52-Śmierć...

829 32 5
                                    

Natalia:
Obudziły mnie silne mdłości. Natychmiast wstałam i pobiegłam do łazienki. Zwymiotowałam do toalety, po czym umyłam zęby. Ubrałam się i zamyślona przypięłam smycz Ninie. Poszłam ją wyprowadzić. Kuby nie ma, pojechał na jakieś szkolenie do Łodzi. Wróci dopiero jutro.
Ponieważ mieszkam niedaleko Danusi, zaprosiłam ją na wspólny spacer. Zeszła i przywitałyśmy się.
-Rany, Natalia, wyglądasz strasznie! Jesteś bardzo blada...
-I tak też się czuję...-Zatrzymałam się.-Nina, no dalej! Nie kładź się na środku chodnika!
Pociągnęłam za smycz. Suczka nie ruszyła się. Zaniepokoiło mnie to. Podeszłyśmy do niej z Danusią. Nina nie oddychała!
-Nie!-Krzyknęłam, a oczy mi się zeszkliły.
-Biegnijmy do weterynarza!
Pobiegłam za Wszołek z suczką na rękach.
***
-Nie wygląda to dobrze...-Poszedł do nas weterynarz.
-Ale będzie żyć?!
-Zrobiłem wszystko co w mojej mocy...
I odszedł. Nim to jednak zrobił, oddał mi pikowaną obroże i smycz pieska...
Ścisnęłam przedmiot, a z oczu pokapały łzy.
-Jak ja to powiem Kubie..?
Danka mnie objęła. W tym momencie poczułam ogromny ból brzucha. Zgięłam się w pół.
Patolog się wystraszyła.
-Natalia! Wszystko w porządku..? Może usiądź..?
-Chcę tylko do...domu... Napić się herbaty...
-Może po drodze kupimy test ciążowy..?
-Danka, czy Ty coś sugerujesz??
-Jestem lekarzem, tak? Chodź...

Liczę że was nie wzruszyłam za bardzo :)(

Natalia Nowak-Pionki to miasto...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz