XIV.

787 79 0
                                    

Abby stała niczym posąg człowieka, z którego właśnie uciekło życie. Jej oddech był miarowy i spokojny. Oczy lekko przymrużone. Nie była wstanie postawić kolejnych kroków. Stała i patrzyła na ledwo żywą postać o krótkich, brudnych, blond włosach, której twarz przykrywała warstwa prawdopodobnie błota pomieszanego z krwią. Ktoś, kto dobrze nie znał człowieka znajdującego się pod tą właśnie warstwą, w życiu by go nie rozpoznał. 

Sama nie wiedziała co czuła. Właściwie to nie czuła nic. Stała przed osobą, którą dawno uznali za martwą. Stała przed własną córką.

- Mike, zanieś go do skrzydła szpitalnego. - Octavia wskazała głową leżącego. 

- Na Ciebie będziemy czekać w pokoju Rady. - Lexa zwróciła się do stojącego obok, zdezorientowanego strażnika.

- Clarke... - wyszeptała pani Griffin. 

- Abby nic mu nie jest? - zapytał Kane.

- Clarke... - powtórzyła, znów ledwo słyszalnym głosem. 

Po jej policzkach ciekły słone łzy. W dalszym ciągu nie potrafiła się nawet ruszyć. Jedynie żołnierz, który przed chwilą potraktował dziewczynę serią prądu zdawał się rozumieć aktualną sytuację, która i tak dalej wydawała się niemożliwa.

- Abby? - Jaha podszedł bliżej, nie wiedząc co się dzieje. - To nie może być ona. - pokiwał przecząco głową i  uniósł wysoko brwi. 

- Co się tam dzieje? - Octavia straciła cierpliwość i również ruszyła w ich kierunku. 

Z początku nie wierzyła własnym oczom. Spojrzała na twarz Abby i już wiedziała. Wydusiła z siebie stłumiony dźwięk i zbliżyła dłoń do ust.

Lexa wraz z Kanem, którzy przyglądali się całej sytuacji byli mocno zdezorientowali. Wymienili się badawczymi wejrzeniami i ruszyli w kierunku trójki. 

- Co się dzieje? - Marcus ułożył dłoń na ramieniu Abigail. 

W tym czasie Lexa znalazła się wystarczająco blisko, aby ujrzeć twarz postaci leżącej tuż u jej stóp. Jej serce natychmiast przyspieszyło, gdy ujrzała tak znajomą sylwetkę. Aby mieć lepszy obraz przykucnęła i odsunęła włosy zasłaniające zmasakrowane oblicze. Upadła na ziemię, gdy zrozumiała, że osoba przed nią, to Clarke.

Uchyliła usta i kilkukrotnie zamknęła i otwarła powieki. Tym razem jej serce stanęło. Przecież... 

Dłużej się nie zastanawiając pewnym ruchem wstała i doskoczyła do dziewczyny. Oplotła ją ramionami i uniosła do góry. 

- Wezwijcie Eric'a! - krzyknęła, starając się aby jej głos się nie załamał. 




For humanity | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz