To właśnie dzisiaj mają się odbyć dwa najważniejsze mecze w całych mistrzostwach. Cały świat żyje właśnie tymi dwoma wydarzeniami.Rano Portugalia gra z Chorwacją o 3 miejsce, a wieczorem Polska z Francją o mistrzostwo świata.
-Stałaś się popularniejsza od Pazdana po Euro, wszędzie o tobie mówią - powiedział mój brat siadając obok mnie .
-Jakoś nie bardzo mnie to cieszy - stwierdziłam.
-Czemu? - zapytał.
-Przecież sam dobrze wiesz, że sława niestety ma więcej minusów niż plusów - odrzekłam.
-Trudno się nie zgodzić, ale myślę, że chodzi ci o coś innego - trącił mnie łokciem w bok.
-Co masz na myśli?
-Boisz się, że wścibscy reporterzy odkryją to co się działo przez poprzednie kilka lat.
-Nie lubię tego, że wy tak dobrze mnie znacie - jęknęłam z niezadowolenia.
-No niestety, nic przed nami nie ukryjesz - uśmiechnął się po czym wstał wyciągając od mnie rękę - Chodź, zaraz mamy trening.
Chwyciłam jego rękę i już po chwili razem szliśmy w kierunku naszych pokoi.
-Stresujesz się? - zadałam pytanie.
-Oczywiście, że tak. Ten dzień zapisze się na kartkach polskiego futbolu, pierwszy finał mistrzostw świata. Będzie to oglądał cały świat, boję się, że popełnię jakiś błąd i przeze mnie przegramy, a ty się boisz?
-Pewnie, że tak.
Pożegnaliśmy się pod naszymi pokojami i każde z nas poszło się przebrać i przyszykować ubrania na trening.
Postanowiłam napisać esemesa do mojego chłopaka, który za godzinę miał zagrać mecz.
Do: Cris:
Powodzenia skarbie, trzymam kciuki ;*
Kocham Cię, xoxo
Na odpowiedź z jego strony nie musiałam długo czekać.
Od: Cris:
Dziękuje kotek, Tobie również go życzę <3
Ja ciebie też, xoxo
Uśmiechnęłam się do telefonu i już wiedziałam, że jestem gotowa pojechać na trening, a nawet i zagrać mecz. Zadzwoniłam jeszcze po Roberta, który zabrał Kubę i we trójkę ruszyliśmy w stronę autokaru, który czekał na nas przed hotelem.
-Nasz tata dałby wszystko, aby obejrzeć dzisiejszy dzień na żywo. Byłby tak bardzo z nas dumny... - westchnął Robert zajmując miejsce obok mnie.
-Wiem. Spotkałam go podczas mojej śmierci klinicznej - odrzekłam bawiąc się palcami.
-Mówisz poważnie? - zapytał nie do końca mi wierząc.
-Tak, na końcu powiedział coś bardzo dziwnego i nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi... - zaczęłam.
-No mów co ci powiedział - zaczął poganiać mnie mój brat.
-,,Umiera się nie dlatego, żeby przestać żyć. lecz by zacząć żyć od nowa" - zacytowałam słowa mojego taty, które od tylu lat krążą po mojej głowie.
-Po tej śmierci zaczęłaś żyć od nowa, może nie lepiej, ale zawsze inaczej. Więc może słowa dotyczyły tej drugiej śmierci klinicznej, po której zaczęłaś żyć lepiej. Przewidział co się stanie - wyjawił swoją koncepcję Robert.
