Jak byłam młodsza, nie mogłam doczekać się, aż będę na tyle duża, bym mogła zacząć chodzić na imprezy. Chyba żądałam tego dreszczyku emocji, który odczuwasz, kiedy mówisz rodzicom, że idziesz na noc do koleżanki, a tak naprawdę idziesz na szaloną imprezę do samego rana. Wiedziałam, że nie będę tego robić jak wszyscy już w momencie kiedy zostałam sama z moim tatą, a niechęć do świata i ludzi narastała we mnie. Miałam zaledwie pięć lat, nie pamiętam nawet jak ona wygląda. Któregoś dnia spaliłam wszystkie zdjęcia i wszelkie pamiątki po mojej matce i tak jak jej, ich już nie było. Nie chce o niej pamiętać, skoro ona nie chce o mnie.
Jednak jednej osobie udało się wyciągnąć mnie na imprezę. Sue - moja najlepsza przyjaciółka z dzieciństwa, bez której wątpię bym dała radę normalnie funkcjonować. Brzmi oklepanie, ale tak jest. Oczywiście nie umiem jej tego powiedzieć, ale liczę, że pomimo moich ciągłych docinek, ona zdaje sobie z tego sprawę.
Kończę makijaż, przejeżdżając brązową szminką po moich ustach. Oglądam swoje odbicie w lustrze, zdając sobie sprawę, że nie wyróżniam się z tłumu i wyglądam jak typowa dziewczyna w tych czasach. Mam cienkie włosy do ramion, a na czole niesforna grzywka, którą oczywiście sama obcięłam, korzystając z poradników w internecie. Po kilku udanych, jak i nieudanych farbowaniach, postawiłam na dość jasny odcień blondu. W uszach duże, srebrne koła, bez których nie wychodzę z domu, a na luźną stylizację narzucona jeansowa kurtka. Lubię ten styl, a to, że nie wyróżnia mnie z tłumu, jest dla mnie plusem.
Zakładam plecak, do którego dopycham butelkę wody i portfel.
-Tato, wychodzę.
-Dokąd? - spytał, po czym machnął ręką przy głowie, na znak, że pamięta. - Uważaj na siebie i nie pij za dużo.
-Alkohol? Co to takiego? - zapytałam z powagą. - Przecież mam tylko osiemnaście lat i nigdy bym tego nie zrobiła.
Po chwili uspokoiłam go, że będę ostrożna. Czułam na sobie jego wzrok, gdy podchodziłam do furtki. Pomachałam mu jeszcze i zniknęłam z jego pola widzenia.
Z Sue i Megan spotkałam się na przystanku autobusowym. Na tej imprezie będą one oraz mój dobry kolega z klasy - Will. Reszty nie znam, więc stresowałam się pójściem tam. Wiem jednak, jak zależy na tej imprezie Susanne, więc zgodziłam się na wzięcie udziału. Megan gadała o tym już tydzień przed, ekstytując się wydarzeniem. Przywykłam do tego, lecz irytuje mnie to wciąż tak samo.
Po dotarciu na miejsce, odłożyłyśmy rzeczy do pomieszczenia, w którym Sue załatwiła nam nocleg.
Pierwszy drink - jeszcze nic. Drugi, trzeci i tutaj zaczyna coś się dziać. Rozluźniam się, czuje się wesoło i muzyka sama mnie ponosi. Nie czuje już skrępowania, spowodowanego dużą ilością osób. Wychodzę na środek i tańczę razem z Meg, która bawi się w najlepsze. Wzrokiem szukam Willa, który cały czas się gdzieś tu kręcił.
-Johnson - pokiwałam do niego palcem, aby do mnie podszedł.
Wzięłam z jego ręki napój, z którego wzięłam łyk i skrzywiłam twarz.
-Kurwa, to jeszcze alkohol czy już środek do dezynfekcji?
Zabrał mi picie, mrucząc coś pod nosem.
-Swoją drogą - dyskretnie wskazał palcem na chłopaka stojącego koło baru. - ten koleś cały czas na ciebie zerka.
Odrzuciłam krótkie włosy do tyłu i poczułam, że mogę wszystko, więc mogę do niego podejść i porozmawiać.
-Ktoś będzie tego rano żałował. - ostrzegł mnie.
-To nie będę ja. - przytuliłam go, co mam w zwyczaju robić jak z kimś rozmawiam po spożyciu trunków wysokoprocentowych, i udałam się w stronę tego chłopaka.
-Hej, jestem Olivia. - uśmiechnęłam się najlepiej jak na dane warunki umiałam i oparłam łokieć na blacie.
Odwzajemnił uśmiech i wypił do końca zawartość szklanki.
-Mike. - zmrużył oczy. - Albo Michael, albo w sumie Mike. Ty wybierz.
Tu zaczyna się mój problem. W normalnych warunkach odeszłabym od niego, czując zażenowanie i niezręczność sytuacji, jednak postanowiłam zaśmiać się, jakby był to najzabawniejszy kawał na świecie.
Tym sposobem rozmawialiśmy i tańczyliśmy całą noc. Wszystkie moje blokady się zwolniły, bo pierwszy raz od dawna nie myślałam, nie analizowałam wszystkiego. Po prostu mówiłam i słuchałam.
-Podobasz mi się. - usłyszałam nad swoim uchem, gdy tańczyliśmy do wolnej piosenki.
-Co? - zapytałam, chcąc uzyskać czas na odpowiedź.
Powtórzył. Objął mnie mocniej, kładąc stabilnie swoje dłonie na moich plecach.
-Aha. - odpowiedziałam nie zastanawiając się zbyt długo. - dzięki.
Potem pamiętam jak razem z dziewczynami poszłam spać, a w zasadzie, to pamiętam to przez mgłę. Czyli prawie wcale.
Rano obudziłam się z nie zbyt przyjemnym bólem głowy i ściśniętym żołądkiem. Dziewczyny już nie spały, rozmawiając cicho.
-O, kto tu się obudził. - usłyszałam. - Gdzie twój chłopak?
-Spierdalaj. - podniosłam się na łokcie i złapałam za głowę.
Obie zaśmiały się i przybiły sobie piątkę. Przyszedł czas, w którym zaczęłam żałować, że tu przyszłam. Teraz przez najbliższe kilka tygodni będę wysłuchiwać głupich tekstów dziewczyn i Johnsona o mnie i tym kolesiu, którego imienia nie pamiętam i nie chce pamiętać. Na moje usprawiedliwienie powiem, że na trzeźwo nigdy w życiu bym tego nie zrobiła, czyli właściwie to nie byłam ja. I niech tak pozostanie.
W ten oto sposób spędziłam ostatni dzień wakacji. Jutro znów wrócą szkolne obowiązki i tłumienie ochoty zabicia idiotów z klasy. Przeżyłam pierwszy rok liceum, to przeżyje też drugi. Innego wyjścia nie mam.
------------------------
🖤elo już to lubię tak jak was🖤
![](https://img.wattpad.com/cover/127746591-288-k776430.jpg)
CZYTASZ
Therapy | shawn mendes fanfiction ff
ФанфикObaj ukrywają wrażliwość pod warstwą sarkazmu, ironii i ciętego języka. Każde z nich ma problemy oraz zmartwienia, lecz nie obarczają nimi innych. Shawn pomimo młodego wieku jest sławnym pianistą, ale wszyscy podchodzą do niego z dystansem, ze wzglę...