Po lekcjach umówiła się z dziewczynami do kawiarni.Miały tyle do pogadania,że nawet osiem godzin w szkole im nie starczyły.Wpadły do środka i powiesiły swoje bluzy.Rose usiadła wygodnie na fotelu i oglądała kartę.Dziewczyny jak to one zaczęły się kłócić o to która kawa jest pyszniejsza.Ostatecznie kiedy przyszedł przystojny kelner zachowywały się naprawdę dobrze, aż Rose była w szoku.Grzeczne, kulturalne co chłopak potrafi zrobić z kobietami.
Po trzech kawach i kawałku ciasta szły ulicami miasta dokładnie przyglądając się ludziom.Brunetka nie sądziła,że kiedyś będzie patrzyła na to z tej strony.Może była przewrażliwiona, użalała się, ale nie czuła się tak dobrze już od bardzo dawna.Taka spokojna, pewna i szczęśliwa.
Kiedy podchodziły pod dom Rene coś, a raczej ktoś zwrócił jej uwagę.Ciemna postać, który krążyła niedaleko nich.Kiedyś by się przestraszyła,a teraz była pewna, że to Kendji, nieraz kręcił się przy nich przyglądając się temu co robiły.
Jeszcze dobrą godzinkę rozmawiały odprowadzając Stelle, która rozgadała się na dobre.Dopiero wieczorem kiedy jej mama wołała ją do kąpania poszła.Została sama z Ismeną.Chciała podprowadzić ją, ale ona Rose nie chciała.Miała dalej, a dziewczyna miała dom dosłownie kilka przecznic dalej.Przytuliła ją i poszła w kierunku swojego mieszkania.Założyła słuchawki i przyglądała się granatowemu niebu.Jej spokój przerwał huk.Myślała,że śni, ale przed nią stała ta postać i celowała do niej z broni.
On miał pistolet!Rose zaczęła panikować.Jej oddech przyśpieszył kiedy osobnik zaczął przybliżać się.Cofnęła się do tyłu, a wtedy ktoś dotknął jej ramienia.Zatrzęsła się, bo ten dotyk nie był wcale stanowczy. Wyrwała się i spojrzała na postać przed nią.
-Wiedziałam, że mnie śledzisz.-Kendji uśmiechnął się i wyjął pistolety.W obu dłoniach trzymał broń i mierzył w dwóch zamaskowanych typów.Stanął przed Rose zasłaniając ją.
Dziewczyna stała w przez chwilę w szoku nie wiedząc co się dzieje.Kiedy otrząsnęła się. Usłyszała trzy strzały.Jej serce biło niemiłosiernie w piersi kiedy ujrzała trzy postacie lezące na ziemi.Otworzyła usta i podeszła do bruneta. Ukucnęła przy nim i patrzyła na jego twarz.
-Kendji.-Potrząsnęła jego ramionami w nadziei, że otworzy oczy.Jednak nic takiego się nie wydarzyło.Krzyczała na niego i szarpała za koszulkę jednak on nawet nie poruszył się.Jego powieki ani drgnęły.Nie nie!Ciągle powtarzała sobie w głowie.To nie może się tak skończyć.
Łzy płynęły po jej policzkach piekąc jej całą twarz.Ścisnęła w dłoni kawałek jego koszulki i wtuliła twarz w jego tors.
-Kocham cie.-Szepnęła cicho.
CZYTASZ
Criminal
RomanceRose mieszkała przez siedemnaście lat w sierocińcu.Kiedy jej marzenie się spełnia i zostaje adoptowane przez bogatych prawników, jest szczęśliwa.Jednak jej radość szybko się kończy kiedy poznaje syna małżeństwa, Kendjiego. -Rozumiem, że to przez...