Epilog

2.2K 61 6
                                    

Całe noce siedziała i gapiła się w pokoju przez okno.To nie tak miało być.Przymknęła oczy i po raz kolejny pozwoliła aby jej łzy popłynęły.Dokładnie pamiętała moment w którym policja przyszła do domu i przekazała te informacje rodzicom.Mama od razu padła na ziemię i krzyczała płacząc.Tata stał w bezruchu jakby nie mogąc pogodzić się ze śmiercią swojego jedynego dziecka.Gdyby nie ona i jej użalanie się on by jeszcze żył.Był taki młody, miał całe życie przed sobą.Westchnęła  i poprawiła swoją czarną sukienkę.

Dopiero tydzień po tym zajściu uświadomiła sobie,że pewne rzeczy zaczynamy doceniać po ich stracie.Teraz zdała sobie sprawę,że Kendji był kimś ważnym dla niej, jedynym z tak niewielu osób, które miała.Przetarła ręką twarz i uśmiechnęła się smuto.Przynajmniej teraz schwytano Cama jej domniemanego ojca.Delgado do końca nie pogodził się z tym,że gang został rozbity, chociaż sama policja nie przyczyniła się do tego.W końcu przy takiej chierarchi potrzeby jest następca, a on się do tego nie nadawał.Ślady po jej siostrze zaginęły, urwały się w momencie w którym odnaleźli leżącego Biszkopta w kałuży krwi.Powstało wiele plotek na ten temat jak i również o samej Rose i jej pochodzeniu.Ona miała uwagi  i zdania sąsiadów gdzieś.

Do pokoju weszła mama.Miała na sobie czarny kombinezon do kostek.Upięła wysoko włosy w niezgrabnego koka i podeszła do córki.Objęła ją z tyłu i wpatrzyła się razem z nią przez okno.

-Ne uciekaj przed bólem Rose,pozwól mu wejść.-Założyła kosmyk włosów za jej ucho.-Ból jest częścią miłości, a kto ucieka przed nią ucieka przed życiem.Zamyka się w sobie.Obiecaj mnie, że tego nie zrobisz.-Pocałowała ją w głowę.-Rose obiecaj mi,że będziesz  o wszystkim mówiła.-W oczach Any pojawiły się łzy.

-Obiecuję mamo.-Uściskała jej dłoń.

-Już czas.-Tymon uchylił drzwi i wychylił się.-dziewczyny pora na nas.-Kiwnęły głowami i zgodnie wyszły z domu.Karol złapał pod ramię Rose, dziewczyna uśmiechnęła się do niego pochylił lekko głowę.Wzięła głęboki  wdech i wsiadła do auta.Ręce zaczęły jej się trząść więc Raylie objęła je i podniosła do ust całują je.Brunetka wtuliła się w kobietę.Dojechali pod kościół.

Każdy wyszedł tylko Rose patrzyła się na grono ludzi.Przełknęła ślinę i stanęła obok rodziców.

Przedstawili każdego członka z osobna.

-No smutne,że musimy poznawać się w takich okolicznościach.-Odparł wuj Edward i wraz z małżonką udali się w głąb kościoła.Rose uchwyciła ramię ojca i poszli do środka.Wtrzymała oddech kiedy ujrzała czarną trumnę, była zakryta.

-Odsłonimy ją po mszy kiedy przyjdzie pora na pożegnanie.-Odparł tata drżącym głosem.Taki wysoki, rosły mężczyzna i płaczę.Cóż widocznie lekcje z panią Brown się przydały, bo przytaczała wiele życiowych mądrości i porad.Miała racje mówiąc,że faceci nie płaczą jednak w w obliczu śmierci i miłości potrafią być równie uczuciowy co kobiety,a nawet bardziej i mocniej płakać.

Ominęła trumnę i usiadła w pierwszej ławce.Pastor zaczął wygłaszać kazanie.Rose nie myślała o tym co jest teraz, cofnęła się w wstecz do czasów kiedy pierwszy raz go zobaczyła na schodach, pierwszy pocałunek. urodziny, o wszystkim co przeżyła.Została szybko sprowadzona krzykiem.Ana Smith patrzyła z przerażeniem na pustą, drewnianą skrzynkę w środku nie było ciała.

-A gdzie jest ciało mojego dziecka!-Wrzeszczała.Rose przygryzła wargę aż do krwi.

Mężczyźni weszli do kościoła i ściągnęli czapki pochylając głowy.

-Niestety jest nam przykro,ale ciało zaginęło.

**********************************************

22.10.2017-01.06.2018

Dziękuję!

Za każdą odsłonę, komentarz, lajk, a przede wszystkim, że byliście, czytaliście te opowiadanie.To była dla mnie największa radość i duma, że mogłam stworzyć coś co komuś by się spodobało!Dziękuję raz jeszcze i do zobaczenia.

CriminalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz