42

969 59 25
                                    




To właśnie dzisiaj mają się odbyć dwa najważniejsze mecze w całych mistrzostwach. Cały świat żyje właśnie tymi dwoma wydarzeniami.

Rano Portugalia gra z Chorwacją o 3 miejsce, a wieczorem Polska z Francją o mistrzostwo świata.

-Stałaś się popularniejsza od Pazdana po Euro, wszędzie o tobie mówią - powiedział mój brat siadając obok mnie .

-Jakoś nie bardzo mnie to cieszy - stwierdziłam.

-Czemu? - zapytał.

-Przecież sam dobrze wiesz, że sława niestety ma więcej minusów niż plusów - odrzekłam.

-Trudno się nie zgodzić, ale myślę, że chodzi ci o coś innego - trącił mnie łokciem w bok.

-Co masz na myśli?

-Boisz się, że wścibscy reporterzy odkryją to co się działo przez poprzednie kilka lat.

-Nie lubię tego, że wy tak dobrze mnie znacie - jęknęłam z niezadowolenia.

-No niestety, nic przed nami nie ukryjesz - uśmiechnął się po czym wstał wyciągając od mnie rękę - Chodź, zaraz mamy trening.

Chwyciłam jego rękę i już po chwili razem szliśmy w kierunku naszych pokoi.

-Stresujesz się? - zadałam pytanie.

-Oczywiście, że tak. Ten dzień zapisze się na kartkach polskiego futbolu, pierwszy finał mistrzostw świata. Będzie to oglądał cały świat, boję się, że popełnię jakiś błąd i przeze mnie przegramy, a ty się boisz?

-Pewnie, że tak.

Pożegnaliśmy się pod naszymi pokojami i każde z nas poszło się przebrać i przyszykować ubrania na trening.

Postanowiłam napisać esemesa do mojego chłopaka, który za godzinę miał zagrać mecz.

Do: Cris:

Powodzenia skarbie, trzymam kciuki ;*

Kocham Cię, xoxo

Na odpowiedź z jego strony nie musiałam długo czekać.

Od: Cris:

Dziękuje kotek, Tobie również go życzę <3

Ja ciebie też, xoxo

Uśmiechnęłam się do telefonu i już wiedziałam, że jestem gotowa pojechać na trening, a nawet i zagrać mecz. Zadzwoniłam jeszcze po Roberta, który zabrał Kubę i we trójkę ruszyliśmy w stronę autokaru, który czekał na nas przed hotelem.

-Nasz tata dałby wszystko, aby obejrzeć dzisiejszy dzień na żywo. Byłby tak bardzo z nas dumny... - westchnął Robert zajmując miejsce obok mnie.

-Wiem. Spotkałam go podczas mojej śmierci klinicznej - odrzekłam bawiąc się palcami.

-Mówisz poważnie? - zapytał nie do końca mi wierząc.

-Tak, na końcu powiedział coś bardzo dziwnego i nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi... - zaczęłam.

-No mów co ci powiedział - zaczął poganiać mnie mój brat.

-,,Umiera się nie dlatego, żeby przestać żyć. lecz by zacząć żyć od nowa" - zacytowałam słowa mojego taty, które od tylu lat krążą po mojej głowie.

-Po tej śmierci zaczęłaś żyć od nowa, może nie lepiej, ale zawsze inaczej. Więc może słowa dotyczyły tej drugiej śmierci klinicznej, po której zaczęłaś żyć lepiej. Przewidział co się stanie - wyjawił swoją koncepcję Robert.

Ja Nie Dam Rady? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz