- Clarke!
Lexa podbiegła do łóżka, po którym rzucała się dziewczyna. Krzyczała niezrozumiałe rzeczy próbując wyswobodzić ręce z uwięzi.
- Już dobrze, uspokój się. - trzymała jej twarz, patrząc prosto w błękitne oczy.
Widząc coraz bardziej krwawiące nadgarstki, całym swoim ciężarem oparła się o jej ramiona.
- Robisz sobie krzywdę!
Clarke, bez problemu strąciła z siebie brunetkę. Kolejnym pewnym szarpnięciem, rozerwała liny uniemożliwiające jej ucieczkę. Zamaszystym ruchem uderzyła Lexę prosto w policzek.
Kanclerz upadła na podłogę. Poczuła jak ciepła krew spływa po jej skórze.
Otrząsnęła się, widząc jak Griffin rozwiązuję węzły przy swoich stopach. Przełknęła ślinę.
Nie pozostawiła jej wyboru. Gwałtownie podniosła się i doskoczyła do szafki zabezpieczonej specjalnym kodem. Drżące palce klikały na kolejne przyciski z cyferkami.
Dostrzegła jak Clarke wstała z łóżka i zaczęła iść w jej kierunku z furią w oczach. Chwyciła przedmiot z wnętrza małego mebelka i z kamiennym wyrazem twarzy odwróciła się do dziewczyny.
- Nie zbliżaj się. - wycedziła ze łzami w oczach, celując średniej wielkości pistoletem prosto w jej głowę.
- No zrób to. - blondynka ze spokojem podniosła ramiona ku górze. - Przecież tego chce-
- Zamknij się! - warknęła i strzeliła w ścianę.
- Gdybyś się teraz widziała. - zaśmiała się.
Dłonie trzymające broń zaczęły niekontrolowanie drżeć, kiedy lufa ponownie skierowana była w stronę Clarke. Lexa zaczęła ciężko oddychać. W każdej chwili mogła zrobić coś niespodziewanego. Coś co zmusi ją do naciśnięcia...
- Wracaj do łóżka. - tym razem jej głos był słabszy.
Blondynka nie zareagowała na kolejne prośby. Powolnym krokiem zaczęła się do niej zbliżać.
- Nie każ mi tego robić. - Grffin jedynie chytrze się uśmiechnęła i szła dalej.
Commander przyłożyła wskazujący palec do spustu. Powoli zaczęła napierać na niego z lekką siłą. Przymknęła powieki.
- Lexa! Nie! - usłyszała głos Raven, a następnie poczuła jak silne ramiona oplatają się wokół jej tali.
Oszołomiona przyglądała się jak Reyes obezwładnia Clarke, przykładając jej coś nieznanego do ciała. Dziewczyna momentalnie straciła przytomność, lądując na rękach brunetki. Odniosła ją do łóżka i ponownie związała.
- Co tu się stało? - zapytał Jaha puszczając panią Kanclerz.
Ta jedynie kiwała przecząco głową, stojąc jak w transie.
- Co tu się do cholery dzieje?! - do pokoju wpadła zdenerwowana Abigail z Octavią i Kane'm.
Rozejrzała się po sali. Widząc nieprzytomną córkę od razu podbiegła do jej łóżka.
- Ktoś mi to wytłumaczy? - spojrzała poirytowana na pozostałych. - Co jej jest?
- Nic jej nie będzie. - wyjaśniła Raven.
- Nie miałam wyboru. - wyszeptała, spoglądając na pistolet w swojej ręce. - Nie miałam wyboru. - powtórzyła.
- Daj mi to. - Octavia podeszła do niej i chwyciła metalowy przedmiot. - Wróć do siebie. - wysunęła broń spomiędzy jej palców. - Odprowadzę Cię.
Wyszły z pomieszczenia, słysząc coraz bardziej zanikający głos Jahy, który próbował wszystko wytłumaczyć pani Griffin. Blake bacznie obserwowała jakby nieobecną dziewczynę. Szły w ciszy, którą postanowiła przerwać.
- Wszystko w porządku? - zapytała niepewnie.
Lexa w momencie stanęła. Spojrzała na nią zaszklonymi oczami.
- Gdyby nie Reyes... - zakryła usta dłonią i wypuściła z siebie powietrze.
Bezsilnie oparła się o ścianę i zaczęła szlochać. Octavia pełna wątpliwości, powoli wyciągnęła rękę aby chwycić ją za ramię. Zbliżyła jej sylwetkę do siebie i zamknęła w delikatnym uścisku.
Na początku Lexa jedynie sztywno napierała na nią, jednak po chwili zacisnęła palce dłoni na materiale koszuli dziewczyny.
- Nic jej nie będzie. - próbowała ją uspokoić. - Lexa, jesteś tylko człowiekiem, każdy by tak postąpił.
- Chciałam ją... - wysapała i skrzywiła się jeszcze bardziej o ile to możliwe.
- Już dobrze. - przeniosła rękę na jej głowę. - Musisz odpocząć.