Snap:szczesna-01
Moje czarne myśli przerwało pukanie do drzwi. Spotkanie z Wojtkiem! Kompletnie o nim zapomniałam.
-Wejdź! - krzyknęłam zapewne do Szczęsnego.
Tak jak się spodziewałam do mojego pokoju wszedł bramkarz z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Gotowa? - zapytał.
Nie.
-Tak, chodźmy.
Po kilku minutach już znajdowaliśmy się na boisku, a ja od razu pożałowałam swojej decyzji. Nie wiem co strzeliło mi do głowy, żeby tu przyjść.
-Maja, coś się stało? - spytał z troską bramkarz.
-Nie, nie, wszystko w porządku - powiedziałam i wymusiłam się na lekki uśmiech.
Złapał moją dłoń, spojrzał mi w oczy po czym powiedział:
-Wiem, że to dla ciebie trudne, jak chcesz możemy wrócić do hotelu - rzekł powoli.
-Wojtek - przerwałam po czym wzięłam głęboki oddech - Ja chcę zacząć walczyć.
Na moje słowa mężczyzna szeroko się uśmiechnął i mocniej ścisnął moją dłoń.
-Od czego chcesz zacząć? - zapytał zaciekawiony.
-Nie mam pojęcia.
Wojtek wyprostował się, stanął przede mną i wyciągnął do mnie ręce.
-Co ty wyprawiasz? - spytałam zdziwiona.
-Po prostu złap mnie za ręce. Zaufaj mi.
Spojrzałam na jego dłonie po czym lekko je chwyciłam. Szczęsny uśmiechnął się, po czym pomógł mi wstać. Tak jak się spodziewałam - nie byłam w stanie stać na własnych nogach i wpadłam w Wojtka, który na szczęście mnie złapał.
-Blokadą nie są Twoje nogi, a to co dzieje się w Twoim mózgu - szepnął mi na ucho.
-Lekarz powiedział, że możliwe iż już nigdy nie wstanę z wózka - powiedziałam z rozpaczą.
-Właśnie ,,możliwe" - rzekł i się uśmiechnął.
Wzięłam głęboki oddech i przez następną godzinę przy pomocy bramkarza starałam się rozruszać moje nogi poprzez różne ćwiczenia. Niestety choćbyśmy nie wiem jak się starali i tak nie przyniosło to żadnych efektów. Zrezygnowani i zmęczeni wróciliśmy do hotelu.
-Dziękuje - powiedziałam zanim Wojtek zdążył zniknąć we wnętrzu swojego pokoju.
-Nie ma za co księżniczko, idź spać - uśmiechnął się.
-Dobranoc - rzekłam i zamknęłam drzwi.
Zadzwoniłam do Roberta, który pomógł mi się położyć na łóżku, po czym sam ułożył się obok mnie.
-Gdzie byłaś z Wojtkiem? - zapytał zaciekawiony.
-Byliśmy się przejść - skłamałam. Na razie nie chcę żeby wiedział o moim postanowieniu.
-Cieszę się, że między wami jest wszystko okej. Widać, że jego obecność dużo Ci pomaga.
Nie otworzyłam nawet oczu, chcąc by Robert pomyślał, że śpię.
-Dobranoc słońce - powiedział i złożył na moim czole pocałunek.
Chyba zbliżenie się do nich nie bardzo Tobie wychodzi, w sumie jak wszystko.
Gdy już prawie zasypiałam po pokoju rozniósł się dźwięk dostarczonego esemesa. Niemal rzuciłam się na swój telefon, mając nadzieję, że to motywator. Nie myliłam się.
Od: Motywator:
Życie przypomina grę w pokera. Nie masz wpływu na to, jakie dostaniesz karty - ale tylko od Ciebie zależy, jak rozegrasz partię.
Xx
Do: Motywator:
Kim jesteś? O.o
Od: Motywator:
Ciekawość nie istnieje bez przyczyny. Kontemplując tajemnice wieczności, życia i cudownej struktury rzeczywistości, nie można uniknąć lęku. Wystarczy więc, jeśli spróbujemy zrozumieć choć trochę tej tajemnicy każdego dnia.
Xx
Nie próbowałam dalej dociekać kto jest moim motywatorem. Może nawet i lepiej, że nie wiem kim on jest. Zawsze pozostaje ten dreszczyk emocji.
Mimowolnie uśmiechnęłam się i pogrążona w myślach - zasnęłam.
************
Hej kochani! 💙
Wiem, że rozdział miał być wczoraj, ale nie bardzo miałam kiedy go wstawić, gdyż jak wspomniałam ostatnio jestem na wycieczce. Postaram się jeszcze coś dla Was napisać do wtorku (wtedy wracam). Jestem w Krakowie, więc pozdrawiam wszystkich z tego miasta😆❤Do następnego! 😍
Snap: szczesna-01