Wzięłam telefon do dłoni i napisałam szybkiego esemesa do Szczęsnego.
Do:Wojtuś:* :
Jednak chodźmy dzisiaj ćwiczyć, może boisko? :p
Na odpowiedź nie musiałam długo czekać.
Od: Wojtuś:* :
Napewno? O.o
Do: Wojtuś:* :
Tak
Od: Wojtuś:* :
Będę za 5 min xoxo
Odłożyłam telefon i w miarę moich możliwości się ogarnęłam. Wsiadłam na wózek i zostało mi tylko czekanie na Szczęsnego.
-Gotowa? - zapytał bramkarz wchodząc do mojego pokoju i uprzednio nawet nie pukając, norma.
-Tak - odpowiedziałam i udaliśmy się w stronę windy.
-Niedługo będziemy schodzić schodami - szepnął mi na ucho, a ja wyszczerzyłam się jak głupia.
Gdy byliśmy już na stadionie Wojtek poszedł po piłkę, a ja powoli wstałam z wózka. Zrobiłam kilka kroków po czym przebiegłam parę metrów, ale wtedy poczułam ból w moich kończynach.
-Maja! Czemu nie poczekałaś na mnie? Przecież mogło Ci się coś stać! - krzyknął spanikowany Wojtek będąc już przy mnie, ja natomiast spojrzałam się na niego jak na debila.
-Nic mi nie jest przecież, daj tą piłkę - powiedziałam i wyrwałam mu z rąk wspomniany wcześniej przedmiot.
Wzięłam głęboki oddech i wolno ruszyłam w stronę bramki.
-Mówiłeś, że już nigdy nie wstanę z wózka i nie zagram w piłkę to patrz - powiedziałam zła jakby tamten lekarz miał mnie usłyszeć.
Położyłam piłkę na jedenastce. Wzięłam głęboki wdech, rozbieg i kopnęłam w piłkę, która poszybowała w prawe okienko bramki.
Uradowany bramkarz przytulił mnie. Nienawidzę tego, że tak bardzo pragnę jego bliskości. To mnie zabije.
-Tak się cieszę! Nawet sobie nie wyobrażasz! - cieszył się jak małe dziecko.
-Dzisiaj ćwiczymy normalne chodzenie, jutro bieganie, po jutrze piłka i po pojutrze też piłka, w potem mecz - powiedziałam uśmiechając się zwycięsko - I nikt mi już nie wmówi, że coś jest nie możliwe. Bo wszystko jest, jeśli bardzo mocno w to wierzysz. A uwierzyłam i spróbowałam dzięki Tobie, dziękuję Wojtek - dokończyłam i pocałowałam bramkarza Juventusu w policzek.
-Nie ma za co, wiesz, że dla Ciebie wszystko - uśmiechnął się szeroko.
Dwie godziny, które były przeznaczone na czas wolny chodziliśmy, raz przyspieszaliśmy kroku, a potem zwanlaliśmy. Nogi bolały, ale czułam, że to dobry znak, że po prostu tak musi być.
Po powrocie do hotelu była tylko kolacja i trener zdradził nam jutrzejszy program dnia. Wieczorem miał odbyć się obowiązkowy maraton filmowy, którym musiałam się zająć.
-Pomóc Ci? - zapytała Klaudia, gdy szłam do sali filmowej.
-Jasne - uśmiechnęłam się.
Gdy wszystko było podłączone, a słodycze leżały na stole powoli zaczęli schodzić się piłkarze wraz ze swoimi partnerkami.
Wojtek usiadł na brzegu kanapy, koło niego Klaudia, następnie ja i Grzegorz.
-Znowu horror, kobieto ty chyba nie chcesz żebym ja spał po nocach - powiedział z wyrzutem pomocnik widząc napis ,,Dom z kości" na ekranie.
-Lubie horrory - wyruszyłam ramionami.
-Chociaż i tak pewnie będziesz się do mnie przytulać że strachu tak jak ostatnio - zaśmiał się.
W połowie filmu zrobiło mi się tak strasznie słabo. Wszystko słyszałam i widziałam jak przez mgłę.
-Grzesiu - wydusiłam z siebie cicho, a on na mnie spojrzał i zaczął panikować.
-Maja?! - krzyknął, co zwróciło uwagę wszystkich w pomieszczeniu - Nie zamykaj oczu! Tylko ich nie zamykaj!
Nagle wszyscy do mnie podbiegli i mówili, że mam tylko nie zamykać oczu. Żebym po prostu tego nie robiła.
Starałam się uwierzcie mi, ale one robiły się takie ciężkie, a ja wokół widziałam tylko ciemność. Ciemność w której można było słyszeć, jak prawdziwa ja woła o pomoc. Ciemność, która mnie rozumiała. Ciemność, która wydawała się taka błoga. Ciemność, która obiecywała szczęście. A ja miałam zrobić tylko jedno - zamknąć oczy.
Uśmiechnęłam się dobitnie i poddałam się ciemności, a moje powieki się zamknęły.
Ciemność obiecała, że już nigdy nie poczuje bólu.
Ciemność obiecała, że zawsze będę już szczęśliwa.
Ciemność obiecała, że będę grać w piłkę.
Ciemność obiecała, że pogodzę się z Kubą i Robertem.
Ciemność obiecała, że zejdę z wózka.
Ciemność obiecała, że zawsze przy mnie będzie.
Ciemność obiecała, że tata wróci.
Ciemność obiecała, że znajdę kogoś lepszego od Wojtka.Ale... ja nie chcę nikogo innego.
Ciemność mnie wyśmiała i powiedziała, że już jest za późno.
Nie ufam ciemności.
Ty też nie ufaj.
Ona mnie zabije.
Ciebie też.
Uciekaj!Nagle poczułam nicość.
************
Hej kochani! ❤
Szczerze mówiąc, sama nie wiem co miałam w myślach pisząc ten rozdział. 😥
Ale jeśli Wam się spodobał to możecie zostawić komentarz i gwiazdkę dla motywacji!🤔😁Do następnego! 🔓😚
Snap: szczesna-01