FIFTEEN

1.7K 83 15
                                    

Następnego dnia była sobota, czyli dzień wolny od lekcji. Opuściłam Pokój Wspólny po południu. Udałam się niezauważona na sam dół szkoły. Jako jedna z niewielu wiedziałam co jest na dole pod Hogwartem. Dlaczego to robię? Mój ojciec kiedyś otworzył tę komnatę. Nie wiedziałam co kryje się w środku, więc z zainteresowaniem ruszyłam w tamtą stronę.

Weszłam przez drzwi prowadzące do ciemnego pomieszczenia, ale kiedy je otworzyłam zamarłam. Nie mogłam nic z siebie wydusić, przez wielkiego stwora będącego naprzeciwko mnie. Ciekawe dlaczego mnie jeszcze  nie zamienił w kamień?

Patrzył na mnie tymi swoimi wyłupiastymi oczami. Z zaciekawieniem również patrzyłam w jego oczy.

-Dlaczego tu weszłaś? - wysyczał a ja wystraszona tym że to w ogóle zrozumiałam wyszeptałam.

-Mój ojciec kiedyś uwolnił cię? - zapytałam z innej beczki.

-Tak.. - syknął. - Kim jesteś? -dodał.

-Jestem jego córką. - powiedziałam zgodnie z prawdą.

-Doprawdy?

Dziwne trochę, że gadam z wężem jak z najlepszym przyjacielem, ale chociaż mogę mieć pewność, że nikomu nie wygada.

Rozglądałam się trochę po sali, gdy nagle jak się obróciłam Bazyliszka nie było. Co się mogło stać?!

...

Biegłam korytarzem poszukując węża, kiedy natknęłam się na grupę uczniów i nauczycieli stojących nad jakąś osobą. Nie znałam jej, to była jakaś puchonka. Została zabita jak się dowiedziałam.

-Ariel! - krzyknęła Rey. -Gdzieś ty była tyle czasu?!

-Ja? W łazience, wiesz te babskie sprawy.. - na moje słowa dziewczyna pokiwała zrozumiale głową, ale trójka chłopców za nią stali zdezorientowani co się w ogóle stało.

-Wiecie, muszę iść do biblioteki wypożyczyć książki na jutro do zielarstwa. - powiedziałam zgodnie z prawdą.

-Iść z tobą? - spytała a ja kiwnęłam przecząco głową.

-Myśle, że sama dam radę. - powiedziałam i oddaliłam się, jedyne co usłyszałam to „uważaj na siebie".

Weszłam do biblioteki szukając książek, gdy zobaczyłam leżącego na podłodze Remusa. Kucnęłam obok niego.

-Remus?! - krzyknęłam starając się go obudzić. Nic to nie dawało, został sparaliżowany. Wzięłam go pod rękę i próbowałam zatargać do Skrzydła. Kilkakrotnie się przewróciłam, ale nie dałam za wygraną. Resztką sił dobiegłam do drzwi i zrobiłam „Wejścia Smoka". Wszyscy na mnie spojrzeli, ale potem już Lupin leżał pod kroplówką na łóżku. Usiadłam obok chłopaka.

Patrzyłam się ślepo w ścianę, siedziałam tak ze dwie godziny. W końcu mój wzrok padł na osobę leżącą przede mną. Łzy lały mi się strumieniami. Dlaczego ja to zrobiłam? To mnie tam ciągnęło. Samo z siebie. Musiałam tam wejść. Od pewnego czasu czułam, że moja stopa musi postawić tam krok. Nigdy więcej tego nie zrobię z własnej woli. Zabiłam jakąś puchonkę i przyjaciela.

Wstałam z łóżka Lupina a następnie wyszłam ze Skrzydła. Wbiegłam zapłakana do Pokoju Wspólnego i usiadłam na kanapie. Opowiedziałam wszystko Rey i nagle zjawili się hunce. Rey opowiedziała im wszystko i opuściła PW zostawiając mi tyko te trójkę.

-Spokojnie Ariel. - przytulił mnie Syriusz.

-Nie przejmuj się. - dodał uścisk James.

-Ale..

-Bez ale mi tu. - warknął Black.

-A co jeśli on się nie obudzi? To wszystko moja wina. - zachlipałam dopiero teraz zdając sobie sprawę ze słów, które właśnie powiedziałam. Chłopaki spojrzeli na mnie z miną „wtf".

-Kazała szukać książki w złym dziale. - skłamałam, żeby się nie domyślili a poza tym to oni to szybko łyknęli.

Godzinę później do pokoju weszła Renee. Poszłyśmy do dormitorium i od razu rzuciłam się spać.

*Kilka dni później*

Codziennie odwiedzałam Remiego w szpitalu. Czułam się winna.. Czułam? Ja jestem winna!

Weszłam do Skrzydła, usiadłam na kawałku łóżka i znowu zaczęłam rozmyślać. Rozejrzałam się po sali, nikogo nie było, więc w końcu zaczęłam swą przemowę.

-Remus... - wzięłam głęboki oddech - ja wiem, że ty mnie nie słyszysz, ale wiem, że kiedyś ci będę musiała powiedzieć.. - głos mi się zaczął łamać - Wypuściłam Bazyliszka.. on cię prawie zabił, albo naprawdę zabił. - nie mogłam z siebie wydusić nic więcej. - zakryłam sobie twarz dłońmi. - Poszłam tam tylko dla tego, że ja, to znaczy mój ojciec kiedyś tam poszedł. Bazyliszek jego nie zamienił w kamień, bo... - nie dokończyłam, bo nie miałam już sił. Jedyne co udało mi się powiedzieć to..

-Ja jestem Dziedzicem Slytherni'a.

Schowałam twarz w dłoniach, siedziałam nieruchomo cicho płacząc, kiedy nagle poczułam jak ktoś mnie przytula. Obróciłam się i zobaczyłam jego.

-R...Remus? - wyjąkałam przez łzy - Ja wiem, że teraz mnie znienawidzisz, ale ja musiałam tam iść. Bazyliszek uciekł a to moja wina. Prawie cię zabiłam, a ty jesteś taki spokojny?!

-Nie było to twoją winą. Nigdy się od ciebie nie odwrócę, przyjaźnimy się. - jeszcze raz mnie przytulił.

-Remus! Ja cię prawie zabiłam! - nie mogłam uwierzyć, że on to tak spokojnie przyjął. Chłopak widział, że jestem wściekła, więc przytulił mnie do swojej piersi. Trochę się uspokoiłam, ale nadal nie mogłam uwierzyć jakim cudem się nie przejął.

Czas mijał szybko, Madam podałam Lupinowi leki a następnie opuściliśmy Skrzydło Szpitalne. Udaliśmy się do PW, gdzie narastała wielka awantura pomiędzy Rey a Syriuszem.

-Skoro to taki dobry przykład na męża to go sobie weź, najlepiej zmień dom. - warknął zdenerwowany Syriusz.

-O co ci chodzi Black?! Mam nową znajomość a ty masz problem by zaakceptować mojego przyjaciela i życie towarzyskie.

-Nie przyjdę na wasz ślub. - staną po stronie Syriusza Black.

-A ja mogę być księdzem? - spytał rozbawiony Moon. Dopiero teraz wszyscy dostrzegli jego osobę stojącą w tym samym miejscu przez piętnaście minut.

-Remus?! - spojrzeli na niego wszyscy.

-Zombi!! - krzyknął jakiś dzieciak.

-Zamknij się. - krzyknął Black podchodząc do Lupina i przytulając go po męsku.

Po całym dniu poszłam zmęczona spać, ale najpierw opowiedziałam wszystko co się działo w Skrzydle Szpitalnym nie zdradzając mojej historii z bazyliszkiem.
Następnie obie odpłynęłyśmy do krainy Morfeusza.


Koniec!
Koniec maratonu na teraz. Mam nadzieję, że wam się podobało. Na razie pozostaje wam tylko komentować i gwiazdkować!

Żegnam się.

Animaay Xx

918 słów!!!

Przepraszam za błędy..

Zło nigdy nie śpi - Huncwoci [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz