3

2.3K 112 1
                                    

Pov Niall

Siedziałem już od godziny i rozmawiałem z Chloe. Była ona naprawdę bardzo sympatyczna. Aż ode chciało mi się wyjawiać jej prawdy. Ona nie zasługiwała na to by cierpieć przez własnego ojca. Niestety takie jest te cholerne życia. Często trzeba cierpieć za grzechy innych.

- Pozwolisz mi zadzwonić do taty, na pewno już się martwi - powiedziała.

- Nawet nie wie, że źle się poczułaś. Na razie go o tym nie informujmy, nie ma takiej potrzeby.

- To nie ma znaczenia, bardzo się denerwuje jak nie wie co się ze mną dzieje. Jeśli nie chcesz żeby się na ciebie wściekł to lepiej do niego zadzwonić - nie spodziewałem się, że jest aż tak blisko ze swoją córką. Sądziłem, że ona jest dla niego wpadką, którą zajmuje się z przymusu.

- To niech się trochę pomartwi. Nie zaszkodzi mu to - dziwnie się na mnie spojrzała. Chyba zaczęła coś podejrzewać. Kurwa, znowu za dużo powiedziałem.

- Ty naprawdę jesteś przyjacielem taty?

- Aż tak widać, że go nie znoszę? - spytałem. Uznałem, że nie ma już potrzeby by ukrywać prawdę. Pozostało mi jedynie zakomunikować jej to w taki sposób żeby się bardzo nie zdenerwowała. Nie chciałem by coś się jej stało.

- Tak, kim jesteś - próbowała się podnieść, ale jej na to nie pozwoliłem. Delikatnie popchnąłem ją tak by upadła na poduszki.

- Mój pracownik Jake śledził cię od paru dni. Dziś jak szłaś ulicą to cię uśpił wstrzykując ci substancję nasenną. Do kiedy Jake nie znalazł w twojej torebce leków na serce nie miałem pojęcia, że jesteś chora. Nie musisz się martwić, bo nic ci nie grozi dopóki twój ojciec będzie wykonywać moje polecenia. A z tego co powiedziałaś jest on do ciebie bardzo przywiązany, więc nie będzie ryzykować. Jesteś bezpieczna - zapewniłem ją.

- Chce wrócić do domu - powiedziała do mnie. Jej głos był pewny. Była przyzwyczajona do tego, że każdy spełniał jej zachcianki.

- To jest teraz niemożliwe. Możemy naprawdę miło spędzić ten czas, wszystko zależy od ciebie - poinformowałem ją.

- Tata cię zabije. Jeśli chcesz przeżyć to mnie szybko wypuść - ona mi groziła. Była dość odważna. Charakter miała podobny do Louisa.

- Chce uzyskać coś od twojego ojca i nie zamierzam z tego rezygnować. Ja nigdy się nie poddaje. A i szczerze wątpię by Louis coś zrobił wiedząc, że jesteś pod moją opieką. Za bardzo cię kocha by aż tak narażać - postanowiłem pokazać jej trochę mojego zdecydowania. Lepiej żeby nie była zbyt pewna siebie. Wtedy unikniemy wielu nieprzyjemności. A ona już na pewno.

- Zostaw mnie samą - poleciła i odwróciła się do mnie placami. Aż nabrałem sporej ochoty pokazać jej, że nie może się mną bawić i pomiatać, ale się powstrzymałem.

Nawet jeden z jej rudych włosów nie mógł spaść jej z głowy. Mógłbym za to sporo zapłacić. Trzeba było trochę poznosić jej humorki.

Liczę na waszą opinie

Mała zaliczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz