4

2.1K 106 7
                                    

Pov Louis

Nikt nie potrafił mnie tak zdenerwować jak moje własne dziecko. Kolejny raz się spóźniała, a do tego nie odbierała telefonu. Miałem jedynie nadzieję, że komórka jej się rozładowała i nie robi mi tego umyślnie. Bardzo ją kochałem i podejrzewałem, że ona czasem to wykorzystywała. Nie umiałem się jednak na nią gniewać, wystarczyło, że siadała mi na kolanach i mówiła ''kocham cię'' i już cała złość na nią mi przechodziła.

Usiadłem w salonie i wziąłem telefon do ręki. Zamierzałem spytać Abby, koleżanki Chloe czy ta nadal u niej jest. Jeśli tak, to zamierzałem po nią pojechać. Nie lubiłem jak wracała sama wieczorem. Gdy już w kontaktach znalazłem numer Abby to mój telefon zaczął dzwonić. Na wyświetlaczu pojawiło się imię i nazwisko Nialla Horana. Zajmował się tym samym co ja, ale na dużo mniejszą skalę. Kiedyś nawet chciał byśmy połączyli siły, ale odmówiłem. Nie potrzebowałem go.

Na początku miałem ochotę odrzucić połączenie, ale coś w środku mi mówiło żebym odebrał. I tak właśnie zrobiłem.

- Czego chcesz? - spytałem bez żadnych ogródek. Był dla mnie nikim, więc nie zamierzałem być miły.

- Mam coś co należy do ciebie i jeśli chcesz to odzyskać to musisz się bardzo postarać - powiedział, a we mnie aż krew się zagotowała. Kurwa. Przejął pewnie sporą ilość narkotyków, ktróra miała do mnie przyjść z Włoch.

- Ten towar ma jak najszybciej do mnie wrócić!

- Chyba jednak nie domyśliłeś się o czym mówię. Tak, więc ci podpowiem. Ma rude włosny, piwne oczy i dość wredny charakterek - cholera jasna, on właśnie opisał moją córkę. Czyżby miał moje dziecko?

- Chloe jest z tobą? - spytałem łamiącym się głosem. Byłem wprost przerażony.

- Tak - odpowiedział z radością w głosie. Jego radość była dla mnie rozpaczą.

- Gdzie mam po nią przyjechać? Zrobię wszystko co tylko będziesz chciał, ale pod warunkiem, że mojemu dziecku nic się nie stanie - powiedziałem. Nie obchodziła mnie cene. Chloe była najważniejsza.

- Teraz to na pewno jej nie odzyskasz. Może za tydzień albo dwa. Musisz mieć czas żeby lepiej przemyśleć moją poprzednią propozycję.

- Ona jest chora! - wtrąciłem szybko. Śpieszyłem się żeby się nie rozłączył.

- Wiem, znalazłem leki w jej torebce.

- Chloe nie musi ich brać codziennie, tylko wtedy jak gorzej się poczuje. Pod żadnym pozorem nie wolno jej denerwować. To źle na nią działa - liczyłem na to, że on dostosuje się do moich poleceń. Zdrowie mojej córki było najważniejsze i nie wiem co bym zrobił gdyby jej coś się przeze mnie stało. Najpierw zabiłbym jego, a później siebie.

- Wszystko zależy od niej. I od jej zachowania - zakomunikował i się rozłączył. I to stwierdzenie bardzo mnie zaniepokoiło. Zawsze pobłażałem Chloe i nie lubiła ona gdy ktoś jej rozkazywał. Robiła wtedy odwrotnie.

Oby jednak tym razem zachowywała się dobrze, a on miał dużo cierpliwości.

__________

Dziś trochę Louisa. Im większa wasza aktywność tym szybciej następny rozdział.

Mała zaliczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz