Wytarłam łzy i usiadłam z tatą w salonie. Nie powinnam płakać, w końcu nie wiem jeszcze o co chodzi. Przeczuwałam najgorsze i to wystarczyło, żebym się rozkleiła. Byłam tak wrażliwa tylko jeśli chodzi o mojego ojca, normalnie udawało mi się przechodzić przez trudne momenty bez płaczu.
Usiadłam na kanapie, a on na fotelu naprzeciwko mnie. Spuściłam głowę i wbiłam wzrok w podłogę.
-Dostałem propozycję na badania eksperymentalne w klinice zajmującej się chorobą Alzheimera. - powiedział na jednym wydechu.
Podniosłam głowę. Spojrzałam mu głęboko w oczy, próbując z nich wyczytać coś więcej.
-Ale to chyba powód do radości? - spytałam z nadzieją.
-Nie do końca. - starał się zachować uśmiech. - Po pierwsze, ta klinika jest w Nowej Zelandii.
Świetnie, drugi koniec świata. Czy to nie śmieszne, że rodzice Shawna wyjechali na drugą półkule, a teraz mój tata chce zrobić to samo?
-Po drugie, to badania eksperymentalne. Do tej pory nie były testowane na ludziach, ale wszystko wskazuje na to, że są jakimś wielkim przełomem w medycynie. Ale...
Zrobił przerwę, a ja naprawdę nie chciałam słyszeć, co jest po tym "ale". Na pewno nic dobrego.
-Mogę albo mieć więcej czasu dla nas, dla ciebie, mogą zatrzymać rozwój mojej choroby, przynajmniej na jakiś czas. Ale jeśli coś pójdzie nie tak, mój stan może w krótkim czasie gwałtownie się pogorszyć. - tłumaczył. - Nie wiem co robić...
-Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś? - rzuciłam.
-Nie chciałem cię martwić...
-Jasne, może chciałeś wyjechać i nic mi nie mówić? - krzyknęłam niepotrzebnie. - Pewnie, jedź, zrób tak jak rodzice Shawna!
Spojrzał na mnie zdziwiony, a ja starałam uspokoić się trochę. Wyjaśniłam mu od początku całą sytuację Mendesa, a on słuchał z zainteresowaniem.
-Teraz ja mogę spytać, czemu mi nie powiedziałaś?
-Nie chciałam cię martwić... - wyznałam i sama złapałam się na tym, że powiedziałam dokładnie to samo co on.
Obaj chcieliśmy zadbać o siebie nawzajem, nie mówiąc sobie wszystkiego. Teraz wiem, że było to głupie i nie ma sensu nic zatajać.
-Więc - zaczęłam. - Chciałbyś pojechać?
Założył ręce na klatkę piersiową i wyprostował się.
-Nie wiem, naprawdę nie wiem. - bardzo spoważniał. - Z jednej strony to szansa dla nas, ale jeśli coś się stanie...
Zadzwoniłam do Sue i wyjaśniłam jej czemu nie przyjdę. Spytała tylko czy może mi jakoś pomóc, a ja tylko zakomunikowałam jej, że spotkamy się jutro.
Przegadałam z moim tatą pół nocy. Dawno nie spędzaliśmy razem czasu, więc myślę że nam obu wyszło to na dobre. Długo wymienialiśmy zdania na temat jego wyjazdu. Sama miałam co do tego mieszane uczucia, bo z jednej strony chciałam, by tacie się polepszyło, a z drugiej mogło być wręcz na odwrót. Doszłam chyba jednak do wniosku, że jak nie spróbujemy, będziemy potem żałować, że nic nie zrobiliśmy, jak mieliśmy okazję. Decyzja jeszcze ostatecznie nie zapadła, ale wszystko wskazuje na to, że tata zgodzi się na badania. W końcu mam już osiemnaście lat, a on nie będzie tam wiecznie. Dam przecież radę sama jakiś czas.
Rano, gdy wstałam poszłam do domu Meg. Dziewczyny wspólnie tam nocowały, a jej rodzice wrócą dopiero pod wieczór. Opowiedziałam im wszystko i o ojcu, i o Mendesie. Słuchały mnie uważnie, potakując głowami.
-Czyli Mendes i Moore oraz Susanne i Cameron. - skwitowała Meg. - A ja wciąż sama.
-Żadne Susanne i Cameron, wcale nie jesteśmy parą! - oburzyła się.
-My też nie. - dodałam.
-Jeszcze. - uśmiechnęła się.
Rzuciłam w nią poduszką, a Sue przybiła mi piątkę. Spędziłyśmy cały dzień siedząc na łóżku Meg i rozmawiając. Obejrzałyśmy również film, na którym zasnęłam, bo poszłam bardzo późno spać. Wieczorem wróciłam do domu i w końcu znalazłam trochę czasu na naukę.
*
Minęło kilka dni, a mi na szczęście udało się zmusić Shawna, by wrócił do szkoły. Opowiedziałam mu o prawdopodobnym wyjeździe mojego ojca, a on stwierdził, że to chyba jakaś ironia losu, że również ma wyjechać, tak jak jego rodzice. Powiedział, że damy sobie radę sami, a dla mnie było to bardzo miłe i zgadzałam się z nim.
Stałam pod klasą i czytałam własne notatki z biologii przed sprawdzianem. Od tyłu zaszedł mnie Mendes, na co lekko odskoczyłam.
-Ty idioto, nie rób tak.
Uśmiechnął się zadowolony z siebie, zabierając mi zeszyt.
-Co tam czytasz?
-Oddawaj, mam zaraz sprawdzian! - oburzyłam się.
-Trzeba było uczyć się w domu, a nie teraz. - wymądrzał się.
-Wiesz trochę ciężko to robić kiedy twój chory ojciec wyjeżdża i musisz pomagać przyjacielowi z jego sprawą w sądzie. - syknęłam.
-Zabrzmiało mrocznie. - stwierdził. - A właśnie, dziś wieczorem przychodzi Jefferson, żeby jeszcze o czymś tam pogadać.
-On do twojego domu, zamiast w kancelarii?
-Wiesz ile mu płacę? - odniósł się. - Dla niego to przyjemność, że może przyjechać do mojego domu.
Zaśmiałam się i kazałam mu spadać, bo musiałam powtórzyć jeszcze jedną ważną informację do testu.
*
Wieczorem przyjechałam do Shawna, widząc na podjeździe samochód Lauren. Świetnie - pomyślałam. Weszłam do środka i udałam się od razu do salonu, zastając tę uroczą parę jak namiętnie się obściskują. Mendes oderwał się od niej jak oparzony, a ona zirytowana rzuciła mi nieprzyjemne spojrzenie.
-Jest takie coś jak dzwonek do drzwi.
-Którego Olivia nie musi używać. - syknął na nią.
Nie ukrywam, ucieszyłam się, że stanął w mojej obronie.
-Z nią też się pieprzysz? - spytała. - Czy naprawdę jesteście tylko tak uroczymi przyjaciółmi?
-Wiem, że ciężko ci pojąć to, że ktoś ma przyjaciół, bo sama ich nie masz, ale zrozum to. - znów rzucił.
Lauren spojrzała na niego oburzona, a ja usiadłam na kanapie. To będzie miły wieczór. Do drzwi zadzwonił dzwonek, więc chłopak podszedł je otworzyć.
-Słuchaj dziewczynko - powiedziała, korzystając z okazji, że zostałyśmy same. - Trzymaj się od mojego chłopaka z daleka, naprawdę dobrze ci radzę.
-Tylko się przyjaźnimy. - zagwarantowałam.
-Ta, już to słyszałam. Nie jestem głupia, widzę jak się wokół niego kręcisz. Jeśli tylko o czymś się dowiem, zniszczę życie tobie i jemu.
Nie zdążyłam już nic powiedzieć, bo Shawn i prawnik byli już w salonie. Lauren fałszywie uśmiechnęła się i złapała Shawna za rękę.
CZYTASZ
Therapy | shawn mendes fanfiction ff
FanfictionObaj ukrywają wrażliwość pod warstwą sarkazmu, ironii i ciętego języka. Każde z nich ma problemy oraz zmartwienia, lecz nie obarczają nimi innych. Shawn pomimo młodego wieku jest sławnym pianistą, ale wszyscy podchodzą do niego z dystansem, ze wzglę...