Mój brat jak i Kuba bardzo się zdziwili na wieść o tym, że zostanę asystentką Pana Adama Nawałki. Szczerze mówiąc nie dziwię się im, bo przecież niedawno nie chciałam nawet słyszeć o piłce.
-Cześć, masz jakieś plany na dzisiaj? - zapytał Wojtek, który siedział w moim pokoju od kilku minut.
-Oprócz siedzenia i nic nie robienia to nie, a co? - odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie.
-Może dałabyś się zaprosić gdzieś wieczorem? - uśmiechnął się do mnie.
-W sumie to czemu nie - powiedziałam i lekko odwzajemniła jego gest.
-To za dwie godziny będę po ciebie, dobrze? - zapytał.
-Mi pasuje - powiedziałam po czym Szczęsny wyszedł z mojego pokoju.
Do: Braciszek
Chodź mi pomóc!
Po nie całej minucie Robert wpadł do mojego pokoju przerażony.
-Co się stało? - zapytał.
-Bo Wojtek mnie gdzieś zaprosił wieczorem i kompletnie nie wiem w co mam się ubrać - jęknęłam.
-Przykro mi kochana, ale w tej reprezentacji jest tylko jedna osoba, która zna się na modzie - wyszczerzył się szeroko mój brat.
-Kto to? - dopytywałam.
-Krystynka! - rzekł jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-Nie wiem kto to - uświadomiłam go.
-Grzegorz Krychowiak, ma pokój z Wojtkiem - wyjaśnił mi Lewandowski.
-Nie będę go przecież prosić o pomoc, to głupie.
Po długich debatach w końcu udało się mojemu bratu wybrać strój, na który przystałam. Zaskoczeni byliśmy obydwoje, gdy okazało się, że nie mam ani jednej sukienki.
-Udanej randki - powiedział mój brat.
-To nie jest randka, tylko przyjacielski wypad - poprawiłam go, ten tylko się zaśmiał i opuścił mój pokój.
Co się z Tobą dzieje? Nie zapominaj, że jesteś nic nie wartą kaleką. Nie rób sobie złudnych nadziei.
Rozległo się głośne pukanie do drzwi, więc podjechałam je otworzyć. Ujrzałam w progu Wojtka, który miał na sobie koszulkę i jeansy - niby zwyczajny ubiór, a i tak wyglądał niesamowicie.
-Wyglądasz pięknie - powiedział gdy mnie zobaczył.
-Dziękuję - zarumieniłam się - Ty również wyglądasz niczego sobie.
Uśmiechnął się do mnie i razem ruszyliśmy w stronę windy. Może to dziwne, ale przy nim w ogóle nie czuję tego, że jestem niepełnosprawna.
Rozmawialiśmy już dobre kilka godzin, gdy padło pytanie którego się bałam, ale jednocześnie pytanie, które i tak zostałoby zadane.
-Jak to się stało? - zapytał zmieszany Szczęsny patrząc na mój wózek.
Przecież w ogóle go nie znam, gdyż możliwe, że jest całkowicie inną osobą niż ta, którą był trzy lata temu, ale pomimo tego zaufałam mu. Opowiadając owy dzień kilka razy musiałam przerwać, gdyż czułam gule w gardle i powoli napływające do oczu łzy.
Gdy skończyłam szybko pojechałam w stronę hotelu nawet nie patrząc na reakcję mojego rozmówcy.
Wjeżdżając do swojego pokoju od razu zamknęłam za dobą drzwi na klucz. Podjechałam do okna i wybuchnęłam płaczem. Czy to wszystko musi być takie trudne? Czy nie mogę wieść normalnego życia tak jak inne nastolatki? A może ja sama sobie to wszystko utrudniam?
,,Umiera się nie dlatego, żeby przestać żyć, lecz by zacząć żyć od nowa"
Tato... co chciałeś mi tym przekazać?
-Maja? - zapytał Robert pukając do moich drzwi - Jesteś tam?
Wytarłam szybko łzy wierzchem dłoni po czym otworzyłam Robertowi drzwi. Gdy tylko te stanęły otworem poczułam jak ktoś mnie przytula.
-Córeczko... tak bardzo tęskniłam - powiedziała moja mama płacząc.
Nic nie odpowiedziałam.
Nie było jej kiedy umierałam, nie było jej kiedy chciałam się zabić, nie było jej, gdy nie dawałam sobie z tym wszystkim rady. Jest teraz, gdy wszystko zaczyna nabierać sens.
-Prawie umarłam - rzekłam niemiłym tonem.
-Wiem, skarbie... - przerwałam jej.
-A ciebie przy mnie nie było - po tych słowach zamknęłam jej drzwi przed nosem.
Przecież to jednak moja mama, źle ją potraktowałam...
Ona nas też źle potraktowała, nie wymiękaj.
Gdy wykąpałam się i przebrałam w piżamę, a u mnie trwało to bardzo długo, gdyż nie jest to łatwe zadanie dla osoby, która jeździ na wózku położyłam się spać.
Może to wszystko to był zły sen i jutro jak się obudzę pójdę na swój pierwszy trening w BVB, na którym nawet nigdy nie zdążyłam być.
Gdy już zasypiałam rozniósł się po pokoju dźwięk przychodzącego esemesa. Niechętnie sięgnęłam po urządzenie i weszłam w nową wiadomość.
Od: Nieznany
Pierwsza zasada życia: Nigdy się nie poddawaj.
Druga: Zawsze pamiętaj o tej pierwszej.
xx
************
Hej kochani!
Rozdziały pojawiają się w dość rzadko, ale wiecie jak to jest - koniec roku poprawy, oceny, sprawdziany. Sama ledwo co wyrabiam, lecz gdy znajdę wolną chwilkę to od razu biorę się za pisanie. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie.
Komentarz i gwiazdka = motywacja
snap: szczesna-01
instagram: szczesna-01
Do następnego!