14

2.7K 156 45
                                    

Nareszcie koniec przygotowań do apelu, który odbył się wczoraj. Emocje opadły i wrócę w końcu do nauki, którą trochę zaniedbałam przez próby. Wciąż osiągam całkiem wysokie wyniki, ale nie jestem z nich usatysfakcjonowana w stu procentach.

Wchodzę do wnętrza budynku mojej szkoły i kieruję się pod klasę. Prawie się spóźniłam, a każdy kto zna naszą nauczycielkę od chemii wie, że nie można się na jej zajęcia spóźniać. Spędziłam standardowy dzień w szkole na rozmowie z Sue oraz Megan. Nie ukrywam, że rozglądałam się na korytarzu czy przypadkiem nie ma tu nigdzie Mendesa. Nie, żeby mi zależało na spotkaniu go, ale i tak to robiłam. Raz przypadkiem spotkałam się wzrokiem z Michaelem, czyli gościem z imprezy. Na szczęście nie podszedł, więc chyba zrozumiał, że nie jestem zainteresowana. Zauważyłam jak Shawn wychodzi z jakiegoś pomieszczenia z książkami w ręce i plecakiem na plecach. Od razu kilka osób spojrzało się na niego i zawiesiło wzrok na trochę dłużej. Również to zrobiłam, czego nie spodziewałabym się po sobie miesiąc temu. Kiedy nasz wzrok się spotkał, pomachałam mu, i ku mojemu zdziwieniu - zignorował to i zszedł po schodach. Żałośnie opuściłam rękę na dół, myśląc czemu to zrobił. Pomyślałam, że zagapił się lub zamyślił i mnie nie zauważył. Wzruszyłam ramionami i udałam się pod klasę, udając, że wcale o tym nie myślałam.

Kiedy o czwartej skończyłam lekcję, byłam już kompletnie nie do życia. Powoli otwieram ciężkie drzwi wyjściowe i marzę tylko o tym, by być w domu. Nagle zauważam znajomy samochód, który należał do nikogo innego jak do Mendesa. Stał obok niego, rozmawiając z kimś. Nagle zza zderzaka wybiegła Melisa, z wielkim uśmiechem na ustach. Wyciągnęła ręce w moją stronę, więc kucnęłam i objęłam ją, gdy wpadła w moje ramiona.

-Cześć Oli! - powiedziała radośnie.

-Witaj Meliso. - pogłaskałam ją po głowie. - Co u ciebie słychać?

Zaczęła opowiadać co robiła w przedszkolu, i w co się bawiła. Słuchałam, kiwając głową.

-Melisa! - usłyszałam znajomy głos.

Wstałam i zobaczyłam jak chłopak
rozgląda się za siostrą. Kiedy zorientował się, że rozmawia ze mną, zmarszczył brwi i zawołał ją do siebie.

-Nie wolno tak uciekać. - skarcił ją, ale nie umiał długo się na nią gniewać. - No już, wskakuj do auta.

Specjalnie patrzyłam w jego stronę, żeby zobaczyć co zrobi. Zapiął jej pasy i wsiadł za kierownicę, nie mówiąc do mnie ani słowa. Kiedy odjeżdżał, zauważyłam jeszcze Lauren, która patrzy na mnie i mierzy mnie wzrokiem od góry do dołu. Odjechali, a ja zastanawiałam się o co w tym wszystkim chodzi.

Wróciłam do domu, zrobiłam coś szybkiego na obiad i usiadłam do biurka. Musiałam przepisać notatki z zeszytu, w którym pisałam na brudno, aby było w miarę czytelnie, chociaż w przypadku mojego pisma, może być ciężko. Chwytam za kolorowe zakreślacze i pióro, kiedy słyszę dzwonek mojego telefonu. Sądząc, że to tata, sięgam po niego na łóżko, zerkając na ekran. Dziwię się, bo napisał Mendes.

Mendes: Hej, przyjedziesz?

Marszczę brwi i przypominam sobie jak olał mnie dziś w szkole.

Ja: Po co?

Mendes: Po prostu, nie mogę wyjść bo zajmuje się Melisą. Chcę się spotkać.

Pomyślałam, że nie będę pytać przez telefon czemu udawał, że nie widzi mnie dziś w szkole, więc stwierdziłam, że pojadę. Odpisałam, że przyjadę i ruszyłam na przystanek.

Podeszłam pod wielkie ogrodzenie rezydencji Mendesów i zadzwoniłam do bramy. Czułam jak serce bije mi mocniej niż zwykle. Stąpałam z nogi na nogę i byłam lekko zestresowana. Nagle drzwi otworzyła moja ulubienica - Lauren. Trzymała w dłoni torebkę i ku mojemu zdziwieniu  - telefon Shawna. Usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwierania się furtki, więc pchnęłam ją i weszłam na posesję. Melisa wybiegła zza Lauren i przytuliła się do mojej nogi.

Therapy | shawn mendes fanfiction ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz