31

2.2K 146 22
                                    

-Co się stało, że tak szybko? - spytał dość niezapokojony, gdy wsiadłam do auta.

-Jest taka możliwość, że mój tata wcale nie jest chory.

Ruszyliśmy, ale zamiast patrzeć na drogę, spoglądał zdziwiony na mnie. Czekał aż wyjaśnię, o co mi chodzi. Powiedziałam mu czego dowiedziałam się na wykładzie i jakie są moje podejrzenia.

-Prawda, że to może być to? - spytałam, żeby utwierdził mnie w moim przekonaniu. - Prawda?

-Tak i nie mówię tego, żeby cię podtrzymać na duchu. - jak zwykle powiedział szczerze. - Naprawdę możesz mieć rację. Co masz zamiar teraz zrobić?

-No właśnie, jeszcze nie wiem. - oznajmiłam i zapatrzyłam się przez szybę. - Myślałam, że pójdę do lekarza mojego taty i mu o tym powiem.

-To od razu cię tam zawieźć?

-Tak, nie mam na co czekać. - odparłam.

Chciałabym jak najszybciej zrobić coś w tej sprawie. Nie wiedziałam do końca co mam zamiar powiedzieć lekarzowi i jak zmusić go, do ponownego przejrzenia wyników, ale mam bardzo ważny cel. Chodziło o mojego ojca.

Całą drogę powrotną czytałam o tym w Internecie. Niedobór witaminy B12 a Alzheimer. Zostawiłam tą stronę otwartą, aby pokazać doktorowi o co mi chodzi. Pewnie pomyśli, że oszalałam i ciężko będzie mi go do czegokolwiek przekonać, ale nie mogę nie spróbować.

Shawn zatrzymał się na parkingu i wysiadł.

-Idziesz ze mną? - spytałam.

Nic nie powiedział, tylko objął mnie wzrokiem, jakby to było oczywiste. W głębi duszy się ucieszyłam, bo zawsze jest to duże wsparcie.

Zapalił jeszcze papierosa przed wejściem, chociaż nad nim wisiał widoczny znak 'zakaz palenia'. Byłam dość zdenerwowana, więc chciałam sprawdzić tę teorię, że nikotyna odstresowywuje. Sprawdzał coś na telefonie i miał papierosa włożonego do ust, przytrzymywał go lekko wargami. Wyjęłam go i zaciągnęłam się dymem. Patrzył na mnie z uśmieszkiem, a ja chociaż bardzo chciałam się nie zakrztusić, zrobiłam to.

-Oddaj to dzieciaku, to nie zdrowe. - zaśmiał się.

-Fuj, wcale nie pomogło. - rzuciłam.

-Kto mówił, że pomoże? - zapytał.

Wyrzucił niedopałek i weszliśmy do środka, mijając panią sprzątaczkę, która zmierzyła nas wzrokiem i nie było to zbyt uprzejme.

-Bez sensu. - odparłam, stojąc przed windą, czekając aż się otworzy. - Przecież on nawet nie będzie chciał mnie wysłuchać.

Położył dłoń na moim ramieniu, uspokajając mnie.

-Będzie - zapewnił. - A jak nie, to ja z nim porozmawiam.

Mimowolnie uśmiechnęłam się, uwielbiałam go takiego.

Poszliśmy pod gabinet lekarza, który od dłuższego czasu zajmował się przypadkiem mojego ojca. Nikt nie siedział w poczekalni, więc my w niej usiedliśmy. Jakaś pielęgniarka weszła tam, a ja przez uchylone drzwi zauważyłam, że jest w środku pacjent. Czekałam więc, aż wyjdzie.

Gdy w końcu pacjentka wyszła, za nią od razu chciał wyjść lekarz. Chciał, bo od razu podskoczyłam i podeszłam do niego. Zaczął zamykać gabinet na klucz, ale przestał, gdy mnie zobaczył.

-Dzień dobry Olivio, co cię do mnie sprowadza? - zmarszczył brwi. - Coś z tatą?

-Tak - od razu rzuciłam. - Znaczy nie. Znaczy...Chcę panu opowiedzieć o czymś.

Wyjął klucz z zamka i wpuścił mnie do środka. Obejrzałam się jeszcze za Shawnem, który posłał mi życzliwy uśmiech.

-Mów co się dzieje, bo zaczynam się denerwować. - powiedział.

Przedstawiłam mu sytuację, ale im więcej mówiłam, tym czułam się głupiej. Przecież jest on mądrym lekarzem z dużym doświadczeniem, pewnie wykluczył to już na samym początku. Na końcu wypowiedzi mój entuzjazm był znikomy. 

Utkwiłam wzrok w biurko, będąc zażenowana sama sobą.

-Przepraszam, to głupie. - wymamrotałam i wstałam, aby jak najszybciej wyjść.

-O mój boże... - wyszeptał, zakrywając usta dłonią.

Uniosłam wzrok, patrząc mu w oczy.

-Olivia, jeśli masz rację, to załatwiam ci praktyki w moim gabinecie po twoich studiach medycznych.

Powiedział na jednym tchu i zaczął szperać coś w papierach. Wyjmował w pośpiechu kartki z teczek i zakładek.

Zaniemówiłam, bo zrozumiałam, że być może właśnie naprawdę mu pomogłam. No i oczywiście, mojemu tacie.

-Jak w ogóle na to wpadłaś? - spytał, podekscytowany. - I dlaczego ja na to nie wpadłem?!

Wyjaśniłam mu to, a on pokiwał głową.

-To co teraz zrobimy?

Wziął łyka kawy i lekko się skrzywił. Ironia - lekarz pijący czarną, mocną  kawę i to pewnie nie jedną dziennie.

-Musimy... Znaczy muszę zadzwonić do tego ośrodka, w którym jest twój tata i im o tym powiedzieć. Zrobią potrzebne badania i... trzeba czekać.

Odetchnęłam.

-Ile będziemy czekać na wyniki tych badań? - dociekałam.

-Tydzień, może dwa. Nie jest to niestety łatwe do analizowania. - odparł.

-W takim razie, niech mi pan natychmiast da znać, jak coś będzie wiadomo. - powiedziałam i napisałam  na karteczce, która leżała na biurku mój numer telefonu.

-Dzięki, na pewno się odezwę. - oznajmił i usiadł za biurkiem.

Chciałam już wyjść, ale mężczyzna jeszcze na chwilę mnie zatrzymał.

-Olivia - rzekł. - Nie mów nic tacie. Już my zrobiliśmy sobie wystarczającą nadzieję, a pewności, że to nie Alzheimer, nie ma.

Pokiwałam głową, wiedząc, że muszę tak zrobić. Jednak tak bardzo chciałabym powiedzieć o tym tacie, powiedzieć, że nic tak poważnego mu nie jest, i że spędzimy razem jeszcze dużo, dużo czasu. Wiedziałam jednak, że nie mogę.

Wyszłam, a Shawn wstał i uśmiechnął się.

-I jak? - zapytał z nadzieją w głosie.

Odpowiedziałam, ale byłam zdziwiona, jak bardzo go to interesuje. Miałam nawet podejrzenia, że udaje.

-A zresztą - zaczęłam, wsiadając do auta. - Serio cię to tak interesuje, czy udajesz bo coś chcesz?

Zaśmiał się. Wyjechał z parkingu i przez chwilę nic nie mówił.

-Niczego nie udaję. - spoważniał. - A przecież wiesz, że jeśli miałbym to gdzieś, nie spytałbym.

-Racja. - roześmiałam się.

Obaj jakoś spoważnialiśmy, patrząc przed siebie. Trzymał jedna rękę na kietownicy, a drugą na swoim udzie. Jeszcze - na swoim.

Pukał palcami w swoją nogę i nucił piosenkę, która leciała w radiu. Na jego twarzy pojawił się ten zadziorny uśmieszek, który doskonale znałam. Ukradkiem spojrzał na mnie, sprawdzając, gdzie patrzę. Patrzyłam wprost na niego, i gdy nasze oczy się spojrzały, zaśmiał się nagle.

Gwałtownie ruszył swoją dłoń i położył ją na moim udzie. Nie spodziewałam się, że jest to aż tak przyjemne i pobudzające.

-To - zaczął. - gdzie jedziemy?

Therapy | shawn mendes fanfiction ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz