34

1.9K 134 13
                                    

Podskoczyłam ze szczęścia kilka
razy, zaciskając dłonie w pięść. Wzięłam chusteczkę, która była na stoliku w salonie i otarłam łzy szczęścia. 

Jedyną nie przyjemną częścią tej sytuacji jest to, że pierwsze co chciałam zrobić to powiedzieć o tym Mendesowi. Normalnie od razu zadzwoniłabym do niego i przekazała dobre wieści. Teraz już nie miałam na to ochoty.

Napisałam do Sue i Meg na naszej wspólnej grupie. Obie odczytały wiadomość, ale nic nie odpisały. Wtedy właśnie zrozumiałam, że jestem najgorszą przyjaciółką na świecie.

Ostatnio wcale nie miałam dla nich czasu ani kontaktu. Tylko Shawn, Shawn i Shawn. Musiałam jak najszybciej spotkać się z nimi, wyjaśnić im to i zrobić wszystko, by mi wybaczyły.

Napisałam, że wiem, że jestem beznadziejna, ale chcę pogadać i to wyjaśnić, i żeby przyszły do mnie dziś wieczorem. Miałam wielką nadzieję, że jednak zjawią się, bo byłam tak strasznie głupia i zapomniałam, o najlepszych przyjaciółkach.

Obie odpisały tylko "okej". Nie było to w ich stylu, więc miałam już pewność, że moje podejrzenia się sprawdziły.

Wiem, że miałam zadzwonić do taty, ale stresowałam się tą rozmową. Nie wiedziałam, jak mu to przekazać, ale z drugiej strony, chciałabym, aby już wiedział.

Musiałam pójść do sklepu na zakupy, więc pomyślałam, że zadzwonię do lekarza taty i przekażemy mu tę informację razem. Nie wiedziałam, czy będzie miał czas i chęć to zrobić, ale po prostu nie miałam pojęcia jak mu to sama mogę przekazać.

Lekarz powiedział, że mam przyjść i między innymi pacjentami zadzwoni ze mną do ojca. Ucieszyłam się, bo wiele to dla mnie znaczy.

Ubrałam się i pomalowałam, sprawdzając w internecie, o której mam najbliższy autobus. Okazało się, że za 15 minut, więc szybko spakowałam potrzebne rzeczy do torebki i szybkim krokiem kierowałam się w stronę przystanku.

Wysiadłam blisko szpitala, idąc do niego niecałe dziesięć minut. Weszłam do poczekalni i spytałam recepcjonistkę o lekarza.

Usiadłam pod jego gabinetem, kiedy akurat jakaś pani z niego wychodziła. Starsza pani obok mnie już chciała wejść do środka, kiedy mężczyzna wyszedł i zaprosił mnie do środka wzrokiem.

-Dzień dobry. - przywitałam się.

-Cześć, szybko dzwonimy bo mam masę roboty. - powiedział entuzjastycznie.

Serce szybko mi biło, a ręce lekko się spociły. Wykręciłam numer i włączyłam głośnomówiący.

-Cześć moja ulubiona córko. - i jedyna, pomyślałam. - Co tam?

Spojrzałam na doktora, a on zaczął:

-Dzień dobry, doktor Brown. Jak się pan miewa?

-O, witam. - odparł. - Dobrze, ale nie wiem co się dzieję. Wszyscy mają jakieś zajęcia lub badania, a mnie nie chcą nic powiedzieć, tylko leżę i się nudzę. Powiedzcie szczerze, co się dzieję?

Jego głos był markotny, myślał, że dzieje się coś złego, a wręcz przeciwnie. Nie mogę się doczekać, aż się dowie.

Kiwnęłam głową, dając lekarzowi znak, by mu powiedział.

-Panie Moore, ma pan naprawdę mądrą córkę, bo to ona odkryła, że nie ma pan Alzheimera. - rzekł. - Nie długo wróci pan do domu i dokładnie to wyjaśnię.

Nastała cisza. Ojciec przez chwilę się nie odzywał, tylko usłyszeliśmy odetchnięcie.

-Nie mam Alzheimera? - zapytał, bo nie mógł w to uwierzyć.

Therapy | shawn mendes fanfiction ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz