XLIV

11.5K 791 69
                                    

Alex

Zauważyłem, że Paul i Mark się unikają. Jeśli któryś przychodzi z Natem i Carą to drugiego nie ma. Zaczynało mnie to powoli denerwować. Dlaczego oni nie umieją się pogodzić? O co oni w ogóle się pokłócili? Z tego co opowiadali mi Nat i Cara to poszło o moje pobicie. Jak dwóch najlepszych przyjaciół mogło się tak pokłócić o jeden wypadek, który na dodatek nie dotyczył ich?  Bez sensu. Zarówno Paul jak i Mark zachowują się jak dzieci, które połamały sobie kredki. Przynajmniej odzyskali dobrą opinie i szacunek wśród uczniów. Ponoć zrobili jakąś imprezę czy coś ale to nadal nie poprawiło ich relacji.  Naprawdę gorzej niż z dzieckiem. Ze mną jest coraz lepiej, nie ma żadnych komplikacji po operacji i już prawie nic mnie nie boli, a ci idioci się kłócą. Są bardziej denerwujący niż Jack, a to nie często się zdarza. Muszę ich pogodzić albo oszaleję. Mam dość ich kłótni. Parę dni temu spotkali się przed drzwiami do mojej sali. Była niezła kłótnia, którą przerwał mój lekarz, każąc oby dwóm opuścić szpital. Narobili mi takiego wstydu, że miałem ochotę im przypierdolić albo wrzucić pod koła ciężarówki. Potem cały szpital plotkował o tym kim oni dla mnie byli, że tak się kłócili, który z nich ma do mnie wejdzie, a który ma wypierdalać. Myślałem, że ich po prostu rozszarpie. Jeszcze czuję, że każdy coś przede mną ukrywa. I tym razem to nie są moje urojenia jak kiedyś. Muszę ich ze sobą pogodzić. Albo to ja wskoczę pod koła ciężarówki. 

Wziąłem do ręki swój telefon i wybrałem numer do Marka. Odebrał po trzecim sygnale.

- Co jest truskawko?

- Wiesz mam do ciebie prośbę. Wiem, że jest sobota ale czy mógłbyś przyjść?- wiem, że mi nie odmówi. Jakby mógł? 

- Jasne a coś się stało?- i już się martwi. To jest mega urocze. Na dodatek mam pewność, że tu przyjdzie. 

- Nie, po prostu strasznie mi się nudzi, a Jack nie przyjdzie bo mieli problem w pracy i jego szef kazał mu przyjść.- oczywiście wszystko co mu powiedziałem jest prawdą. Jack miał do mnie dzisiaj przyjść ale mieli problem i jego szef cofną mu wolne. 

- Dobra. Będę o trzynastej, okej?- spojrzałem na zegar, jedenasta czterdzieści osiem. Nie jest źle. Byleby pasowało Paulowi.

- Jasne dzięki, do zobaczenia.- rozłączyłem się i wybrałem numer do Paula. Teraz czas na drugiego kretyna. Mam nadzieję, że będzie miał czas. 

- Halo?- odebrał zaspany chłopak. Wygląda na to, że go obudziłem. Mówi się trudno.

- Cześć śpiochu. Przepraszam, że cię budzę ale czy mógłbyś do mnie przyjść o trzynastej? Jakbyś jeszcze nie ogarniał, mówi Alex.- mam nadzieję, że jednak ogarną i przyjdzie o tej trzynastej.

- Alex...? A tak, tak ogarniam. O trzynastej? Przyjść do szpitala? Jasne mogę.- zaspany Paul to słodki Paul. Ale podejrzewam, że jest zbyt zaspany by ogarnąć co się w okół niego dzieje.

- PAUL, DO JASNEJ CHOLERY, BUDŹ SIĘ!!- Krzyknąłem najgłośniej jak się dało i chyba podziałało bo usłyszałem głośny jęk po drugiej stronie słuchawki. Niestety mój krzyk był tak głośny, że do mojej sali wpadł zdyszany lekarz z pytaniem czy wszystko dobrze. Troche śmiesznie wyglądał.Na szczęście po moich zapewnieniach, że krzyczałem na kolego, zostawił mnie samego.

- Czyś ty oszalał? Przecież nie spałem!- powiedział już całkiem obudzony. I to ja rozumiem.

- Nie byłem tego w stu procentach pewien więc wolałem się upewnić. Tak więc przyjdziesz?

- Nie mam wyboru. O trzynastej w szpitalu, zrozumiałem i będę.- no i gites. Teraz tylko na nich poczekać i ich pogodzić.

- Do zobaczenia!- Rozłączyłem się i szczęśliwy odłożyłem telefon na półkę. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli i uda mi się pogodzić chłopaków. Jak na najlepszych przyjaciół ich kłótnie trwają długo. Moja najdłuższa kłótnia z Carą trwała dzień. A u nich ciągnie się to chyba ponad dwa tygodnie. Uparciuchy.

*** godzina trzynasta ***

Czekałem zdenerwowany na swoich przyjaciół. Niby chcę ich pogodzić ale jednak boję się, że coś pójdzie nie tak i skończy się to jeszcze większą kłótnia. A tego nie chcę.

- Cześć truskawko! Przyszedłem zabić twoją nudę i zastąpić Jack'a!- a więc pierwszy przyszedł Mark. Mam tylko nadzieję, że Paul jednak nie zapomniał.

- Cześć wariacie!- rozmawialiśmy jakieś piętnaście minut aż w końcu drzwi do mojej sali się otworzyły i wszedł przez nie uśmiechnięty Paul. Niestety jego uśmiech znikną kto jeszcze ze mną jest.- Cześć Paul! Usiądź.

- Nie będę nigdzie siadał. Dlaczego on tu jest?- powiedział to takim tonem, że aż przeszły mnie ciarki. Mark i Paul piorunowali się wzrokiem czekając aż drugi odpuści. Jak z dziećmi.

- Dobra, chciałem zacząć normalnie ale widać z wami się nie da. Paul siadaj. Przestańcie się tak na siebie patrzeć!- spojrzeli na mnie w szoku ale posłusznie wykonali moje rozkazy. Nie mam zamiaru się z nimi patyczkować.- Nie wiem o co się pokłóciliście i szczerze mnie to nie obchodzi. Ale macie się w tej chwili przeprosić bo doprowadzacie mnie i innych do szału!

- Ja go nie przeproszę!- krzyknęli równocześnie a potem spiorunowali się wzrokiem. Przewróciłem oczami na ich zachowanie. Z nim naprawdę da się oszaleć.

- Gorzej niż z dziećmi, naprawdę. Słyszałem, że pokłóciliście się przez moje pobicie. Mark wiem, że go za to winisz ale to nie jego wina. Chodził z Kasią ale miał do tego powód. I ja go za to nie winie bo chcę żeby był szczęśliwy. Paul wiem, że masz do niego żal za to, że nie powiedział ci o moim pobiciu i za ignorowanie cię. Ale Mark myślał, że masz w tym także swój udział. Nie ważne jaki. I nie chciał byś chodził z Kasią. Ale musicie się pogodzić. Ze mną jest coraz lepiej, nie winie żadnego z was. A do tego jesteście najlepszymi przyjaciółmi. Nie macie tego dość?- Po mojej wypowiedzi długo panowała cisza ale widziałem jak oby dwoje biją się z myślami.

- On ma racje.- pierwszy przerwał cisze Paul. Muszę przyznać, że nie spodziewałem się tego.- To bez sensu. Przepraszam. Jesteś moim najlepszym przyjacielem ja... ignorowałem cię i was wszystkich dla Kasi. Ale też nie w porządku było twoje zachowanie. Tak naprawdę miałem z nią zerwać tydzień temu ale nastąpiły pewne... okoliczności przez, które nie mogę tego zrobić. Ale nic do niej nie czuję.- był nad wyraz szczery. I to on pierwszy przeprosił. Naprawdę się zmienił.

- Ja też przepraszam. Tak naprawdę nic mi nie zrobiłeś a ja traktowałem cię okropnie. No i zataiłem prawdę o Alex'ie. Przepraszam.- po tych jakże pięknych i szczerych przeprosinach rozmawialiśmy na różne tematy. Było naprawdę przyjemnie i wyglądało na to, że Paul i Mark naprawdę się pogodzili. 

- Nurtuje mnie tylko jedno pytanie. Wtedy w szkole... powiedziałeś, że wiesz kto stoi za pobiciem Alex'a... kto to był? I skąd wiesz?- spojrzałem zszokowany na Marka. Nie wierzę w to co powiedział. Spojrzałem na Paula, który teraz patrzał w podłogę. Czyli... to prawda?

- Paul?- chłopak tylko ciężko westchną ale nie podniósł wzroku. Dopiero po jakiś pięciu minutach odważył się na mnie spojrzeć. 

- J-ja...

***

POLSAT

Nie ma tak dobrze, he he he. Jak myślicie czy Paul powie prawdę, czy jednak nie? Tak ogółem to niedługo powstanie snap poświęcony mojemu kącie (nie podam mojego prawdziwego snapa XD) tak więc jeśli się pojawi to gorąco na niego zapraszam.(Chyba, że go nie chcecie?) Kolejna informacja jest taka, że przez weekend raczej nie będzie kolejnych części ponieważ jutro jadę na marsz do Poznania. W tygodniu raczej też nie będzie ale to się może zmienić. I tak wiem, że mnie kochacie. 
Do następnego!

Ps. Teraz będę wstawiać dużo nominacji więc się nie zawiedźcie myśląc, że to rozdział.

Jestem gejem ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz