LXXXV

1.1K 131 292
                                    

Eren Jaeger is online

Levi Ackermann is online

08:48

Levi: Wyszła już.

Eren: Spoko

Eren: Ja też zaraz będę

Eren: Skoczę tylko jeszcze po coś do chrupnięcia tak na szybko

Levi: Zjesz później.

Levi: Nie możesz się spóźnić, bo jak Petra przyjdzie przed tobą, to ten plan będzie awykonalny.

Eren: :c

Eren: Wiem

Eren: Na pewno chcesz to zrobić?

Levi: Cykasz?

Eren: Ja?

Eren: Nigdy

Eren: Zaraz jestem

Eren Jaeger is offline

Levi: I to mi się podoba.

Levi Ackermann is offline

Eren nie miał zielonego pojęcia, jak mógł zgodzić się na ten plan. Co prawda, żądza zemsty była naprawdę kusząca, ale z każdą upływającą sekundą jego sumienie zaczynało coraz głośniej się odzywać.

Już miał wychodzić, ale jeszcze, tak na odchodne, przekręcił głowę stronę lustra i zaczął się ilustrować. Coś było nie tak. Rozpiął jeszcze jeden guziczek od śnieżnobiałej koszuli i nieco poluźnił krawat.

— Lepiej — mruknął sam do siebie, łapiąc za leżący na komodzie pakunek, po czym wyszedł na zewnątrz.

Przyjemne ciepło, ale nie gorąc, rozchodziło się w eterze. Mimo że ostatnio pogoda była zupełnie nieadekwatna do panującej pory roku, tak tego dnia wyjątkowo dopisywała. W żadnym wypadku nie zwiastowała tego, co miało przydarzyć się Petrze, a nawet wręcz przeciwnie — była dobrym przedsmakiem początku wakacji.

Wystarczyło parę minut spacerku, żeby Eren znalazł się pod domem Ackermannów. Wszedł tam bez większego skrępowania, bo finalnie w środku czysto teoretycznie miał być tylko Levi. I rzeczywiście, tak jak przeczuwał, po przejściu przez korytarz ukazała mu się smukła sylwetka chłopaka opierającego się o kuchenny blat.

Czarnowłosy zapatrywał się w telefon, zupełnie nie zwracając uwagi na skradającego się w jego stronę Erena.

— Puk, puk — powiedział szatyn, uderzając przy tym knykciami w ścianę.

Brunet mimowolnie odwrócił się w jego stronę i posłał mu delikatny uśmiech. Lubił jego dziecinne zagrywki i ten głupkowaty styl życia, bo w końcu w takim chłopaku się zakochał.

— No już myślałam, że będziesz się tak czaił cały dzień. — Westchnął, odkładając urządzenie na szafkę.

— Słyszałeś, jak wszedłem? — zapytał lekko zdziwiony Jaeger. Był pewien, że przemknął niezauważony niczym ninja, naprawdę.

— Tak, w sumie ciężko było nie zauważyć — odpowiedział beznamiętnie, po czym podszedł bliżej. — Daj to. — Złapał za plastikowy pojemnik. Uniósł go na wysokość swoich oczu i przyjrzał się wypiekowi. Wyglądał dość niewinnie, bo kto mógłby posądzić biszkopt przełożony różowym puchem o zawieranie proszku na przeczyszczenie? — Krem czy ciasto? — zapytał, opuszczając ciasto na blat.

Friendzone [Ereri/Riren texting]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz