XXVII.

819 63 3
                                    

Lexe wybudził ze snu dźwięk urządzenia, które niegdyś można było nazwać pagerem. Zerwała się z łóżka, widząc komunikat o natychmiastowym posiedzeniu Rady. Dopiero po chwili zorientowała się, że Clarke już nie było w jej pokoju. Wróciła myślami do momentów z wieczora, które mogłyby spowodować jej wyjście. Jednak nic konkretnego nie mogła sobie przypomnieć. Pamiętała jedynie, że wspólnie położyły się spać. 

Biorąc kilka podstawowych rzeczy do ubrania zauważyła kartkę. Kiedy rozpoznała znajomy charakter pisma zacisnęła szczęki ze złości. Zmięła papier i niedbale rzuciła go przed siebie. 

Muszę ją znaleźć.

Już wiedziała, czym spowodowane jest nagłe spotkanie zarządu. W kilka sekund nałożyła na siebie odzież zabrała swoją broń i udała się do sali narad. 

Niemal wpadła przez drzwi pomieszczenia, w którym toczyła się zacięta rozmowa. Abby siedziała z twarzą w dłoniach. Nie była smutna. Była potężnie zdenerwowana. Bellamy wymachiwał dłońmi dyskutując z Marcusem. Octavia jako jedyna, w miarę spokojna przeglądała nagrania z kamer z ostatniej nocy. 

- Wiem, gdzie jest. - Lexa przerwała sprzeczkę i stanęła za panelem z dużą ilością przycisków. 

- Słucham? - Abby wstała i podeszła do niej. 

Kiedy Dowódca bez większych szczegółów skończyła wyjaśnienia, wszyscy zgromadzeni stali bez słowa w osłupieniu. 

- Ustaliłyśmy, że dzisiaj postanowimy, jak odzyskać - zacięła się. - Madi. 

- Przecież to misja samobójcza! - Jaha praktycznie wrzasnął. 

Commander patrzyła na niego, jednym ze swoich morderczych spojrzeń. 

- Dlatego nie ma na co czekać. - powiedziała spokojnie w dalszym ciągu utrzymując z nim kontakt wzrokowy. - Bellamy zbierz kilku ludzi. Indra, za pół godziny wyruszamy. - kiwnęła w ich  stronę głową. 

- Oczywiśc-

- Nie ma mowy! - wtrąciła Octavia. 

- Potrzebujecie doświadczonych żołnierzy. - dodał Marcus. 

- Octavio, co proponujesz? - zapytała mierząc spojrzeniem tym razem Kane'a, dając mu do zrozumienia, że w tym wypadku nie ma nic do gadania. Nie chcąc podważać władzy drugiego Kancelerza postanowiła, że ją wysłucha. 

- Potrzebujemy planu. - podeszła bliżej. - Poza tym, to nie leży w obowiązkach Kanclerza. - spojrzała na nią wymownie. 

- Dbanie o dobro swoich ludzi, nie leży w obowiązkach Kanclerza? - wycedziła.

- Nie możecie tak ryzykować. - do dyskusji włączyła się pani Griffin. - Nie powstrzymacie jej. Wiem co mówię. - odwróciła się i wyszła. 

Nie chciała dłużej brać udziału w tej dyskusji. To było dla niej zbyt wiele. Ostatnie wydarzenia ją po prostu przytłaczały. Powrót Clarke przewrócił jej życie, po tym jak praktycznie ponownie je jakoś poukładała. Dopiero nie tak dawno nauczyła się żyć z myślą, że jej córka nie żyję, a tu nagle zostaje przywleczona przez jednego ze strażników i leży półmartwa pod jej nogami. To było najwspanialsze a zarazem najgorsze uczucie, jakie kiedykolwiek doznała.

Lexa postawiła na swoim. Po krótkiej wymianie zdań ustalili, że ona wraz z Bellamy'ym i kilkoma żołnierzami niedługo wyruszą. Octavia w dalszym ciągu była sceptycznie nastawiona co do słuszności pomysłu, jednak nie zdołała przekonać ich swoimi argumentami. 

Już mieli wychodzić, kiedy Marcus odezwał się przerażonym głosem

- Co ona robi?! - doskoczył do ekranu, na którym wyświetlał się film z kamer. 

For humanity | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz