2

2.4K 121 3
                                    


Pov Niall

Siedziałem w salonie na kanapie i czekałem na Jake'a. Mojego pracownika, to jemu dałem za zadanie śledzenie i uprowadzenie córki Louisa. To dziś miał porwać Chloe, bo tak właśnie ona się nazywała. Zastanawiałem się jak ona wygląda. Pewnie jest ładna, szczerze to, to mnie nie obchodziło. Ważne żeby dzięki niej osiągnął swój cel.

Przez chwilę myślałem jak powinienem ją traktować. Jeśli będę dla niej za ostry to ona później poskarży się ojcu i może nic nie wyjść z mojego planu, lecz nie mogę być dla niej też za dobry. Nie doceni tego i będę miał na głowie rozpuszczoną nastolatkę. A jeśli wdała się w ojca to musi być naprawdę nieznośna.

Po kolejnej godzinie moich oczekiwań usłyszałem samochód. Jake musiał przyjechać, nie ruszyłem się ze swojego miejsca tylko czekałem aż ją przyniesie.

Po chwili się zjawił z rudowłosą dziewczyną, jak ją położył na kanapie to miałem możliwość jej się dokładniej przyjrzeć. Była jeszcze piękniejsza niż się spodziewałem. Miała twarz anioła z którą pięknie komponowały się ogniste włosy.

- Mamy pewien problem - moje podziwianie jej przerwał głos mojego pracownika. Oderwałem od niej wzrok i spojrzałem na niego.

- Jaki?

- Wcześniej nie miałem o tym pojęcia, ale jak teraz przeszukałem jej torebkę to znalazłem leki. Sprawdziłem je w internecie i okazało się, że to leki na serce. Ona musi mieć poważną wadę - to była bardzo nie dobra informacja. Jeżeli naprawdę jest chora to będzie trzeba bardzo na nią uważać. A nawet pomimo tego może jej się coś stać. Wpakowałem się w niezłe kłopoty.

- Cholera jasna! - wrzasnąłem.

- Niech się pan tak nie denerwuje. Skoro mała jest chora to ojcu będzie bardziej zależało żeby szybko ją odzyskać.

- Albo tak się wścieknie, że nas zamorduje - w co ja się wpakowałem. Nie zarabiałem zbyt dużo, ale byłem chociaż spokojny. A teraz przez własną głupotę stracę pewnie życie.

Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do swojego pokoju. Położyłem ją na łóżku, bo moje było akurat najwygodniejsze. Sprawdziłem jej także puls, nie byłem lekarzem, więc za bardzo się nie znałem, ale wydawał mi się zbyt szybki. Nie miałem też pojęcia jak i czy w ogóle można temu zaradzić. Postanowiłem, więc czekać. W końcu środki, które podał jej Jake nie były takie mocne. Lecz nie miałem pojęcia jak ona może na to zareagować.

Odgarnąłem jej włosy z twarzy, była śliczna co do tego nie było żadnych wątpliwości. Lecz także za młoda i całkowicie nie dostępna.

Nagle zaczęła się powoli ruszać, a jej oczy się otworzyły. Kilka razy zamrugała.

- Gdzie ja jestem? I kim pan jest? - prawdy to oczywiście nie mogłem jej powiedzieć. Po chwili przyszedł mi do głowy genialny pomysł.

- Jestem znajomym twojego taty, prosił mnie bym się tobą zaopiekował, ale ty straciłaś przytomność. Nie miałem pojęcia co robić.

- Możliwe, nie pamiętam nic poza śniadaniem. Długo byłam nieprzytomna?

- Kilka godzin.

- A poda mi pan mój telefon?

- Nazywam się Niall i chce byś tak do mnie mówiła. A twojej komórki nie mam. Na razie musi ci wystarczyć moje towarzystwo.

_________________________

Dzięki temu, że miałam napisane na przód te dwa rozdziały to zdecydowałam, że je dziś dodam. Jak się postaracie to dostaniecie dziś jeszcze jeden. Chciałabym poznać waszą opinię.


Mała zaliczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz