Korzenie

2.5K 95 0
                                    

-O ciocia się znalazła kurde wielka i niesłychana rodzinnie ciotka.-Krążyła po pokoju trzymając się za czoło.

-Dlaczego nie zabrałaś mnie do siebie?Dlaczego rodzice mnie zostawili?Nie chcieli mnie?

-Usiądź.-Podała jej chusteczki.

-Posłuchaj to nie tak, że ciebie nie chcieli.Twoja mama bardzo ciebie kochała,nie mogła się doczekać kiedy cie zobaczy.Twój ojciec nie podzielał jej zdania.Odciął się zupełnie do niej i wyjechał, rodzice Cl..twojej mamy.-Poprawiła się szybko.-Nie chcieli aby wychowała te dziecko, bo była owocem miłości wysoko postawionej panny z zwykłym kryminalistom.-Cały czas patrzyła się na Rose.-Nie zgodziła się na to i przez całą ciążę mieszkała u księdza Paula.Podczas porodu był komplikacje i bała się, że umrze, dlatego oddała cię księdzu aby znalazł dla ciebie  rodzinę.-Rzuciła paczką chusteczek o ścianę.

-Dlaczego mam ci w to wierzyć?!Może kłamiesz?-Rose wycierała zapłakaną twarz.Obiecała sobie,że nigdy nie wróci do starych ran.Jednak tym razem nie mogła się powstrzymać aby  powiedzieć jej co o tym sądzi.

-Po co to robisz co?Uważasz, że będziemy szczęśliwą rodzinką hip hip hura!Znalazła się jedna moja krewna.

-Testy DNA..-Westchnęła i podała jej pudełko.Rose otworzyła je niepewnie.

W środku leżała srebrna  pozytywka-karuzera, obok niej różowy smoczek,para małych skarpetek i zdjęcia.

Na pierwszej była ukazana kobieta o ciemnych oczach z jasno-brązowymi włosami trzymająca się za zaokrąglony  brzuch.Przyjrzała się i spojrzała na następne.Ta sama kobieta w małym pokoiku pochylona nad kołyską.Zdjęcie w szpitalu gdzie ciemnooka leży na łóżku szpitalnym i w ramionach trzyma dziecko.Potem ostatnia zdjęcie małego dziecka o zaróżowionej skórze i zaczerwienionych usteczkach.Obróciła zdjęcie i zobaczyła napis.Rose 1,5 miesiąca.

Rzuciła wszystko na podłogę.

-Moi rodzice  żyją prawda.-Kobieta otworzyła usta, ale wtedy Rose wybiegła z pokoju.

Znalazła się na dworze i zaczęła biec.Nikt ją nie zatrzymywał ani nie gonił.

To była jej szansa.Obraz coraz bardziej jej się zamazywał aż w końcu zatrzymała się na drodze.

Usłyszała klakson i obróciła się w kierunku jadącego auta.Zatrzymało się kilka centymetrów od niej.

Gdy zobaczyła kierowce wpadła w jeszcze większy szloch.Chłopak wysiadł szybko i chwycił ją w swoje ramiona.

-Oni żyją ..-Chlipiała.-żyją Kendji..

CriminalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz