- Wiem, wybacz. - Abby starała się jak najdelikatniej ściągnąć kołnierz. - Wiem, że jeszcze boli. - obejrzała dokładnie siną skórę szyi.
Lexa pustym wzrokiem wpatrywała się w poczynania doktor Griffin.
- Spróbuj coś powiedzieć.
Chciała wydobyć z siebie dźwięk, lecz jedyne co opuściło jej gardło to pojedyncze świsty.
- Powoli, nie śpiesz się. - ułożyła dłoń na jej ramieniu, którą momentalnie odtrąciła. - Struny głosowe są jeszcze opuchnięte. Zacznij od swojego imienia.
- L-lexa. - wyszeptała.
Abby lekko się uśmiechnęła.
- C-chcę... - zacięła się. - Chcę z nią porozmawiać.
- Dajmy jej jeszcze czas. - wtrącił Kane. - Przy Ziemianach, byłych Ziemianach - poprawił się - jest spokojniejsza, ale to dla niej praktycznie obcy ludzie. - westchnął. - W naszym towarzystwie staje się nerwowa, dlatego unikaliśmy z nią kontaktu. Dzisiaj spróbujemy czegoś nowego, zobaczymy jak zareaguje na kogoś innego ze swoich stron. Na kogoś, komu kiedyś ufała.
-
Abby, Bellamy i Lexa z pomocą Kane'a podeszli do szyby pomieszczenia, w którym leżała związana Clarke. Brunetka spojrzała na otwierające się do białego pokoju drzwi.
- Wpuścić ją. - Blake zakomunikował przez radio.
Nie było to dla niego proste. Porozmawiać z Clarke miała Octavia. Bellamy był naocznym świadkiem tego, do czego zdolna jest blondynka. Był pełen obaw, jednak w głębi duszy wierzył w dziewczynę.
- Clarke? - Octavia zbliżyła się do łóżka.
- Octavia... - obdarowała ją zmęczonym uśmiechem.
- Jest za blisko. - zaniepokoił się brunet.
- Spokojnie. - Abby chwyciła go za ramię.
- Jesteśmy w bunkrze. - zaczęła niepewnie. - Przetrwał, przetrwaliśmy. - smutno się skrzywiła. - Byliśmy pewni, że nie żyjesz... - Clarke jedynie pokiwała przecząco głową.
- Gdzie jest mama? Dlaczego jej tu nie ma? - Abby słysząc to z trudem powstrzymywała płacz. - Gdzie jest Bellamy? Raven? Monty? Jasper? - pytała lekko podbita. - Wiem, że was zaatakowali... Żołnierze z Gagarin'a.
- Tak.
- A co z resztą?
- Niektórzy zostali w Arkadii, gdy fala uderzyła. - odwróciła wzrok. - Jasp-
- To przez Lexę! To jej wina! - uniosła się.
- Nieprawda. Sami-
- Kazała Ci tak mówić?! - jej ton był coraz mocniejszy.
- Nie.
- Ona łże. To podstęp. - Lexa bez słowa wsłuchiwała się słowom blondynki. Trafiały w każdy jej najczulszy punkt.
- Clarke, to co mówisz jest nieprawdą.
- Przysłała Cię do mnie? - spojrzała na nią badawczo. - Wie, że tu teraz jesteś! Nie możesz jej wierzyć! - stawała się coraz bardziej porywcza. - To potwór! - krzyknęła.
Lexa uchyliła lekko usta i przyłożyła dłoń do nawierzchni szyby.
- Potwór stworzony przez Beccę! Aby wszystko i wszystkich niszczyć! Musisz ją zabić! - serce brunetki zabiło mocniej. - Musisz! To potwór! - zaczęła rzucać się po pościeli. - Zabij ją, Octavio!
- To co widzisz to reakcja warunkowa. - Abby z trudem powstrzymywała emocję. - To nie ona.
- Nie, nie ona. - powiedziała półszeptem i odeszła.