1

4.3K 206 31
                                    

Pamiętam jak dokładnie rok temu, o tej samej godzinie po raz pierwszy przekraczałam progi tej szkoły. Czułam wtedy strach, obawę i chęć ucieczki do domu. Oczywiście nie zrobiłam tego. Po pierwsze, wiedziałam, że nie mogę, po drugie - Megan i Sue bacznie mnie obserwowały i nigdy by mi na to nie pozwoliły.

Teraz jest inaczej. Znam każdy zakamarek tej szkoły, kojarzę większość nauczycieli i znam uczniów z mojej klasy. To znaczy, znam to chyba za wiele powiedziane. Wiem jak mają na imię i na nazwisko, więcej o nich nie wiem i wcale nie jest mi z tego powodu szczególnie przykro. Susanne udała się to swojej geograficzno - językowej klasy, Megan na swój ukochany matematyczny profil oraz ja, szukając wzrokiem Johnsona, poszłam do swojej. Klasa o profilu medycznym brzmi wdzięcznie i dumnie, tak się zresztą czuje mogąc uczyć się w niej. Uważam, że bycie lekarzem jest jednym z największych zaszczytów życiowych, więc od dziecka o tym marzę. Często powątpiewam w to, że spełnie swoje marzenie, ale jeszcze się nie poddałam.

Nasza szkoła nie marnuje czasu na zbędny pierwszy dzień szkoły. Pierwsza lekcja to typowa godzina organizacyjna, a później normalnie odbywają się lekcję. Zastanawiam się ile czasu zajmie mi przestawienie się z wakacyjnego trybu funkcjonowania na szkolny.

Idę pod klasę numer 18, w której mam matematykę i opieram się o ścianę. Sprawdzam instagrama, czego nie zdążyłam zrobić przed wyjściem z domu.

-Cześć samotna dziewczyno. - usłyszałam głos nad swoim uchem.

Zdzwioniona, podniosłam głowę i ujrzałam coś, czego na pewno nie chciałam widzieć. Chłopak z imprezy.

Kurwa.

Nie wiedziałam nawet, że on chodzi tu do szkoły. Miałam nadzieję, że więcej nie będę musiała go oglądać, a tym bardziej więcej z nim rozmawiać.

-Hej. - w tym momencie na pewno dało wyczytać się negatywne nastawienie do niego. Ja nawet nie pamiętałam jak on ma na imię.

-Co tam?

Czy ja wyglądam, jakbym miała ochotę o gadke - szmatke o niczym? Jest to ostatnia rzecz, którą chce teraz robić.

-Chcesz coś ode mnie? - było to normalne pytanie, ale zabrzmiało oschlej niż chciałam. Czy przeszkadzało mi to? Ani trochę.

-Porozmawiać - uśmiechnął się, a ja obmyślałam plan wykręcenia się z tej sytuacji. - przed wczoraj bardzo miło nam się rozmawiało.

Przewróciłam oczami, co robię milion razy dziennie, ale zawsze mam do tego dobry powód.

-Zdajesz sobie sprawę z tego, że to nie jest impreza, tylko szkoła? - podniosłam plecak z ziemi i zaczęłam oddalać się od niego.

-Olivia, czemu...

-No właśnie, też bym powiedziała twoje imię, ale go nie pamiętam. - posłałam mu mój najlepszy uśmiech suki i nawet pomachałam na pożegnanie.

Nie oglądając się za siebie, poszłam na fotele koło szatni. Jest to miejsce w którym zawsze pełno osób siedzi na przerwach. Są tam fotele, kilka stolików i ławki. Zauważyłam Sue i Camerona. Jak zwykle nierozłączni.

W skrócie, Cam ma dziewczynę, a Sue to jego najlepsza przyjaciółka. Wszyscy uważają, że są parą, a gdy dowiadują się o jego dziewczynie, są w ciężkim szoku, że nie jest nią Sue. Twierdzi ona, że nie czuje do niego nic więcej, ale w tej kwestii nie wierzę jej do końca.

Już chciałam do nich podejść, gdy zatrzymała mnie moja wychowawczyni.

-Olivia, dobrze, że cię złapałam. - wertowała mnóstwo papierów w dłoniach, ciężko oddychając. - Zapomniałam ci wspomnieć rano o jednej rzeczy.

Słuchałam co ma mi do powiedzenia, ale chyba wahała się, bo specjalnie przedłużała chwilę.

-O co chodzi?

-Wpadłam na głupi pomysł, ale... - zdjęła okulary z nosa i założyła je na głowę, odgarniając przy tym włosy z czoła. - Jak co roku na rozpoczęcie roku jest przygotowywany uroczysty apel.

-Wiem. - zgodziłam się.

-Co roku jest na nim to samo, wszystkim powoli się to nudzi, więc pomyślałam, czy by tego trochę nie urozmaicić. - patrzyła na mnie pełna nadzieji, a ja wciąż nie wiedziałam o co jej chodzi.

-Proszę pani, zaraz mam lekcję...

-Dobrze. - utkwiła we mnie wzrok. - Wyznaczam cię na mojego tegorocznego pomocnika i mam dla ciebie już jedno zadanie. Musisz załatwić, aby Shawn Mendes zgodził się na zagranie na apelu.

Zmarszczyłam czoło, łącząc fakty.

-Przecież to uczeń naszej szkoły. Nie może pani mu po prostu kazać? - zapytałam.

-Sama dobrze wiesz, że to nie jest takie proste. Dyrektor pochwaliłby mnie gdyby udało mi się załatwić muzykę na żywo, na dodatek, gdyby grał sam Mendes. A i ty dostałabyś jakieś wynagrodzenie...

-Jakie? - pierwszy raz od początku rozmowy wykazałam zainteresowanie.

-Doszły mnie słuchy, że pani od biologii organizuje bardzo przydatne dla kandydatów na uczelnie medyczne praktyki. - uśmiechnęła się lekko. - Miejsca są oczywiście ograniczone, pewnie będą mogli jechać tylko trzecioklasiści. Chyba, że zrobiłabym coś w tej sprawie...

Szybko przetworzyłam wszystkie fakty. Shawn Mendes - największy pupilek tej szkoły, jest bezkarny i robi co chce, a to dlatego, że dyrektor liże dupe jemu ojcu, który jest pieprzonym bogaczem i co roku wspomaga szkołę nie małą suma pieniężną. Nic nie wpienia mnie bardziej niż fakt, że nie musi wkładać dużego wysiłku w naukę, a i tak jest najlepszym uczniem tej szkoły. Wiedziałam, że jak się zgodzę będę miała dużo na głowie i będę musiała użerać się z tym bucem.

-W porządku. - powiedziałam i sama zdziwiłam się, że to zrobiłam.

Perspektywa praktyk przysłoniła wady tej sytuacji. Nie mogłam ich odpuścić, certyfikat jaki otrzymam po ukończeniu ich będzie jednym z najważniejszych papierków, jakie mogę posiadać. I tak było już za późno, nauczycielka prawie podskoczyła ze szczęścia i szybko pobiegła w stronę pokoju nauczycielskiego.

Mam trochę czasu, aby zastanowić się jak to wszystko rozegrać. Muszę porozmawiać z obcym chłopakiem, na którego widok dostaję białej gorączki i jeszcze zmusić go, by z własnej woli zagrał na szkolnym apelu.

Gratulację, bardzo mądrze Moore.

Therapy | shawn mendes fanfiction ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz