścia, reszta postąpiła tak samo. Poczuła ucisk na nadgarstku.
- Wszystko w porządku? - Octavia ponownie zapytała, widząc niecodzienne zachowanie drugiej Kanclerz.
- Nie wiem o czym mówisz.
-
- Hej, Clarke. - Raven niepewnie zbliżyła się do dziewczyny.
- Po co przyszłaś? - wybełkotała.
- Musisz pójść ze mną i Jahą.
- Nie mogę opuszczać tego pomieszczenia. - prychnęła. - Zapomniałaś już? - zadrwiła.
Poczuła jak węzły przy jej rękach popuszczają, niepewnie odwróciła się do dwóch postaci.
- To jak? - blondynka jedynie wzruszyła ramionami. - Tylko musisz być cicho.
-
Lexa wraz z Abby i Marcusem udali się do najbliższego pokoju, w którym siedział unieruchomiony mężczyzna. Gwałtownie podeszła do stołu przy którym się znajdował i usiadła naprzeciwko.
- Dlaczego wróciliście na Ziemię? - zaczęła ostrym tonem.
- Naprawdę nic nie wiem. - pokiwał głową.
- Ile osób liczy wasza armia? - spojrzała na niego przenikliwym spojrzeniem.
- J-ja. - jąkał się.
- Jakie zamiary ma Diyoza?
- Byłem tylko ich więź-
- Łżesz! - Lexa uderzyła pięścią w stół.
- Jak się znalazłeś na pokładzie ich statku? - Marcus zapytał spokojnym tonem, kładąc dłoń na ramieniu Kanclerz, którą natychmiastowo odtrąciła i wróciła na miejsce.
- Nic nie pamiętam.
- Gadaj. - Dowódca doskoczyła do niego chwytając go za koszulkę.
- Lexa! - usłyszała głos pani Griffin.
Puściła mężczyznę i wyszła z pokoju. Szybkim krokiem udała się do swojego lokum.
Uderzyła pięścią o ścianę. Przeszywający ból dał swego rodzaju ukojenie. Upadła na łóżko i wplotła dłonie we włosy.
Przymknęła powieki. Nieprzespana noc, przez co chwilę budzące ją koszmary, dawała się we znaki.
Obudziła się wraz z gwałtownym wejściem pani Griffin do pomieszczenia.
Podniosła się z łóżka z pytającym spojrzeniem na rozglądającą się Abigail.
- Clarke, zniknęła...
