IX.

718 64 5
                                    

- Wiem, wybacz. - Abby starała się jak najdelikatniej ściągnąć kołnierz. - Wiem, że jeszcze boli. - obejrzała dokładnie siną skórę szyi. 

Lexa pustym wzrokiem wpatrywała się w poczynania doktor Griffin. 

- Spróbuj coś powiedzieć. 

Chciała wydobyć z siebie dźwięk, lecz jedyne co opuściło jej gardło to pojedyncze świsty. 

- Powoli, nie śpiesz się. - ułożyła dłoń na jej ramieniu, którą momentalnie odtrąciła. - Struny głosowe są jeszcze opuchnięte. Zacznij od swojego imienia. 

- L-lexa. - wyszeptała. 

Abby lekko się uśmiechnęła. 

- C-chcę... - zacięła się. - Chcę z nią porozmawiać. 

- Dajmy jej jeszcze czas. - wtrącił Kane. - Przy Ziemianach, byłych Ziemianach - poprawił się - jest spokojniejsza, ale to dla niej praktycznie obcy ludzie. - westchnął. - W naszym towarzystwie staje się nerwowa, dlatego unikaliśmy z nią kontaktu. Dzisiaj spróbujemy czegoś nowego, zobaczymy jak zareaguje na kogoś innego ze swoich stron. Na kogoś, komu kiedyś ufała. 

-

Abby, Bellamy i Lexa z pomocą Kane'a podeszli do szyby pomieszczenia, w którym leżała związana Clarke. Brunetka spojrzała na otwierające się do białego pokoju drzwi. 

- Wpuścić ją. - Blake zakomunikował przez radio. 

Nie było to dla niego proste. Porozmawiać z Clarke miała Octavia. Bellamy był naocznym świadkiem tego, do czego zdolna jest blondynka. Był pełen obaw, jednak w głębi duszy wierzył w dziewczynę. 

- Clarke? - Octavia zbliżyła się do łóżka.

- Octavia... - obdarowała ją zmęczonym uśmiechem. 

- Jest za blisko. - zaniepokoił się brunet. 

- Spokojnie. - Abby chwyciła go za ramię. 

- Jesteśmy w bunkrze. - zaczęła niepewnie. - Przetrwał, przetrwaliśmy. - smutno się skrzywiła. - Byliśmy pewni, że nie żyjesz... - Clarke jedynie pokiwała przecząco głową. 

- Gdzie jest mama? Dlaczego jej tu nie ma? - Abby słysząc to z trudem powstrzymywała płacz. - Gdzie jest Bellamy? Raven? Monty? Jasper? - pytała lekko podbita. - Wiem, że was zaatakowali... Żołnierze z Gagarin'a.

- Tak. 

- A co z resztą? 

- Niektórzy zostali w Arkadii, gdy fala uderzyła. - odwróciła wzrok. - Jasp-

- To przez Lexę! To jej wina! - uniosła się.

- Nieprawda. Sami-

- Kazała Ci tak mówić?! - jej ton był coraz mocniejszy. 

- Nie.

- Ona łże. To podstęp. - Lexa bez słowa wsłuchiwała się słowom blondynki. Trafiały w każdy jej najczulszy punkt. 

- Clarke, to co mówisz jest nieprawdą. 

- Przysłała Cię do mnie? - spojrzała na nią badawczo. - Wie, że tu teraz jesteś! Nie możesz jej wierzyć! - stawała się coraz bardziej porywcza.  - To potwór! - krzyknęła. 

Lexa uchyliła lekko usta i przyłożyła dłoń do nawierzchni szyby. 

- Potwór stworzony przez Beccę! Aby wszystko i wszystkich niszczyć! Musisz ją zabić! - serce brunetki zabiło mocniej. - Musisz! To potwór!  - zaczęła rzucać się po pościeli. - Zabij ją, Octavio!

- To co widzisz to reakcja warunkowa. - Abby z trudem powstrzymywała emocję. - To nie ona. 

- Nie, nie ona. - powiedziała półszeptem i odeszła.






For humanity | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz