16

1.2K 45 12
                                    

Snap:szczesna-01

Moje czarne myśli przerwało pukanie do drzwi. Spotkanie z Wojtkiem! Kompletnie o nim zapomniałam. 

-Wejdź! - krzyknęłam zapewne do Szczęsnego.

Tak jak się spodziewałam do mojego pokoju wszedł bramkarz z wielkim uśmiechem na twarzy.

-Gotowa? - zapytał.

Nie.

-Tak, chodźmy.

Po kilku minutach już znajdowaliśmy się na boisku, a ja od razu pożałowałam swojej decyzji. Nie wiem co strzeliło mi do głowy, żeby tu przyjść.

-Maja, coś się stało? - spytał z troską bramkarz.

-Nie, nie, wszystko w porządku - powiedziałam i wymusiłam się na lekki uśmiech.

Złapał moją dłoń, spojrzał mi w oczy po czym powiedział:

-Wiem, że to dla ciebie trudne, jak chcesz możemy wrócić do hotelu - rzekł powoli.

-Wojtek - przerwałam po czym wzięłam głęboki oddech - Ja chcę zacząć walczyć.

Na moje słowa mężczyzna szeroko się uśmiechnął i mocniej ścisnął moją dłoń.

-Od czego chcesz zacząć? - zapytał zaciekawiony.

-Nie mam pojęcia. 

Wojtek wyprostował się, stanął przede mną i wyciągnął do mnie ręce.

-Co ty wyprawiasz? - spytałam zdziwiona.

-Po prostu złap mnie za ręce. Zaufaj mi.

Spojrzałam na jego dłonie po czym lekko je chwyciłam. Szczęsny uśmiechnął się, po czym pomógł mi wstać. Tak jak się spodziewałam - nie byłam w stanie stać na własnych nogach i wpadłam w Wojtka, który na szczęście mnie złapał.

-Blokadą nie są Twoje nogi, a to co dzieje się w Twoim mózgu - szepnął mi na ucho.

-Lekarz powiedział, że możliwe iż już nigdy nie wstanę z wózka - powiedziałam z rozpaczą.

-Właśnie ,,możliwe" - rzekł i się uśmiechnął.

Wzięłam głęboki oddech i przez następną godzinę przy pomocy bramkarza starałam się rozruszać moje nogi poprzez różne ćwiczenia. Niestety choćbyśmy nie wiem jak się starali i tak nie przyniosło to żadnych efektów. Zrezygnowani i zmęczeni wróciliśmy do hotelu.

-Dziękuje - powiedziałam zanim Wojtek zdążył zniknąć we wnętrzu swojego pokoju.

-Nie ma za co księżniczko, idź spać - uśmiechnął się.

-Dobranoc - rzekłam i zamknęłam drzwi.

Zadzwoniłam do Roberta, który pomógł mi się położyć na łóżku, po czym sam ułożył się obok mnie.

-Gdzie byłaś z Wojtkiem? - zapytał zaciekawiony.

-Byliśmy się przejść - skłamałam. Na razie nie chcę żeby wiedział o moim postanowieniu.

-Cieszę się, że między wami jest wszystko okej. Widać, że jego obecność dużo Ci pomaga. 

Nie otworzyłam nawet oczu, chcąc by Robert pomyślał, że śpię.

-Dobranoc słońce - powiedział i złożył na moim czole pocałunek.

Chyba zbliżenie się do nich nie bardzo Tobie wychodzi, w sumie jak wszystko.

Gdy już prawie zasypiałam po pokoju rozniósł się dźwięk dostarczonego esemesa. Niemal rzuciłam się na swój telefon, mając nadzieję, że to motywator. Nie myliłam się.

Od: Motywator:

Życie przypomina grę w pokera. Nie masz wpływu na to, jakie dostaniesz karty - ale tylko od Ciebie zależy, jak rozegrasz partię. 

Xx

Do: Motywator:

Kim jesteś? O.o 

Od: Motywator:

Ciekawość nie istnieje bez przyczyny. Kontemplując tajemnice wieczności, życia i cudownej struktury rzeczywistości, nie można uniknąć lęku. Wystarczy więc, jeśli spróbujemy zrozumieć choć trochę tej tajemnicy każdego dnia.

Xx

Nie próbowałam dalej dociekać kto jest moim motywatorem. Może nawet i lepiej, że nie wiem kim on jest. Zawsze pozostaje ten dreszczyk emocji.

Mimowolnie uśmiechnęłam się i pogrążona w myślach - zasnęłam.

************
Hej kochani! 💙
Wiem, że rozdział miał być wczoraj, ale nie bardzo miałam kiedy go wstawić, gdyż jak wspomniałam ostatnio jestem na wycieczce. Postaram się jeszcze coś dla Was napisać do wtorku (wtedy wracam). Jestem w Krakowie, więc pozdrawiam wszystkich z tego miasta😆❤

Do następnego! 😍

Snap: szczesna-01

Ja Nie Dam Rady? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz