Wraz z Kubą i moim bratem przechadzamy się po uliczkach Dortmundu. To miasto jest przepiękne niż myślałam. Plusem jest również to, że jest dwa razy mniejsze od Warszawy, więc mniejsze prawdopodobieństwo, że się zgubię.
Pewnie zapytacie się jak z Wojtkiem, cóż... od tamtego incydentu na lotnisku nie odbiera telefonów i nie odpisuje na wiadomości. Może tylko sobie ze mnie żartował i teraz siedzi i się ze mnie śmieje? Nic nigdy nie wiadomo z tą płcią przeciwną. Pewnie nawet już mnie nie pamięta.
-Boje się - powiedział nagle mój brat.
-Czego? - zapytał Kuba nie rozumiejąc.
-A co jeśli źle poszły te testy? - rzekł z obawą w głosie.
-Robciu, wyszliście super, mogę się założyć, że nawet nie zastanawiają się długo nad tym czy Was wezmą, tylko decyzja już zapadła gdy zobaczyli Waszą świetną grę - powiedziałam chcąc ich zmotywować.
-Nawet jeśli nas przyjmą, to przecież ja się tam nie odnajdę.
-Kuba, przecież tam jest Łukasz Piszczek, też jest Polakiem i mogę się założyć, że Wam we wszystkim pomoże - uśmiechnęłam się do nich.
-Obyś miała rację - Robert nerwowo przegryzł wargę.
-Ja zawsze mam rację, a teraz wracajmy do hotelu, jestem padnięta - poprosiłam.
Nazajutrz potwierdziły się moje słowa i tak jak mówiłam, trenerzy byli oczarowani grą Kuby oraz Roberta i niemal od razu podjęli decyzję kupna owych piłkarzy.
Razem z nami cieszył się również Łukasz, który zaprosił nas do siebie po skończonym treningu. Oczywiście od razu się zgodziliśmy, bo przecież chłopakom nie zaszkodzą lepsze kontakty z członkami klubu, a wręcz przeciwnie pomogą im.
-Chcecie coś do picia? - zapytał Piszczek, kiedy weszliśmy do jego domu.
-Kawę - rzekli równocześnie Kuba i Robert, na co się zaśmialiśmy.
-Ja proszę jakiś sok - powiedziałam posyłając gospodarzowi uśmiech.
W trójkę usiedliśmy na kanapie, a po chwili Piszczek postawił przed nami nasze napoje.
-Fifa? - zapytał obrońca BVB.
-Jeszcze pytasz - zaśmiał się Kuba.
Graliśmy, śmialiśmy się i rozmawialiśmy przez kilka godzin. Do mieszkania pojechaliśmy dopiero o dwudziestej trzeciej. Troszkę się zasiedzieliśmy, ale w tak wspaniałym towarzystwie, nie było czuć tych upływających godzin.
Następnego dnia wstaliśmy o godzinie ósmej, a o dziesiątej znajdowaliśmy się już na stadionie. Co prawda trening zaczynał się dopiero o godzinie dwunastej, ale chłopcy chcieli pograć ze mną przed treningiem, a kim ja bym była gdybym odmówiła.
Przebrałam się w koszulkę z napisem ,,Błaszczykowski", gdyż mój kochany braciszek zapomniał wziąć drugiej dla mnie. Jakie szczęście, że mamy Kubę, który zawsze myśli za naszą trójkę, czasem czuję się jakbym był moim ojcem.
-Co wy byście beze mnie zrobili? - skwitował zaistniałą sytuację Błaszczykowski.
-To pewne - zginęli - powiedziałam po czym pocałowałam blondyna w policzek i wyszłam z szatni.
Po krótkiej chwili dołączyli do mnie także chłopcy, jak się okazało mieliśmy jeszcze poczekać na Piszczka, który dołączył do nas po dziesięciu minutach.
-Majuniuuu - powiedział Robert, gdy leżeliśmy sobie na murawie po ponad godzinnej grze.
-Hmm? - mruknęłam tylko.
-Pamiętasz jak mówiłem, że będę Twoim menadżerem? - zadał pytanie mój brat.
-Mhmmm - przeciągnęłam leniwie.
-To w sumie ściągnąłem cię tu żebyś pokazała naszemu trenerowi jak grasz - rzekł mój brat i uśmiechnął się do mnie promiennie.
-Co? - zapytałam nie dowierzając w jego słowa.
-Też cię kocham siostrzyczko!
-Żartujesz sobie?! Robert! Jak mogłeś bez mojej zgody! - krzyczałam wściekła.
-Bo wiedziałem, że gdybym ci powiedział, to za nic w świecie byś sie nie zgodziła. Dlatego też podjęliśmy tą decyzję za Ciebie - uśmiechnął się dumny Lewandowski.
-Dzień dobry wszystkim! - przywitał się trener wchodząc na stadion, a ja zamarłam.
Nie, nie, nie. Proszę nie.
-Pokażesz nam co potrafisz panno Błaszczykowska? - zapytał z uśmiechem.
-Tak właściwe to... - zaczęłam, ale Peter Stoeger* mi przerwał.
-Mniej gadania, więcej trenowania - powiedział z uśmiechem.
*****Pov's Robert*******
Gdy patrzyłem, jak moja mała siostrzyczką z precyzją, pasją i miłością wykonuje wszystkie zadania trenera, łzy same napływały mi do oczu. Grała wyśmienicie. Od zawsze grała lepiej niż ja i Kuba, a to co wyprawiała z piłką, było niesamowitę. Od kiedy kilka lat temu FIFA postanowił pomieszać piłkę nożną kobiet z tą mężczyzn, mało kobiet dostawało się do klubów.
-Jest genialna - szepnął trener.
-Wiem, jest najlepsza - uśmiechnąłem się patrząc na moją siostrę.
-Maja Błaszczykowska, tak? - zapytał Peter pisząc coś w dokumentach.
-Lewandowska - poprawił go Kuba.
Mężczyzna zmierzył tylko mnie i Błaszczykowskiego wzrokiem po czym przeniósł go na Maje.
-Kto to? - zapytał Reus wchodząc z chłopakami na stadion.
-Siostra Roberta - powiadomił ich Piszczek.
-Niezła jest - stwierdził Kagawa.
-Najlepsza - zaśmiał się Kuba, gdyż zdawał sobię sprawę, że tym samym przymiotnikiem wcześniej określiłem Maję.
***************
Hej kochani!Wiem, że całkiem zawaliłam, i jestem tego świadoma, ale obiecuję wstawiać rozdziały dużo częściej. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze to czyta.
Dobranoc ❤
Do nastepnego!
