-Gotowa? - zapytał Robert wchodząc do mojego pokoju.
Spojrzał na dwie spakowane walizki i lekko się uśmiechnął. Gdy jego wzrok spoczął na mnie wyczekując odpowiedzi, niepewnie pokiwałam głową na ,,nie". Napastnik westchnął i klęknął przy mnie.
-Słuchaj Maja, wiem, że strasznie się boisz... - zaczął po czym schował twarz w dłoniach - Przepraszam, nie potrafię wygłaszać mowy zachęcającej. Jestem przyzwyczajony, że to zawsze Ty motywowałaś mnie i Kubę do walki. Uczyłaś nas, że nie można się poddawać i zawsze mamy walczyć o swoje marzenia... Dlaczego Ty się poddałaś? Skarbie, dlaczego już nie walczysz? - powiedział załamującym się głosem, a po jego policzkach zaczęły spływać łzy.
Właśnie, dlaczego przestałaś walczyć? Czemu się poddałaś?
Wystawiłam ręce w jego stronę, a on momentalnie się we mnie wtulił.
-Czasem tak jest, że nie ma się już o co walczyć - szepnęłam mu do ucha i z całej siły go przytuliłam.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że tak dawno nie czułam dotyku jego i Kuby. Trzy lata, tyle czasu odsuwałam ich od siebie.
Jesteś słaba. Pamiętaj, że postawiłyśmy mur, nie pozwolę ci go zburzyć.
Szybko odsunęłam od siebie Roberta i wyjechałam z pokoju. Podjechałam do drzwi wyjściowych i zobaczyłam jak Kuba pakuje walizki do samochodu, po chwili mój brat minął mnie z moimi, które zaraz też zostały wpakowane.
Błaszczykowski uśmiechnął się do mnie i pomógł mi wejść do samochodu. Nienawidziłam do nich wsiadać, kojarzyły mi się tylko z tym jednym dniem. Dniem, który zniszczył moje życie.
Założyłam słuchawki, a po chwili usłyszałam pierwsze akordy dobrze znanej mi piosenki. Gdy odsunęłam od siebie piłkę zaczęłam się bardziej interesować muzyką. Nauczyłam się nawet grac na gitarze i fortepianie, który stał w salonie. Kuba i Robert nie grają ale kupili go dla ozdoby - nadal są przekonani, że tylko do tego służył. Zawsze grałam i śpiewałam, gdy nikogo nie było w domu.
Wsłuchana w dźwięki moich ulubionych piosenek odeszłam w krainę Morfeusza.
-Maja, wstawaj, już jesteśmy na miejscu - uśmiechnął się do mnie mój brat. spojrzałam przez okno na znane mi widoki stolicy naszego państwa.
-Tęskniłem, za moją Warszawą - stwierdził nostalgicznie Kuba.
Robert zgodził się ze swoim przyjacielem po czym pomógł mi wyjść z samochodu. Nienawidziłam chwil, gdy byłam tak bardzo od nich uzależniona i nie mogłam nawet sama wyjść z auta, to było straszne.
Gdy byłam już na świeżym powietrzu mogłam dokładnie przyjrzeć się pięknemu, wielkiemu hotelowi, w którym miałam spędzić dwa tygodnie.
-Kto jest gospodarzem Mistrzostw? - zapytałam cicho.
Wow, brawo, jestem z Ciebie dumna ułożyłaś zdanie składające się z czterech wyrazów.
-Rosja - uśmiechnął się do mnie Kuba, chcąc zapewne dodać mi tym otuchy.
Każdy z nich chwycił po dwie walizki i ruszyliśmy w stronę hotelu. Na szczęście w holu nie było nikogo oprócz nas i obsługi. Nienawidziłam tych wszystkich zaciekawionych i współczujących spojrzeń skierowanych w moją stronę.
-Maja, tylko na mnie nie krzycz, proszę - zaczął mój brat wchodząc do mojego pokoju.
Spojrzałam na niego i uniosłam brwi w geście niezrozumienia.
-Bo Wojtek tu jest - po jego słowach zamarłam - Maja, proszę nie wściekaj się, chcieliśmy ci powiedzieć, że jest w reprezentacji już wcześniej, ale wtedy byłoby trudniej namówić cię abyś z nami pojechała.
Obdarowałam go pełnym rozczarowania spojrzeniem i podjechałam do drzwi, które otworzyłam. Niemal w tym samym momencie stanęły otworem te po przeciwnej stronie korytarza.
-Maja? - zapytał z niedowierzaniem Wojtek, gdy nasze spojrzenia się spotkały.
************
Hej kochani! 😍
W końcu się pojawił mój ulubiony bramkarz! Fani Juventusu niech łączą się ze mną w bólu po niesprawiedliwym meczu z realem. Biedny Wojtuś :c 💔
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał. Bądźcie dobrymi koalami i zostawcie gwiazdkę i komentarz dla motywacji! 🐨🐨❤❤
Snap: szczesna-01
Instagram: szczesna-01