VI

18.8K 1.3K 382
                                    

Paul

Od rozmowy z Alex'em minęło kilka przerw ale nadal nie mogę zrozumieć dlaczego tak się zachował. Najpierw udaje odważnego przyjaciela a potem zupełnie mnie ignoruje. Chociaż bardziej niż jego martwi mnie zachowanie Marka. Mimo iż znam go bardzo długo nadal go nie ogarniam. Ciągle powtarza coś co mnie i Alex'sie. Tego człowieka nie da się ogarnąć. Ciekawe jak Ave to robi. Ave to kuzynka Marka, która mieszka razem z nim. Nie za bardzo jej lubię bo za każdym razem gdy jestem z Markiem u niego, dobiera się do mnie. Nie rozumiem jej zachowania. Ja rozumiem, może jej się podobam no ale żeby nie rozumieć słowa 'nie'? Tyle razy jej mówiłem żeby się odczepiła a ona nic.

Mark zaczął skakać jak jakaś sarenka i nucić swoją piosenkę. Co z nim jest nie tak? 

-Dlaczego ja się z tobą zadaję?-przewróciłem oczami na jego zachowanie bo coraz bardziej zaczął zachowywać się jak dziecko. Ciekawe ile razy jeszcze zadam mu to pytanie. Na pewno dużo.

-Bo mnie kochasz- na dowód tego, zatrzepotał rzęsami, stanął na palcach i podniósł jedną nogę robiąc przy tym dzióbek. Położył ręce na moich ramionach i zaczął się zbliżać. Czy on serio myśli, że mu na to pozwolę? Gdy jego usta miały zetknąć się z moim policzkiem, odsunąłem się od niego przez co upadł całą długością ciała na podłogę. Naprawdę starałem się nie roześmiać, naprawdę ale co mam poradzić na to, że mi nie wychodziło? Spojrzał na mnie "groźnym" wzrokiem i szybko wstał z podłogi, otrzepał się i ruszył  w przeciwną stronę, udając obrażonego. I tak wiem, że nie wytrzyma za długo. Nie umie beze mnie żyć. Bo przecież "mnie kocha".  Przewróciłem oczami i ruszyłem za nim. 

-Hej, a wiesz co jest na obiad? Jestem strasznieee głodny.- mówiłem, że szybko mu przejdzie? Nie minęła jeszcze minuta a on już zaczął do mnie gadać.

-Czy ty nie byłeś czasem obrażony?- spojrzałem na niego z uniesioną brwią, a on posłał mi mordercze spojrzenie. Czyżby się księżniczka znowu obraziła? Oj, jaka szkoda. Będę płakał.

-Racja, byłem obrażony. BYŁEM. Ale już nie jestem. A wracając do mojego pytania...to wiesz co jest na obiad?- spojrzał na mnie z pytającym wyrazem twarzy. I jak mu czegokolwiek odmówić? No jak?
-Nie mam pojęcia co dzisiaj podają na stołówce.- na moją odpowiedź cicho westchnął i spuścił głowę. Zupełnie nie rozumiem tego człowieka. O ile człowieka... I chyba nie jestem jedyny. Gdy znaleźliśmy się pod klasą od biologi usłyszeliśmy jakieś krzyki dochodzące zza rogu. Spojrzeliśmy na siebie nie wiedząc o co chodzi. Ktoś się bije? Przecież tylko my wszczynaliśmy bójki. Ruszyliśmy w stronę skąd dochodziły głosy i dotarliśmy do dość dużego kółka. Czyli przedstawienie jakiś czas już trwa. Przedarliśmy się na sam początek tłumu i nie mogliśmy uwierzyć. Ave z kilkoma koleżankami biły jakąś dziewczynę. Chwila. Czy to nie jest czasem ta przyjaciółka Alexa? O cholera. Co teraz? Jak to co? Będziesz tutaj stał i patrzał. Co innego mógłbyś zrobić co? Pójść tam i jej pomóc? Czy może przywalić Ave? Przecież nigdy nie miałeś z tym problemu. Nawet niedawno sam to jej robiłeś. Co się z tobą dzieje? I czemu mówię sam do siebie?! Teraz mi odbija. Za dużo przebywania w towarzystwie Marka. Od jutra musimy zrobić separację. Nagle Ave upadła na ziemię więc spojrzałem co się dzieje. Alex's? Ty kretynie co ty tam robisz? Już zrobiłem krok do przodu kiedy uświadomiłem  sobie, że nie mogę tego zrobić. Jak by to wyglądało? Ktoś taki jak ja pomaga komuś takiemu jak oni? Nosz kurwa mać.
-Hej czy to nie twoja księżniczka?- spojrzałem na Marka zdumiony. Dopiero teraz go zauważył? Chwila. Czy on powiedział "twoja księżniczka"? Jemu naprawdę odbiło. Mi zresztą też.

Kiedy Ave wstała i zmierzyła chłopaka nienawistnym wzrokiem wiedziałem, że nic dobrego to nie przyniesie. Dziewczyna zerwała się z miejsca i popchnęła Alexa z całej siły w przeciwnym kierunku. Chłopak upadł na ziemie i przez chwile widziałem cień bólu na jego twarzy.
-Po co się wtrącasz śmieciu?!- krzyknęła na chłopaka, który nadal leżał na ziemi. Zmierzył ją tym samym spojrzeniem, którym to ona mierzyła go przed chwilą(aut. trochę bez sensu). Szybko zerwał się z ziemi i stanął na przeciwko niej. Przez chwilę się skrzywił, pewnie dlatego, że Ave była od niego wyższa.

-Po co to robisz dziwko?!- łał nie wiedziałem, że jego głos może być aż tak przesiąknięty jadem i nienawiścią. Że w ogóle  może mieć taki głos. Twarz Avy przybrała kolor dojrzałego pomidora. Przez chwilę chciałem uwiecznić to na zdjęciu ale szybko pozbyłem  się tej myśli. Na jego słowa dziewczyna zacisnęła szczękę i dłonie w pięści, on ją tylko miną i podszedł do przyjaciółki.

-Nie zamykaj oczu słyszysz? Zaraz ci pomogę.- rozejrzał się po zgromadzonym tłumie w poszukiwaniu pomocy ale ona nie nadeszła. Cholera. Nagle chłopak dostał w tył głowy. Kolejny cień bólu przeszedł przez jego twarz. Ciekawe, że wszystkie koleżanki Avy w magiczny sposób zniknęły.   Spojrzał na nią ostrzegawczo no co lekko się cofnęła na nieszczęście albo szczęście, zależy dla kogo, leżał tam plecak, o który się potknęła. Chłopak spróbował podnieść swoją przyjaciółkę co mu wyszło z wielkim trudem.

-Karma zawsze wraca.- powiedział do nadal leżącej Avy i zaczął odchodzić. Gdy ludzie zobaczyli wzrok Avy szybko uciekli żeby nie stanąć na lini ognia. Dziewczyna wstała za pomocą przyjaciółek, które w magiczny sposób się znalazły i odeszła razem z nimi i Markiem. Chwilę patrzyłem w stronę ich oddalających sylwetek aż w końcu odwróciłem się i dogoniłem chłopaka. Chwyciłem dziewczynę pod ramię aż w końcu chwyciłem ją jak "księżniczkę" i powiedziałem chłopakowi, że tak będzie szybciej. Szybko pobiegliśmy do pokoju  pielęgniarki. Z rozciętej brwi leciało coraz więcej krwi więc lekko zwiększyłem tępo.  Byliśmy prawie przy jej gabinecie gdy zadzwonił dzwonek. Najwyżej nie pójdę na lekcje. Nie pierwszy i nie ostatni raz.

 Kiedy doszliśmy twarz Cary była prawie cała we krwi, na szczęście pielęgniarka była.  Gdy zobaczyła Care prawie zeszła na zawał. Nie dziwie jej się. Wygląda jakby miała wypadek samochodowy.

-Boże co jej się stało?! To było na terenie szkoły?! Co za potwory! Jak można do tego dopuścić?!- rozhisteryzował się na dobre. Dlaczego zdała tak dużo pytań? Już ich nie pamiętam. Na szczęście Alex ma świetną pamieć.

-Została pobita, tak na terenie szkoły, sam nie wiem jak można do tego dopuścić ale proszę jej pomóc.- położyłem ją na kozetce i szybko się odsunąłem bo inaczej zostałbym staranowany przez szkolną pielęgniarkę. 

-Wyjdzie stąd. Muszę się nią zająć. Nigdzie nie odwiedźcie chłopcy, rozumiecie?- oboje kiwnęliśmy głowami i wyszliśmy z jej gabinetu. Widziałem jak chłopak siada pod ścianą i chowa głowę. Nie wiedząc co zrobić, usiadłem koło niego i objąłem go ramieniem. Chwilę się mi przyglądał a potem położył głowę na moim ramieniu. Nie wiem dlaczego ale na ten gest moje serce zaczęło szybciej bić. Co się dzieję?

-Wszystko będzie z nią dobrze.- spróbowałem go jakoś pocieszyć chociaż sam nie byłem pewny tego co mówię  po chwili chłopak zasną a ja oparłem głowę na tej należącej do niego. To był długi dzień. Chociaż nawet się nie skończył. Fajnie jest mieć go w ramionach...

***
Hejka!
Mam nadzieje, że ta część także wam się spodoba❤. Za wszystkie błędy przepraszam. Chociaż sprawdzałam i nie powinno ich być. Mam nadzieje 😂. Zapraszam na moje drugie opowiadanie: "Bezludna wyspa".
Do następnej! ❤

Jestem gejem ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz