***********Pov's Maja*****
Minęło już dwa dni od kiedy pokazałam trenerowi BVB swoje umiejętności, niestety nadal nie otrzymałam żadnej wiadomości związanej z transferem.
-Jedziesz dzisiaj z nami na trening? - zapytał uśmiechając się mój brat.
-W sumie czemu nie i tak nie mam co robić - uśmiechnęłam się do niego i skierowałam się do pokoju w celu spakowania rzeczy potrzebnych na trening.
Po około godzinie siedzieliśmy z resztą drużyny czekając na trenera.
-Witam wszystkich! - rzucił Stoeger na powitanie swoim piłkarzom.
-Dzień dobry - odpowiedzieliśmy niemal, że jednocześnie.
-O Maju, właśnie miałem do Ciebie zadzwonić, czy mogę cię prosić na słówko? - uśmiechnął się Peter, a ja momentalnie zamarłam.
-Ymm... tak jasne - odwzajemniłam słabo gest i ruszyłam w jego stronę.
-No więc, dużo rozmawialiśmy... Bo nie wiem czy zdajesz sobie sprawę jak trudno jest podjąć decyzję o przyjęciu dziewczyny do klubu.
-W jakim sensie?
-No wiesz, na przykład taka ciąża automatycznie zwalnia z grania na przykładowo dwa lata - na jego słowa momentalnie zaczęłam się śmiać - No co?
-Mam dopiero szesnaście lat, jeszcze nie śpieszy mi się do posiadania dziecka - uśmiechnęłam się szeroko.
-No więc witamy w klubie Majo Lewandowska - powiedział Peter Stoeger.
-Jeju dziękuje! - wręcz krzyknęłam i przytuliłam trenera, co po chwili wydawało się być głupim pomysłem, więc szybko się odsunęłam i mruknęłam ciche ,,Przepraszam", a ten zaczął się śmiać.
-Leć pochwalić się Kubie, Robertowi i Łukaszowi - rzekł Peter i odszedł.
Biegiem rzuciłam się w stronę wcześniej wymienionych chłopaków i powiesiłam się im na szyi.
-Udało się! - krzyknęłam.
-Wiedziałem - Błaszczykowski obdarował mnie swoim pięknym uśmiechem.
-Gratuluję! - dodał Piszczek.
-Jedziemy dzisiaj to opić! - mój brat był wniebowzięty.
Wszyscy przystaliśmy na jego pomysł, pomimo swojego wieku stwierdziłam, że też coś wypije. W końcu nie ma z nami rodziców i trzeba z tego korzystać, a ja zdecydowanie mam co świętować.
Pod klub podjechaliśmy autem Kuby o godzinie dwudziestej. Pierwszą godzinę siedzieliśmy w czwórkę przy stole żywo rozmawiając. Chłopcy zamówili sobie po piwie, a mi wzięli to smakowe, gdyż nie bardzo przepadam za zwykłym. Następnie ja ruszyłam w stronę parkietu, a moi towarzysze w stronę baru.
-Hej piękna, zatańczysz? - zapytał chłopak, na którego nawet nie spojrzałam.
-Wybacz, ale poszukuję kogoś - mruknęłam i chciałam już się oddalić, ale tajemnicza postać mocno pociągnęła mnie za rękę. Skutkiem było mocne uderzenie mojej głowy o tors mężczyzny -Mi się nie odmawia, kochanie - szepnął mi do ucha.
Po całym moim ciele przeszły ciarki. Bałam się go.
-Wyb-bacz ale ja jed-dnak odmawiam - starałam się opanować trzęsący się ze strachu głos.
-Zostaw ją! - usłyszałam krzyk.
Ktoś odciągnął natarczywego chłopaka ode mnie mierząc mu mocnego prawego sierpowego. Zamarłam gdy zobaczyłam jak mój brat go bije.
-Robert, zostaw go - powiedziałam próbując go odciągnąć.
-Robert! - krzyknęłam ostro.
Mój brat spojrzał na mnie, co tamten wykorzystał i zwiał.
-Przez ciebie uciekł - wycedził przez zęby.
-Robert to nie ty - mówiąc to miałam rację, był mocno napity, jego tęczówki były takie obce...
-Jak nie ja, jak ja. Idziemy do domu - powiedział twardo i mocno ściskając mój nadgarstek pociągnął mnie w stronę samochodu.
-A Łukasz i Kuba? - przypomniałam mu o naszych towarzyszach.
-Już siedzą w aucie.
Pokiwałam twierdząco zgodą i usiadłam na miejscu pasażera.
-Nie ma opcji - powiedziałam.
-Co Ci się znowu nie podoba? - warknął Robert odpalając auto.
-Nie będziesz prowadził w takim stanie!
-Właśnie, że będę! - po tych słowach ruszył z parkingu.
-Robert, proszę cię, zatrzymaj się - błagałam, gdy przekraczał dozwoloną prędkość.
-Zamknij się!
To nie był mój brat. Wiele razy widziałam go napitego, ale nigdy się tak nie zachowywał. Po raz pierwszy się go bałam i to cholernie.
-Lewciu... - błagałam cicho łkając, na co ten jeszcze mocniej zacisnął ręce na kierownicy. ]
Odwróciłam głowę i ujrzałam Kubę śpiącego na ramieniu Piszczka, który głowę miał opartą na szybę. Co się z nimi dzisiaj stało?
Mój wzrok powędrował na drogę i zamarłam.
-Uważaj! - zdążyłam krzyknąć, później widziałam już tylko ciemność.....
***********
Hej kochani!
Mamy kolejny rozdział tej historii. Jeśli tak to nie zapomnijcie zostawić gwiazdki oraz komentarza. (Czuję się jak jakiś youtuber XD)
Dobranoc i do następnego!!
