Rozdział 33

1.8K 138 63
                                    

Nie mogła przestać myśleć o tamtym pocałunku, wspólny pokój też nie pomagał, jednak wszystko zdawało się żyć swoim rytmem, wszystko oprócz serca Asaki. Nic nie potrafiło dotrzymać mu kroku. Sytuacji nie poprawiał też fakt, że nie tylko im było ciężko. Wspólny wypoczynek zamienił się w koszmarną wojnę o miłość. Fujimoto była pewna, że można by zrobić serial dokumentalny z tego wyjazdu.

Takao męczył Midorimę, próbując go przekonać, że jest zakochany w jego siostrze. Satsuki stała się jeszcze bardziej natrętna w stosunku do Tetsu, najwyraźniej ośmieliło ją jego wcześniejsze zachowanie. Najgorsze było w tym to, że cierpiała Katsuki. Z kolei Himuro też nie miał łatwo, podobała mu się Amy, ale ona go unikała bo podobał się także Arashi.

Hinata męczył dupę Kageyamie, by wystawiał mu tak często jak się tylko da, w dzień i w nocy, nie ważne gdzie. Miarka przebrała się w momencie ćwiczeń na stołówce, wtedy do akcji wkroczył Akashi i swoim spojrzeniem uspokoił nadgorliwców. Kise praktycznie nie wychodził z pokoju, chyba, że na balkon, by się poopalać, bo jego faneczki nie dawały mu spokoju nawet na urlopie. Daiki cały czas siedział na telefonie, pisząc z jakąś dziewczyną, która była mangaką i tworzyła jego ulubioną erotyczną mangę. Dlatego gdziekolwiek by nie był patrząc w telefon co chwila się czerwienił, okazało się, że opowiadała mu o swoich pomysłach na nowe tomy.

Każdy miał w głowie dwa słowa "help me", każdy oprócz Asaki, jej myśli wyrażały słowa "kill me".

Białowłosa po kolejnym męczącym dniu padła na swoje łóżko. Nawet nie spojrzała na czerwonowłosego chłopaka. On też chciał z nią porozmawiać, ale za każdym razem gdy próbował słowa nie chciały mu przejść przez gardło.

Następnego dnia wszyscy wstali bardzo wcześnie, zważywszy na to, że Asaki zaplanowała cały dzień. Punkt siódma rano zebrali się przed budynkiem, każdy miał na ramieniu dużą torbę, względnie plecak. Oczywiście Hinata się spóźnił i Tobio musiał się po niego wracać, była to pewnego rodzaju kara za to, że nie zwlókł go z łóżka kiedy wychodził.

Poszli do portu, gdzie czekała Tsukki no Tamashi.

- Ne, Ne Kageyama? Ta nazwa przypomina mi o Tsukishimie. - Mruknął Shoyo.

- Mi też. - Nad nimi pojawiło się widmo czterookiego blondyna z ich drużyny.  - Yamaguchi zawsze nazywa go "Tsukki". - Ich rozmowa została brutalnie przerwana, kiedy na ich plecach zawiesiła się białowłosa.

- Nigdy nie będę mogła tego zrozumieć. - Mruknęła niezadowolona.

- O co chodzi, Aki? - Dopytywała się krewetka.

- Tobio, ile czasu znasz Sho?

- Ponad dwa lata, ale znam go lepiej od około półtora roku.

- Ile czasu z nim spędzasz? - Dopytywała się siatkarza.

- Dużo.

- Więc kim dla siebie jesteście?

- Partnerami do siatkówki. - Wtrącił się Hinata.

- Przyjaciółmi. - Zaznaczyła niebieskooka. - Nie wypierajcie się tego bo nie ma sensu. - Znów spojrzała w oczy Kageyamie, potem Hinacie. - Z wami jak z dziećmi. - Mruknęła widząc w ich tęczówkach kompletne zaprzeczenie. - Inaczej, co według was robią przyjaciele.

- Spędzają razem czas, znają się, szanują i lubią. - Zacytował Hinata, wiedział to dzięki wspólnej pracy jego i Yachi, młodszej menadżerki klubu Karasuno.

- A wy co robicie? - Nie odpowiadali tak długo aż wściekle zła Fujimoto stuknęła ich głowami o siebie. - Nie ważne co tam myślicie, jesteście przyjaciółmi rozumiecie? - Jej mina mówiła, że nie warto z nią zadzierać.

- Demon. - Mruknęli oboje, ale pokiwali głowami na znak zgody.

- A więc od dzisiaj, ty - Zwróciła się do bruneta. - mówisz do niego Shoyo. A ty do niego Tobio. Praca zespołowa jest podstawą, którą każdy tu wyznaje. Póki co ogranicza się do koszykówki, nazywamy naszą grę koszykówką Kuroko, ale rozciągniemy to też do siatkówki.

- Ohayo. - Odezwał się mężczyzna stojący przy statku. Można by powiedzieć, że wyglądał jak stały element portu, nie wyróżniał się, był szczupły, miał ciemne włosy i ciemne oczy. Na głowie miał bejsbolówkę z logiem jakiejś lokalnej drużyny.

- Ohayo. - Powiedziała to samo kobieta obok niego.

- Ohayo Gozaimasu. - Odparła kulturalne Fujimoto. - Eren-san i Mikasa-san? (Ktoś kojarzy skąd te imiona? Tutaj służą jako nazwiska.) - Spytała na co odpowiedzieli krótkie "hai". - Jestem Fujimoto Asaki, wasz pracodawca.

Jak się okazało Eren Hakuro i Mikasa Mibumi byli instruktorami nurkowania. Po półgodzinie płynięcie przyjaciele dotarli do jednej z wielu raf koralowych, to tu mieli uczyć się podstaw.

- Pamiętajcie by nie schodzić zbyt głęboko, różnica ciśnienia rozsadzi wam płuca. - Ostrzegła Mibumi. Nastolatkowie w tym momencie ściągali swoje ubrania, pod którymi skrywały się specjalne stroje. Na pokładzie były maski, płetwy i butle z tlenem, które zostały rozdane wszystkim nurkującym.

- Asaki. - Zawołał czerwonowłosy, choć nie można było tego nazwać wołaniem, w jego słowach było zbyt dużo tej "Akaszowskiej godności". - Trzeba upewnić się czy wszyscy zrozumieli polecenia.

Asaki z powątpiewaniem spojrzała na urlopowiczów, były trzy podstawowe zasady, nie odpływać, nie nurkować zbyt głęboko i unikać rekinów.

- Będą się ścigać. - Mruknęła patrząc na Kageyamę i Hinatę. - Będzie go gonić. - Przeniosła wzrok na Satsuki i Tetsu. - Będzie pływać z telefonem i wypłynie poza Pacyfik. - Tym razem na Aomine. - Nie będzie mu się chciało ruszać i utonie. - Stwierdziła mówiąc o Murasakibarze. Jej spojrzenie robiło się coraz ciemniejsze, tym razem spojrzała na Himuro, Amy i Arashi.

- Himuro-kun. - Zawołała Murasakibara, przyciskając rękę chłopaka do swoich piersi osłoniętych jedynie strojem do nurkowania. Z drugiej strony Hayama zaciskała ręce na swoim stroju, zazdrościła koleżance piersi. - Ne, Himuro-kun, uratujesz mnie jeśli zacznę się topić, prawda?

- Ja... - Chłopak poczuł fioletową aurę wkurzonego przyjaciela. - Jasne.

- Kill me, Seijuro. - Wymamrotała po angielsku. - Powiedz za co mnie to spotyka? Pomodliłam się przecież w świątyni miłości. - To ostatnie wypowiedziała tak cicho, że chłopak nie usłyszał.

- Jak mam Cię zabić? A właściwie to poczekaj chwilę, poszukam mydła w płynie. - Zironizował. - Przestań się załamywać i ciesz się chwilą.

- Dobrze! Zaczynamy! - Krzyknął Eren.

Grupa zaczęła od dokładnej rozgrzewki by później wskoczyć do wody, była ciepła, niesamowicie słona i czysta. Białowłosa w swoim niebieskim kostiumie zanurkowała tak szybko, że praktycznie nikt nie zarejestrował jak znika w głębinie rozpryskując krople oceanu.

Zawsze lubiła pływać, więc teraz czuła się jak ryba. Wirowała do okoła czując uścisk cieczy wokół swojej dłoni przedzierającej się przez ściany. Wpłynęła w ławice kolorowych ryb, podziwiając rafę.

Obok niej śmignął różowy delfin, złapała go za płetwę ogonową i podążyła z nim ponad wodę. Kiedy była na powierzchni ściągnęła nowoczesną maskę tlenową.

- Seijuro! - Krzyknęła podpływając na delfinie do grupy.

- A-Asaki. - Zająknął się czerwonowłosy. -  Co ty wyprawiasz? Złaź z tego stwora! - Asaki na przekór jego słowom pogłaskała ssaka.

- Jest słodki, Bakajuro! - Odparła, jednak zeskoczyła ze zwierzaka. - Leć na wolność mały!

Następny Rozdział : 19.07.2018 r.

Zastanawiam się nad skasowaniem z Wattpada opowiadania z Kuroo i stworzeniem FF z bardziej popularnego anime.

Zapraszam do obserwowania mojego profilu.

Absolutnie Idealna [Akashi x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz