I znów mieszkam sama. Jednak nie smucę się z tego powodu tak bardzo, bo właśnie nadszedł czas obiecanych przez panią Dawson praktyk na akademii medycznej. Dzięki temu poznałam Shawna, chociaż na początku nie był to dla mnie pozytyw, do tego, czegoś się nauczę. Ponieważ miejsce, gdzie odbywają się zajęcia znajdował się jakieś pięćdziesiąt kilometrów od mojego domu, poprosiłam Shawna, żeby mnie zawiózł. Nie mógł niestety tego zrobić, bo był z Lauren w szpitalu na kontrolnej wizycie. Poprosił jednak kolegę ojca z pracy, który zawsze woził jego, kiedy tego potrzebował. Nie był w stanie odmówić, bo wiedział, że jedno słowo ojca Mendesa i żegna się on z posadą. Nie miał pojęcia, że teraz Shawn i jego ojciec nie rozmawiają, lecz nie było to ważne, bo od razu się zgodził. Przyjechał po mnie facet koło czterdziestki, ubrany w garnitur i uśmiech. Usiadłam z tyłu, witając się z nim. Miałam jedynie nadzieję, że nie będzie mnie zagadywał, tylko skupi się na drodze. Spytał jedynie o adres, który wstukał w GPS. Radio cicho grało i całkiem szybko dojechaliśmy na miejsce.
-Shawn powiedział, żebyś dała mu znać godzinę przed końcem, to po ciebie przyjedzie. - powiedział, gdy wysiadałam.
-Okej, dziękuję. - odparłam i zamknęłam drzwi.
Spojrzałam na pokaźny budynek przede mną. Prezentował się naprawdę świetnie, do tego wielki napis "akademia medyczna" robił wrażenie. Szybko weszłam po schodach, żeby znaleźć się w środku.
Nie wiedziałam, gdzie się kierować, więc zapytałam panią w recepcji o zajęcia dla maturzystów. Chociaż maturzystką jeszcze nie jestem i pewnie będę tam najmłodsza, nie byłam tym w żaden sposób przerażona. Nawet czułam się z tym całkiem fajnie.
Kobieta wskazała mi miejsce, do którego mam się udać. Weszłam przez wielkie drzwi, które były tak ciężkie, że ledwo je otworzyłam. Zobaczyłam dużą salę, która przypominała trochę taką jak w kinie. Zamiast wielkiego ekranu jednak, był tam podest i mównica.
Zauważyłam nauczycielkę biologii z mojej szkoły i parę znajomych twarzy ze starszych klas. Myślałam, że tylko nasza szkoła bierze w tym udział, a jednak prawie cała sala była zapełniona trzecioklasistami z różnych szkół.
-O, Olivka, jesteś. - odparła nauczycielka, widząc mnie. - Już cię zapisuję.
Usiadłam na wolnym miejscu koło jakiejś dziewczyny i nie mogłam doczekać się, aż się rozpocznie. Z niecierpliowścią obserwowałam profesorów i doktorów, siedzących w pierwszym rzędzie.
Wreszcie, zaczęło się. Na mównicę wszedł mężczyzna, który opowiedział o czym dziś będziemy rozmawiać i jak kolejne dni będą wyglądać. Wyświetlił na rzutniku plan na dziś. Szykują się trzy wykłady, a po nich zajęcia praktyczne.
Pierwszy wykład był na temat wpływu zanieczyszczonego powietrza na organizm człowieka. Nie był on zbyt ciekawy, ale i tak skrupulatnie wysłuchałam co mówiła ta ładna pani.
Najbardziej doczekać nie mogłam się ostatniego wykładu. Miał być on o niedoborze poszczególnych witamin w diecie człowieka i ich skutki. Akurat niedawno uczyłam się tego na sprawdzian, więc chętnie tę wiedzę poszerzę.
Drugi wykład był krótki, o zmysłach człowieka. Aż wreszcie zaczął się ostatni, długo przeze mnie wyczekiwany wykład. Na mównicę wszedł starszy mężczyzna, który wyglądał na szorstkiego i nie zbyt miłego. Gdy się odezwał, tylko się to potwierdziło. Choć mówił bardzo ciekawie, miał on w sobie coś przerażającego.
-Jednym z najmniej nie lubianych przez lekarzy niedoborem witamin, jest niedobór witaminy B12. - westchnął. - Często lekarze są albo niedouczeni, albo leniwi, i nie chcą zlecać więcej badań i kończy się to często zamieszaniem.
Wyświetlił na rzutniku dwa obrazy mózgu człowieka.
-Obraz mózgu po lewej stronie to obraz ludzkiego mózgu z niedoborem witaminy B12. A po prawej stronie. - wskazał laserem na drugi obrazek, który właściwie niczym nie różni się od pierwszego. - Mózgu z chorobą Alzheimera.
Otworzyłam szerzej oczy i zamarzłam w jednej chwili.
Wszystko jakby przeleciało mi przed oczami w jednej chwili. Każdy lekarz mówił, że to tak dziwne, że mój ojciec zachorował na Alzheimera w tak młodym wieku. Nikt nie podejrzewał, że to może być coś innego.
Gdy skończył, spytał czy mamy jakieś pytania. Podniosłam rękę, ale nie chciałam go pytać na forum.
-Mogłabym zająć panu chwilę na osobności, jak skończy się wykład? - zapytałam, zdezorientowana.
Kiwnął głową, ale chyba nie był zadowolony. Jakaś pani stanęła na środku i uroczyście podziękowała wszystkim za obecność. Oznaczało to, że wykład dobiegł końca.
Pobiegłam szybko do tego nieprzyjemnie wyglądającego pana, żeby mi nie uciekł.
-Proszę pana! - zatrzymałam go.
-Aha. - kiwnął ręką. - W czym mogę ci dziecko pomóc?
-Bardzo zaciekawił mnie pana wykład. - oznajmiłam. - Sęk w tym, że mój tata ma nieco ponad czterdzieści lat, a zdiagnozowali u niego chorobę Alzheimera.
-Dziecko, z doświadczenia mogę powiedzieć, że może być to deficyt witaminy B12, no chyba, że lekarze to wykluczyli?
-Nie, nikt nie robił na to badań.
-To niech zrobią. - odparł bez emocji i poszedł przed siebie.
Chciałam go jeszcze zatrzymać, ale nie musiałam. Wiedziałam wszystko co chciałam wiedzieć.
-Olivia, chodź, idziemy teraz na zajęcia. - serdecznie uśmiechnęła się do mnie nauczycielka.
-Tak, zaraz przyjdę, muszę do toalety. - skłamałam, wyrwana z zamyślenia.
W prawdzie, serio poszłam do łazienki i zadzwoniłam do Shawna.
-Przyjedź po mnie jak najszybciej się da. - wydusiłam.
-A to nie miało skończyć się za jakieś pięć godzin? - spytał.
-Miało, ale coś się zmieniło. Powiem ci co, tylko przyjedź!
Rozłaczyłam się i wyszłam przed budynek. Nie mogłabym skupić się teraz na tych zajęciach. Miałam już tak wielką nadzieję, że być może mój tata wcale nie jest tak bardzo chory. Byłoby to dla mnie jak kamień z serca.
_____________
WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANI MACIE PREZENT W POSTACI ROZDZIAŁU I MOZE W ŚWIĘTA COS JESZCZE SIE POJAWI!❤
CZYTASZ
Therapy | shawn mendes fanfiction ff
FanfictionObaj ukrywają wrażliwość pod warstwą sarkazmu, ironii i ciętego języka. Każde z nich ma problemy oraz zmartwienia, lecz nie obarczają nimi innych. Shawn pomimo młodego wieku jest sławnym pianistą, ale wszyscy podchodzą do niego z dystansem, ze wzglę...