20

2.6K 163 24
                                    

Weszliśmy do gabinetu i zajęliśmy miejsca przy biurku. Było to przestrzenne pomieszczenie, w którym było ciepło, przez wpadające przez wielkie okno promienie słoneczne. Z prawej strony było biurko przy którym usiedliśmy, a z lewej mały stolik i dwa fotele.

Zapanowała cisza, a od Shawna biła nerwowa atmosfera. Mężczyzna zapisywał coś w notesie, zupełnie tak jakby nas tu nie było. Dopiero, gdy skończył włożył go do szuflady i spojrzał na nas. Zmierzył wzrokiem nas obu i westchnął.

-Jesteście w ogóle pełnoletni? - spytał kpiąco.

Przewróciłam oczami, zaczęło się. Musimy być teraz naprawdę przekonujący.

-Tak. - odparł Shawn spokojnie. Chyba zaczął się uspokajać. - Nazywam się Shawn Mendes a to jest Olivia Moore.

-Logan Petterson. - zrobił krótką pauzę. - A więc, co was do mnie sprowadza?

Shawn dokładnie opowiedział wszystko, to co wcześniej sobie w głowie przygotował. Wyraźnie rozluźnił się i zauważyłam, że jest już w stu procentach sobą. Mówił zwięźle, przekonywująco i pewnie siebie.

Cały czas patrzył na Mendesa, a teraz zerknął na mnie.

-Lepiej jak będziecie udawać parę, to dla sądu będzie bardziej przekonywujące.

Spojrzałam na Shawna, a on na mnie.

-Właściwie, to już jesteśmy. - skłamał Shawn.

-Wiem, że nie, ale sąd się nabierze. - stwierdził.

-Mam dziewczynę, która będzie dobrym świadkiem w tej sprawie. - powiedział już poważnie.

-Punkt dla nas.

Zdziwiliśmy się. Był to jeden z najbardziej aroganckich ludzi jakich w życiu poznałam, a znam go kilkanaście minut. Powinnam się cieszyć, bo jak to mówią, im bardziej wredny i wścibski - tym lepszy w swoim fachu jest prawnik. 

-To oznacza, że nam pan pomoże? - ucieszył się.

-Po pierwsze wątpię, żeby udało ci się wygrać tą sprawę. Po drugie, potrzeba do tego wiele pieniędzy. Po trzecie, jestem najlepszy w tym zawodzie w naszym kraju, więc chętnie się tego podejmę. - wyciągnął rękę do Mendesa. - Wchodzisz w to?

Uśmiechnął się i uścisnął jego dłoń.

-Jak najbardziej.

*

Wróciliśmy do domu Shawna, bardzo podekscytowani. Kupiliśmy w markecie butelkę taniego wina i postanowiliśmy to uczcić. Ustaliliśmy z Pettersonem wszystko, a zacząć trzeba od wytoczenia pozwu jego rodzicom, czym zajmie się właśnie on. Da nam znać, kiedy to zrobi, a resztą zajmiemy się później.

-Jestem w ciężkim szoku, że poznałam dziś kogoś, kto jest jeszcze większym dupkiem niż Shawn Mendes. - powiedziałam, gdy wchodziliśmy do jego domu.

Uśmiechnął się dumny z siebie i uniósł oba kciuki w górę. Wyjęłam z szafki dwa kieliszki i postawiłam je na blacie. Wyjął z szuflady korkociąg i postarał się wyciągnąć korek z butelki. Wyglądał przy tym męsko i seksownie. Matko, muszę się uspokoić.

Nalał trunek do kieliszków i podniósł je, podając mi jeden.

-Toast za... - zaczął.

-Za powrót Melisy do domu. - dokończyłam, a on szczerze uśmiechnął się i przybiliśmy kieliszki.

Siedzieliśmy na kanapie, sącząc trunek i rozmawiając. Siedzieliśmy blisko siebie, lecz nie powiedziałabym, że zbyt blisko. Jego dłoń wędrowała przez całą długość mojej nogi, co mi wcale nie przeszkadzało.

Therapy | shawn mendes fanfiction ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz