— Idziemy? — mruknął Eren, stając przy drzwiach wyjściowych placówki, przez które przebijało jeszcze z lekka przysłonięte słońce. Już prawie przestało padać. Ciemnowłosa spojrzała na niego zdziwiona. — No co? — spytał, nie do końca rozumiejąc jej mimikę.
— Nie idziesz dzisiaj na trening? — zapytała niepewnie i poprawiła jeden ze spadających na jej czoło, kruczoczarnych kosmyków, wsuwając go za prawe ucho.
— Idę, idę — odpowiedział jej od razu, chcąc niezwłocznie wyjaśnić całą sytuację. Bo generalnie chłopak skończył już lekcje, ale traf chciał, że trening przesunął się o godzinę później i od paru tygodni siedział tu i czekał dodatkowo całe sześćdziesiąt minut. — Po prostu pomyślałem, że dzisiaj odprowadzę moją najwspanialszą i najukochańszą dziewczynę. Jestem twoim chłopakiem, a to do czegoś zobowiązuje, prawda? — uśmiechnął się szeroko i podszedł bliżej, chcąc objąć ciemnooką.
Dziewczyna bez oporów rzuciła mu się na szyję.
— To urocze. Kocham cię, Eren — dodała, jeszcze bardziej wtulając się w jego bluzę.
— Ja ciebie też. — Delikatnie cmoknął ją w czubek głowy i zaciągnął się zapachem jej cudownych włosów.
— Poczekaj. Pójdę tylko po kurtkę i zmienię buty. — Odsunęła się, po raz kolejny próbując okiełznać ten nieznośny kosmyk, zmniejszający jej pole widoczności.
— To czekam — odpowiedział jej i oparł się o łososiową ścianę, udekorowaną do połowy swojej wysokości ozdobnym tynkiem.
Po chwili nastolatka zniknęła mu z oczu, skręcając w korytarz, prowadzący do szatni.
Głośno westchnął i uśmiechnął się do siebie. Mikasa była dziewczyną jego snów. Nie dość, że była inteligentna i sprytna, to jeszcze do potęgi urocza, taka delikatna — po prostu najcudowniejsza na świecie i nic nigdy nie będzie w stanie mu jej zastąpić, tak przynajmniej uważał.
Oderwał się od chropowatej powierzchni i zaczął krążyć w tę i z powrotem po szerokim korytarzu. Eren zdecydowanie był niecierpliwym człowiekiem i nie potrafił spokojnie wystać w miejscu przez parę minut.
W pewnym momencie stanął naprzeciw przeogromnych, starych drzwi z wywieszoną na nich białą tabliczką. Biblioteka. No tak, wedle większości filmów o nastolatkach — siedlisko każdego pospolitego kujona, bo przecież nikt normalny nie przychodziłby tutaj z własnej woli. To miejsce było zawsze najbardziej przeludnionym ze wszystkich w całej placówce, zwłaszcza w czasie długiej przerwy, a czasami nawet po lekcjach, zanim szkoła została zamknięta.
Faktem było, że większość uczniów z liceum, do którego chodził Jaeger, to typowi humaniści. Nosy w książkach dwadzieścia pięć na dobę. Trafiali się też zapaleni historycy, poeci i pseudo pisarze albo po prostu jacyś randomowi ludzi, siedzący ciągle w dziale z romansami i sięgający przeważnie po książki tylko z najwyższej półki, pomimo że zazwyczaj miały one jakieś ograniczenia wiekowe. I wiedział to nawet Eren. A skąd miał takie informacje? Cóż, może szatyn i nie czytał książek, ale on już tak, jeśli wiadomo, o kim była mowa.
Zielonooki nastolatek złapał za klamkę i lekko uchylił drzwi. Wchodząc do środka, rzucił ciche „Dzień dobry" bibliotekarce, jak zwykle pochłoniętej lekturą. Kobieta popatrzyła na niego i w odpowiedzi lekko skinęła głową. Dookoła słychać było ciche rozmowy i kroki stawiane po ciemnych panelach. W odróżnieniu od takiej stereotypowej biblioteki, tutaj można było normalnie rozmawiać i zachowywać się swobodnie bez obawy o reakcję czuwającej kobiety. Ale, rzecz jasna, wszystko w granicach pewnych norm.
Eren wszedł w pierwszy dział, w którym znajdowały się wszystkie podręczniki funkcjonujące w aktualnym roku szkolnym. Półki świeciły pustkami. Dość spora liczba uczniów wypożyczała książki do nauki, zamiast je kupować, bo tak po prostu było wygodniej i taniej.
CZYTASZ
Friendzone [Ereri/Riren texting]
Fanfiction(Nie)Krótka historia romansu dwójki nastolatków przeplatana z chęcią doznania prawdziwej miłości i obawą przed reakcją tłumu, przedstawiona w formie wiadomości tekstowych i paru opisach sytuacji. W skrócie - (nie)typowy texting z wattpada, która jes...