V

20K 1.5K 377
                                    

 Alex

Gdy Paul odszedł odetchnąłem z ulgą.  Myślałem, że zejdę na zawał, gdy podszedł do mnie ten chłopak. Znałem go z korytarza i nie raz widziałem jak dręczy innych. Szczególnie homoseksualistów. No po prostu super. Przez jeden incydent w sklepie, zadaje się z homofobami! Chociaż nie. To oni do mnie podeszli. Mam ważniejsze problemy na głowie niż kilka gadających ze mną homofobów. Nadal nie wiem ci się dzieje z Carą. Martwi mnie to. Bardzo. A na dodatek nie przyszła do mnie jak się umawialiśmy. Wstałem z podłogi i włożyłem książkę do plecaka. Ruszyłem w stronę klasy Cary ale gdy tam doszedłem nigdzie jej nie było. Może była w toalecie. Zacząłem iść w jej stronę ale gdy stanąłem na rogu (Debil_Ever 😈) przy wejściu do damskiej toalety zebrała się dość duża grupa ludzi. Znowu się biją. U nas w szkole to codzienność, chociaż pewnie nie tylko u nas ale żeby tak codziennie dochodziło do kilku bójek? Tylko jak ja się tam dostanę? Cicho westchnąłem i podszedłem do tłumu. Krzyki się nasiliły a ja nadal ani nie widziałem co się tam dzieje, ani nie widziałem Cary. A jak tam utknęła? Nosz cholera. Teraz będę się martwić jeszcze bardziej. Jak cię znajdę to będziesz musiała kupić mi dużo jedzenia za moje nerwy.  No zajebiście po prostu, dlaczego muszę być taki mały? W końcu przecisnąłem się na sam przód i aż stanąłem. Co tu się kurwa dzieje? Dlaczego Cara leży na podłodze? Wpatrywałem się w obraz przede mną i nie wiedziałem co mam zrobić. Nie mogłem nic zrobić. Ave stała nad Carą i coś do niej krzyczała ale ja nic nie słyszałem. Gdy ją kopnęła moje nogi jakby odżyły i podbiegłem w ich stronę. Odepchnąłem Ave od ciała przyjaciółki z taką siłą, że upadła. Ukląkłem przy Carze i sprawdziłem czy była przytomna. Gdy już miałem coś do niej powiedzieć ktoś odepchną mnie na bok. Poczułem silny ból w przedramieniu i nadgarstku. 

-Po co się wtrącasz śmieciu?!- uniosłem wzrok i zobaczyłem nad sobą Ave. Mam nadzieję, że zdechniesz w cierpieniach szmato. Wstałem na równe nogi i spojrzałem jej w oczy. Dlaczego każdy jest wyższy ode mnie?! Może to tylko kilka centymetrów ale jednak. To niesprawiedliwe.

-Po co to robisz dziwko?!-jej twarz przybrała kolor dojrzałego pomidora. Błagam niech ktoś zrobi jej zdjęcie, wątpię żebyśmy zobaczyli to jeszcze kiedyś. Widziałem jak zaciska pięści i szczękę ale jakoś się tym nie przejąłem. Minąłem ją i podszedłem do Cary. Na szczęście miała otwarte oczy. Na nieszczęście miała otwarte je lekko. 

-Nie zamykaj oczu słyszysz? Zaraz ci pomogę.-rozejrzałem  się dookoła ale wszyscy stali w miejscu i patrzeli w nas jak zaczarowani, raczej nie wyglądali jakby mieli zamiar pomóc. Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić oberwałem dość mocno w tył głowy. Ave chyba  nigdy się nie ogarnie. O co jej chodzi? Jakby nie mogła sobie raz odpuścić. Przecież Cara jest na skraju wyczerpania. Ludzie jednak nie mają ani uczuć, ani współczucia. Żałosne kreatury. Spojrzałem na nią ostrzegawczo no co lekko się cofnęła, na szczęście położyłem tam plecak, o który się potknęła i przewróciła. Przełożyłem jedną rękę Cary przez ramię, a drugą objąłem ją w pasie i wstałem. 

-Karma zawsze wraca.- powiedziałem do leżącej jeszcze Avy i ruszyłem w stronę pokoju pielęgniarki. Cara jak na mnie była dość ciężka więc co chwile mi się zsuwała. Nie wiem czy dam radę sam ją donieść do pielęgniarki. Nagle poczułem jak ciężar Cary się zmniejsza z drugiej strony. Gdy spojrzałem na osobę, która mi pomaga nie mogłem w to uwierzyć. Dlaczego Paul to robi? Przecież to Ave, jego dziewczyna to zrobiła. Już nic nie rozumiem.

-Daj będzie szybciej.- Paul wziął ode mnie Care i chwycił ją jak "księżniczkę". Szybko pobiegliśmy do pokoju  pielęgniarki, bo z rozciętej brwi coraz mocniej zaczęła lecieć krew. Szczęście, że Paul pomógł, bo w życiu bym jej tam sam nie doniósł. Byliśmy prawie przy jej gabinecie gdy zadzwonił dzwonek.

 Kiedy doszliśmy twarz Cary była prawie cała we krwi, na szczęście pielęgniarka była. Często jej nie ma więc obawiałem się, że będę musiał wezwać pogotowie. Jeszcze tego by nam brakowało. Chociaż gdybym musiał i tak bym je wezwał. Gdy pielęgniarka zobaczyła Care prawie zeszła na zawał. Nie dziwie jej się.Ma na pewno złamany nos, obite żebra, wszędzie pełno siniaków, rozcięta brew i warga i jeszcze wiele innych urazów, o których nie wiem. 

-Boże co jej się stało?! To było na terenie szkoły?! Co za potwory! Jak można do tego dopuścić?!- rozhisteryzował się na dobre. Na jej miejscu też bym się tak zachował. Jestem ciekawy co teraz stanie się z Ave.

-Została pobita, tak na terenie szkoły, sam nie wiem jak można do tego dopuścić ale proszę jej pomóc.- patrzyłem ze zdenerwowaniem jak Paul kładzie Care na kozetce. 

-Wyjdzie stąd. Muszę się nią zająć. Nigdzie nie odchodźcie chłopcy, rozumiecie?- oboje kiwnęliśmy głowami i wyszliśmy z jej gabinetu. Usiadłem pod ścianą, oparłem głowę na kolanach, które objąłem dłońmi. Mam nadzieję, że nic poważnego nic jej się nie stanie. Poczułem jak ktoś mnie obejmuję, więc podniosłem głowę. Paul. Mogłem się domyślić. Oparłem głowę na jego ramieniu i przymknąłem oczy. Dopiero teraz poczułem jaki jestem zmęczony. Niby dopiero jest piąta lekcja ale ja już chcę spać.

-Wszystko będzie z nią dobrze.- obyś miał racje Paul. Obyś miał racje.

Ostatnie o czym pomyślałem przed zaśnięciem były ciepłe ramiona Paula i to, że mógłbym zasypiać i zostać w nich już zawsze. Szkoda, że to niemożliwe...

Jestem gejem ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz