LII

9.8K 798 52
                                    

Paul

Od wczoraj nie ma Alex'a. Nie ma z nim żadnego kontaktu, nie daje znaku życia. Całą noc nie spałem. Nie mogę pozbyć się myśli, że coś mu się jednak stało. Martwię się o niego jak nigdy o nikogo. Jeśli coś mu się stanie to sobie nie wybaczę. Jak mogłem pozwolić na coś takiego? Dlaczego nie mogłem go znaleźć? Wtedy wiedziałbym, że jest bezpieczny. Nagle po pokoju rozległ się dźwięk mojego telefonu. Szybko po niego ruszyłem i odblokowałem go. Jedna nowa wiadomość od Jack'a.

Debil:  Alex wrócił.

Ja: Jadę

Szybko wyszedłem z domu i ruszyłem biegiem do domu należącego do mojego przyjaciela. Tak po prostu wrócił? Po całej cholernej nocy?! Ja mu dam jakieś szlajanie się nie wiadomo gdzie. Skoro nic mu nie było to dlaczego nie dał nikomu znaku życia?! Już ja mu pokaże. 

Otworzyłem drzwi i wszedłem do domu Alex'a i Jack'a, wszedłem do środka. Ruszyłem w stronę pierwszego pokoju, którym jest salon. Wszyscy byli w pomieszczeniu. Jack, Mark, Ava, Cara, Nat i... Alex. Czerwonowłosy siedział skulony na kanapie a reszta siedziała na fotelach i kanapie, wszyscy patrzyli na czerwonowłosego. Gdy usłyszeli, że ktoś wszedł wszyscy oprócz Jack'a, który wiedział kto przyjdzie, spojrzeli na mnie. Alex jako pierwszy odwrócił wzrok, co nie powiem, zabolało mnie. Nie ruszyłem się z miejsca nawet na milimetr. Czekałem na rozwój wydarzeń.

- Więc powiesz co się działo z tobą przez ten cały czas?- zapytał Nat. Ale Alex nie odpowiedział i nie wyglądał jakby miał zamiar odpowiedzieć. - Dopiero wyszedłeś ze szpitala. Wiesz jak się o ciebie martwiliśmy? Nawet sobie tego nie wyobrażasz! Szukaliśmy cię dosłownie wszędzie. Gdzieś ty do cholery był?! Chyba mamy prawo to wiedzieć!- Jeszcze nigdy nie wiedziałem żeby Nat się tak zdenerwował. Ale mu się nie dziwię.

- Nat.- Mark odciągnął na bok chłopaka i kazał mu się uspokoić mówiąc, że tak niczego nie załatwi.  I może miał rację. Trzeba się zabrać za to inaczej.

- Nic ci nie jest?- spytałem się go z udawanym spokojem, w środku cały krzyczałem żeby w końcu powiedział co się z nim działo. Chłopak nie odpowiedział ale pokiwał głową na 'nie'. Westchnąłem cicho i do niego podszedłem. Uklęknąłem przy jego boku. Siedział na skraju kanapy więc to nie był problem.- Możesz nam powiedzieć gdzie byłeś?

Chłopak lekko drgną. Otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć ale żaden dźwięk się nie wydostał. Musi mieć czas. Wiem, że już się złamał. 

- Byłem u Brian'a.- powiedział prawie niesłyszalnie. U tego gościa z pizzerii? Nie powiem, że nic mnie w środku nie zakuło bo zakuło. Czy ja jestem zazdrosny o to, że wolał jego a nie mnie? Chyba tak.

- U Brain'a? Więc dlaczego nie dałeś nam żadnego znaku życia?- spytałem go na pozór spokojnym głosem. W środku aż się we mnie gotowało, dlaczego poszedł do niego a nie do mnie? Nie jestem wystarczająco dobry?

- Ja... nie pomyślałem, że będziecie się tak martwić.- powiedział ze skruchą.

- Nie pomyślałeś, że będziemy się martwić? Nie pomyślałeś?! Czy ty w ogóle myślisz?! Po jaką cholerę uciekałeś?!- Nat naprawdę się wkurwił. W oczach czerwonowłosego stanęły łzy, jedna nawet zdążyła uciec ale chłopak szybko ją starł.

- Nat! Przestań do cholery!- chłopak spojrzał na mnie ze złością ale widząc mój wzrok i łzy w oczach Alex'a cicho przeprosił i umilkł. Alex pociągnął nosem.

- Przepraszam... nie chciałem was martwić. Ja po prostu... musiałem wszystko przemyśleć.- widać, że jest mu ciężko. Nie mogę patrzeć na to jak cierpi. To rozrywało mnie od środka.

- Nie musisz się nam tłumaczyć, ważne, że wróciłeś i... nigdy więcej tak nie rób. A jeśli będziesz musiał do daj nam jakiś znak życia, dobrze?- chłopak pokiwał głową zgadzając się. Widząc jego załzawione oczy, zacząłem głaskać go po głowie. Chłopak spojrzał na mnie w szoku ale nie protestował. Po kilku minutach zasną. Wziąłem go na ręce i zaniosłem do jego pokoju. Gdy położyłem go na łóżku i przykryłem kołdrą, wróciłem do salonu. Usiadłem na miejscu Alex'a. Kilka minut panowała kompletna cisza, którą przerwał Jack.

- Więc co teraz zrobimy?

- Jak to co? Będziemy zachowywać się normalnie. Na początku będzie niezręcznie, to na pewno, ale potem wszystko minie. Z tobą Jack może być trudniej chyba, że ci wybaczył.- wszyscy odpowiedzieli mi głuchą ciszą co uznałem za tak. Po jakiś dziesięciu minutach siedzenia w ciszy wszyscy pożegnaliśmy się z gospodarzem i ruszyliśmy w swoje strony. Mam nadzieję, że będzie normalnie. 

***

Hejka!

Przepraszam za tak długą nieobecność ale jeśli ktoś czyta moje wpisy na tablicy cie, że teraz będą długie przerwy między częściami przez szkołę. Idę do liceum i cóż, będzie tam więcej nauki. Nie wiem czy rozdział się podobał, bo miałem na niego całkiem inny pomysł. O wiele ciekawszy ale były by to około pięć części trzymające w napięciu. A jeśli będę dodawać części rzadziej, żylibyście w niewiedzy przez kilka tygodni a tego byście nie chcieli prawda?

Do następnej!

Ps. Miłego rozpoczęcia roku szkolnego.

Jestem gejem ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz