Szybko podszedł do Rose.Nie patrząc nawet jak idzie.Uderzył kolanem w krzesło.
Cicho przeklnął i zaczął masować nogę.
-Pomóc ci.
-Po co gadasz takie głupoty..
-Spytałam tylko czy mam ci pomóc.
-Wiesz o co mi chodzi.-Podszedł do niej i pokazał post na facebooku.
-To jest moja zemsta.Ponoć najlepiej smakuje na zimno.-Uśmiechnęła się.
-Grabisz sobie poczekaj jak cie..-Ominęła go i wybiegła z kuchni niestety wpadła na kogoś.
Wylądowała na ziemi, a obok niej Sonia.
-Przepraszam.Nie zauważyłam.-Wstała i pomogła jej wszystko pozbierać.
-Co się tak panienka śpieszy..-Uśmiechnęła się poprawiając swoją nowo zrobioną fryzurę.
-Oj od razu widać, że byłaś u fryzjera.Pasują ci te włosy.-Zauważyła idącego w jej kierunku Kendjego.Zamknęła się w pokoju.Oparła się o drzwi.Nie przemyślała tego dobrze, bo od strony okna przez balkon wszedł on.Starała się zamknąć okno, ale był szybszy wszedł do jej pokoju.
-Czego chcesz?
-Masz to usunąć.
-Ah tak, bo co czyżby słynny Kendji Smith bał się złej reputacji.-Popchnął ją do tyłu wylądowała na pupie.
-Nie masz o niczym pojęcia.-Prychnęła.
-To mnie oświeć.-Zobaczyła jak wyjmuje broń.
-Co ty chcesz zrobić?-Jej oczy rozszerzyły się.
-Zdjęcia albo życie.-Rzucił pod jej nogi telefon.
Wzięła go do ręki i usunęła posta, ale wtedy na telefonie pojawiły się różne wzory.
-Co to jest?-Spojrzała na niego.Celował w jej głowę.
-Kendji ty nie chcesz..-Usłyszała strzał.
Podniosła się szybko.Jej oddech przyśpieszył.
To był sen.Tylko zły sen.
Położyła się i zamknęła oczy, ale nie możliwe jej uszy bolały ją, a to niemożliwe aby mogło tak być od zwykłego snu.
Usłyszała jak ktoś otwiera drzwi.
Rozchyliła lekko usta i zaczęła powoli oddychać.
-Rosie..-Ktoś dotknął ją po policzku.
-Gdyby nie to, że on chce ciebie już dawno byłabyś moja.-Kreślił kółka na jej policzku.
-Ej już po robocie.-Usłyszała znajomy głos, Kendji.
-Do zobaczenia Ross.-Pocałował ją w policzek i wyszedł.
Podniosła się zaraz po tym jak zamknął drzwi od pokoju.
Dotknęła miejsca w którym ją pocałował.
Co oni kombinują.
Wstała z łóżka i po cichu wyjrzała przez drzwi.Na korytarzu nikogo nie było.
Wyszła i zeszła po schodach do kuchni.
Usiadła na blacie i piła wodę.
-Stary dobry jesteś kot by się spodziewał, że to tak szybko pójdzie.-Klamka od drzwi poruszyła się.
Rose niczego nie czuła.Chciała poznać jegomościa, który śmiał ją pocałować.
Spojrzała najpierw na minę zdezorientowanego Kendjiego, a potem na zszokowaną nieznajomego.
-Co ty tu robisz?-Spytał zmieszany.
-Siedzę.Pić mi się chciało to zeszłam po wodę.-Wskazała na kubek.
-Nie powinnaś spać.-Odparł nieznajomy.Nic nie mówiła.
-Zapomniałaś języka w buzi.-Kendji cicho warknął na nią.
-Rodzice mówili, że nie powinno się rozmawiać z obcymi.-Chłopak uśmiechnął się.
-Jestem Josh.
-Oki doki.Pójdę już do łóżka.
-A ty jak masz na imię?-Po co udajesz skoro wiesz.
-Na pewno nie Josh.-Zeszła z blatu i poszła do pokoju.Odchyliła drzwi i uważniej przysłuchiwała się ich rozmowie.
-Szkoda, że jest zaklepana.
-Co ty gadasz?Nie ma takiej opcji aby ją dostał.-Ktoś się zaśmiał.
-Stary widziałeś ją.Jest czysta Rize.Chcesz czy nie on i tak będzie ją miał.
-Sądzisz, że pozwolę mu na to.
-Ty ją nawet nie lubisz..
-Może udaje.-Rose zamknęła drzwi i położyła się na łóżku.
Zaczęła wyszukiwać w Google słowa Rize.
Znalazła to czego szukała, ale niestety po krótkiej chwili uświadomiła sobie, że nigdy nie powinna tego wpisywać.
CZYTASZ
Criminal
RomanceRose mieszkała przez siedemnaście lat w sierocińcu.Kiedy jej marzenie się spełnia i zostaje adoptowane przez bogatych prawników, jest szczęśliwa.Jednak jej radość szybko się kończy kiedy poznaje syna małżeństwa, Kendjiego. -Rozumiem, że to przez...