epilog

1.8K 95 14
                                    

Gdy napisałam Sue i Meg o wszystkim, przyszły mnie odwiedzić. Otworzyłam im drzwi i nie musiałam nawet wymuszać uśmiechu, bo ich obecność naprawdę mnie ucieszyła.

Poszłyśmy do mojego pokoju zaraz po tym, jak przywitały serdecznie mojego tatę, z którym przecież długo się nie widziały.

Weszłyśmy do mojego pokoju, siadając na łóżku.

-Kiedy wylatują? - zapytała Susanne.

-Jutro rano. - odpowiedziałam bez emocji.

-Nie martw się. - Meg objęła mnie mocno. - W Japonii też istnieje Internet, będziecie mieć stały kontakt. On co jakiś czas przyjedzie do ciebie, ty do niego. Dacie sobie radę.

Zamyśliłam się i spojrzałam w okno. Zastanawiałam się czy to jest to, czego chcę. Długo o tym myślałam. Nie wiem czy nie będzie łatwiej, jak po prostu zakończę ten związek. Nie trwał on długo, nie wiem czy jesteśmy związani na tyle silnie, aby to przetrwało. Może tak będzie dla wszystkich łatwiej.

-Myślałam, aby to zakończyć. - odparłam. - Nie chcę, żeby coś go tutaj trzymało.

Obie spojrzały po sobie, zapewne wymyślając co by tu powiedzieć, aby wybić mi to z głowy.

-Kochasz go? - usłyszałam tylko.

Na mojej twarzy zagościł uśmiech. Od razu w mojej głowie pojawiła mi się odpowiedź, nie musiałam się zastanawiać.

-Tak. - szepnęłam.

-To jeżeli on ciebie też, nie będzie czuł, że coś go tu trzyma, jak to powiedziałaś. Będzie pamiętał, że ma tutaj swoją ukochaną.

Pokiwałam głową, słysząc to. Teraz miałam już totalny mętlik. Muszę porozmawiać z Shawnem.

Dziewczyny zagospodarowały czas na ten dzień tak, aby było miło, przyjemnie i abym zapomniała o zmartwieniach. Przyznam, że maraton filmowy faktycznie mi w tym pomógł. Kiedy wyszły późnym popołudniem, zadzwoniłam do Mendesa.

-Cześć, co robisz?

-Pakuje ostatnie rzeczy. - odpowiedział. - Dziewczyny już poszły? Chciałem się z tobą spotkać.

-Właśnie po to dzwonię. - uśmiechnęłam się.

-Przyjadę po ciebie za trzydzieści minut.

Bardzo stresowałam się tym spotkaniem. A co jak to on będzie chciał mi powiedzieć, że czas to zakończyć? Chociaż przez myśl przeszło mi to samo, gdyby on mi to powiedział, bardzo by mnie to zabolało. Wtedy zrozumiałam, że jego na pewno też by to zraniło.

Wyszłam z domu zanim się pojawił, siedziałam na ganku, skubiąc trawę.

Kiedy przyjechał, wysiadł i usiadł obok mnie.

Objął mnie i pocałował w czoło. Nikt nic nie mówił przez pewien czas, pewnie dlatego, że nikt nie wiedział od czego zacząć.

-Możemy udawać, że wcale jutro nigdzie nie jadę i spędzimy ten wieczór najlepiej jak się da? - zaproponował.

Pokiwałam głową w ramach aprobaty. Nie będzie to łatwe, ale spróbujmy.

Pojechaliśmy do parku. Pogoda była idealna, słońce już zaszło, lecz było widno i powietrze było przyjemnie chłodne. Trzymając się za ręce spacerowaliśmy wśród zieleni, ale wciąż nie odbywało się między nami za wiele rozmów.

-Wiem, że mieliśmy o tym nie rozmawiać, ale wcale nie rozmawiamy. - nie mogłam się powstrzymać. - Naprawdę myślisz, że przetrwamy tę rozłąkę?

Therapy | shawn mendes fanfiction ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz