26

1.2K 58 28
                                    

Wzięłam telefon do dłoni i napisałam szybkiego esemesa do Szczęsnego.

Do:Wojtuś:* :

Jednak chodźmy dzisiaj ćwiczyć, może boisko? :p

Na odpowiedź nie musiałam długo czekać.

Od: Wojtuś:* :

Napewno?  O.o

Do: Wojtuś:* :

Tak

Od: Wojtuś:* :

Będę za 5 min xoxo

Odłożyłam telefon i w miarę moich możliwości się ogarnęłam. Wsiadłam na wózek i zostało mi tylko czekanie na Szczęsnego.

-Gotowa? - zapytał bramkarz wchodząc do mojego pokoju i uprzednio nawet nie pukając, norma.

-Tak - odpowiedziałam i udaliśmy się w stronę windy.

-Niedługo będziemy schodzić schodami - szepnął mi na ucho, a ja wyszczerzyłam się jak głupia. 

Gdy byliśmy już na stadionie Wojtek poszedł po piłkę, a ja powoli wstałam z wózka. Zrobiłam kilka kroków po czym przebiegłam parę metrów, ale wtedy poczułam ból w moich kończynach.

-Maja! Czemu nie poczekałaś na mnie? Przecież mogło Ci się coś stać! - krzyknął spanikowany Wojtek będąc już przy mnie, ja natomiast spojrzałam się na niego jak na debila.

-Nic mi nie jest przecież, daj tą piłkę - powiedziałam i wyrwałam mu z rąk wspomniany wcześniej przedmiot.

Wzięłam głęboki oddech i wolno ruszyłam w stronę bramki.

-Mówiłeś, że już nigdy nie wstanę z wózka i nie zagram w piłkę to patrz - powiedziałam zła jakby tamten lekarz miał mnie usłyszeć.

Położyłam piłkę na jedenastce. Wzięłam głęboki wdech, rozbieg i kopnęłam w piłkę, która poszybowała w prawe okienko bramki.

Uradowany bramkarz przytulił mnie. Nienawidzę tego, że tak bardzo pragnę jego bliskości. To mnie zabije.

-Tak się cieszę! Nawet sobie nie wyobrażasz! - cieszył się jak małe dziecko.

-Dzisiaj ćwiczymy normalne chodzenie, jutro bieganie, po jutrze piłka i po pojutrze też piłka, w potem mecz - powiedziałam uśmiechając się zwycięsko - I nikt mi już nie wmówi, że coś jest nie możliwe. Bo wszystko jest, jeśli bardzo mocno w to wierzysz.  A uwierzyłam i spróbowałam dzięki Tobie, dziękuję Wojtek - dokończyłam i pocałowałam bramkarza Juventusu w policzek.

-Nie ma za co, wiesz, że dla Ciebie wszystko - uśmiechnął się szeroko.

Dwie godziny, które były przeznaczone na czas wolny chodziliśmy, raz przyspieszaliśmy kroku, a potem zwanlaliśmy. Nogi bolały, ale czułam, że to dobry znak, że po prostu tak musi być.

Po powrocie do hotelu była tylko kolacja i trener zdradził nam jutrzejszy program dnia. Wieczorem miał odbyć się obowiązkowy maraton filmowy, którym musiałam się zająć.

-Pomóc Ci? - zapytała Klaudia, gdy szłam do sali filmowej.

-Jasne - uśmiechnęłam się.

Gdy wszystko było podłączone, a słodycze leżały na stole powoli zaczęli schodzić się piłkarze wraz ze swoimi partnerkami.

Wojtek usiadł na brzegu kanapy, koło niego Klaudia, następnie ja i Grzegorz.

-Znowu horror, kobieto ty chyba nie chcesz żebym ja spał po nocach - powiedział z wyrzutem pomocnik widząc napis ,,Dom z kości" na ekranie.

-Lubie horrory - wyruszyłam ramionami.

-Chociaż i tak pewnie będziesz się do mnie przytulać że strachu tak jak ostatnio - zaśmiał się.

W połowie filmu zrobiło mi się tak strasznie słabo. Wszystko słyszałam i widziałam jak przez mgłę.

-Grzesiu - wydusiłam z siebie cicho, a on na mnie spojrzał i zaczął panikować.

-Maja?! - krzyknął, co zwróciło uwagę wszystkich w pomieszczeniu - Nie zamykaj oczu! Tylko ich nie zamykaj!

Nagle wszyscy do mnie podbiegli i mówili, że mam tylko nie zamykać oczu. Żebym po prostu tego nie robiła.

Starałam się uwierzcie mi, ale one robiły się takie ciężkie, a ja wokół widziałam tylko ciemność. Ciemność w której można było słyszeć, jak prawdziwa ja woła o pomoc. Ciemność, która mnie rozumiała. Ciemność, która wydawała się taka błoga. Ciemność, która obiecywała szczęście. A ja miałam zrobić tylko jedno - zamknąć oczy.

Uśmiechnęłam się dobitnie i poddałam się ciemności, a moje powieki się zamknęły.

Ciemność obiecała, że już nigdy nie poczuje bólu.
Ciemność obiecała, że zawsze będę już szczęśliwa.
Ciemność obiecała, że będę grać w piłkę.
Ciemność obiecała, że pogodzę się z Kubą i Robertem.
Ciemność obiecała, że zejdę z wózka.
Ciemność obiecała, że zawsze przy mnie będzie.
Ciemność obiecała, że tata wróci.
Ciemność obiecała, że znajdę kogoś lepszego od Wojtka.

Ale... ja nie chcę nikogo innego.

Ciemność mnie wyśmiała i powiedziała, że już jest za późno.

Nie ufam ciemności.
Ty też nie ufaj.
Ona mnie zabije.
Ciebie też.
Uciekaj!

Nagle poczułam nicość.

************
Hej kochani! ❤
Szczerze mówiąc, sama nie wiem co miałam w myślach pisząc ten rozdział. 😥
Ale jeśli Wam się spodobał to możecie zostawić komentarz i gwiazdkę dla motywacji!🤔😁

Do następnego! 🔓😚

Snap: szczesna-01

Ja Nie Dam Rady? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz