XIV

3.6K 411 174
                                    

Eren Jaeger is online

Levi Ackermann is online

2:29

Levi: Eren, jesteś teraz w domu?

Eren: A jak myślisz gdzie mógłbym być o tej godzinie?

Levi: Tu Mikasa

Levi: Mam prośbę

Eren: Ta jasne

Eren: Nigdy nie dałbyś swojego telefonu Mikasie XD

Eren: Bardzo śmieszny żart ale coś ci nie wyszedł

Levi: Eren, to ja

Levi: Naprawdę

Levi: Zapomniałam zabrać swojego telefonu z domu cioci

Levi: Byliśmy na urodzinach Farlana

Levi: Rodzice zostali jeszcze, a my mieliśmy wracać już do domu, więc wsiedliśmy w taksówkę i przyjechaliśmy

Eren: Czyli to jednak ty?

Levi: Problem w tym, że mama nie dała mi kluczy i nie bardzo mamy gdzie spać

Levi: Dałbyś radę przenocować nas u siebie?

Eren: Jasne dla ciebie miejsce zawsze się znajdzie ;*

Levi: Dziękuję! Jesteś kochany! <3

Eren: Gdzie teraz jesteście?

Levi: Pod naszym domem, ale już idziemy w twoją stronę

Eren: Wyjdę po was

Eren Jaeger is offline

Levi Ackermann is offline

Szatyn spojrzał na zegar. Było przed trzecią. Niechętnie wstał i zarzucił na plecy zieloną bluzę, leżącą na oparciu łóżka. Co prawda był już w piżamie, ale nie chciało mu się przebierać. Właściwie o tej godzinie nikt poza tą dwójką nie powinien był go zobaczyć. A przynajmniej tak mu się wydawało.

Wyszedł z pokoju, starając się jak najmniej hałasować. Rodzice spali piętro wyżej, a on nie chciał ich przypadkiem obudzić. Założył leżące w korytarzu, nieco zniszczone trampki i złapał delikatnie za klamkę drzwi frontowych. 

Na zewnątrz panował mrok. Jedynym czynnikiem, sprzyjającym jakiejkolwiek widoczności, były świecące na niebie gwiazdy, których aktualnej nocy — w porównaniu z poprzednią — jakby ubyło. Tylko gdzieniegdzie widniały pojedyncze białe punkciki. Księżyc natomiast musiał schować się za którąś z chmur, bo zielonooki nie potrafił go w żaden sposób zlokalizować.

Nie zastanawiając się dłużej, ruszył w stronę miejsca zamieszkania Ackermannów. Co chwilę rozglądał się dookoła. Było naprawdę ciemno, a on zaczynał coraz bardziej bać się tego braku światła. Mógł nie chojrakować i zostać w domu. Przecież zawsze musiał zrobić z siebie pseudobohatera i pokazać tę swoją pseudoodwagę. Głupota na poziomie, jak sam uważał.

Kiedy wiatr się wzmógł, nieco przyspieszył kroku. Jak na wiosnę temperatura była dość niska, często padał deszcz i wiał silny wiatr. Niemalże jesień. Brakowało tylko kolorowych liści. Czy matka natura przypadkiem nie pomyliła pór roku?

Po chwili jego oczom ukazały się dwie znajome sylwetki. Podszedł jeszcze bliżej, lekko się uśmiechając. Mikasa wyglądała naprawdę prześlicznie, a potargane przez wiatr włosy dodawały jej tylko więcej uroku. Obok niej stał niemalże równy z nią chłopak. Jego włosy również były rozwiane we wszystkie strony świata. Eren spojrzał na niego, ale ten od razu odwrócił wzrok.

Friendzone [Ereri/Riren texting]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz