TWENTY

1.4K 71 22
                                    

Szlam z Rey w całkowitej ciszy, byłam skrępowana i wystraszona.

-Cieszysz się? - zapytała z ciekawością.

-Rey, później ci powiem. - rzuciłam.

-Ariel, to najpiękniejsze co się może stać, nic wam tego nie zepsuje. Ponadto zadbam by nikt wam nie przeszkadzał. - Posłała swój najładniejszy uśmiech.

Po chwili byłyśmy na miejscu. Nikogo tam nie zastałam oprócz stolika nakrytego czerwonym obrusem i talerzykami oraz kieliszkami od wina. Z zaciekawieniem przyglądałam się rzeczą z oddali. W oddali znajdował się Remus trzymając w dłoniach bukiet czerwonych róż.

-Ja wam nie przeszkadzam. - wyszeptała Rey i ruszyła w stronę wyjścia z wierzy.

-Narazie. - rzuciłam i podeszłam w stronę Remusa.

Chłopak jak zwykle zarumieniony podał mi piękne kwiaty. Wzięłam bukiet i przyłożyłem go sobie do nosa, aby poczuć ich zapach.

-Są piękne, dziękuję - mówię ze swoim najładniejszym uśmiechem.

-Ale nie tak piękne jak ty. - Teraz ja spłonęłam rumieńcem.

-Dziękuje... - wyszeptałam. Było idealnie.
Romantyczna kolacja we dwojga i gwiazdy na widoku.

Lupin odsunął mi krzesło bym usiadła jako pierwsza a sam zajął miejsce naprzeciwko. Kolacja składała się z owoców morza a przede wszystkim z krewetek. W kieliszkach było nalane coś co przypominało czerwone wino, ale w co wątpię by było prawdziwe.

-Czerwone wino? - spytałam biorąc łyk czerwonej substancji chwilowo zdając sobie sprawę z tego, że piję coś z alkoholem.

-Spokojnie, to sok wiśniowy. - zaśmiał się również biorąc łyk soku.

W pewnym momencie zaczęła grać muzyka. Nie tylko ja byłam zaskoczona, ale i mój towarzysz. Wróciłam do jedzenia posiłku, kiedy nagle Remus wstał i odsunął krzesło bym ja również wstała. Światła zapaliły się, dzięki czemu mogłam podziwiać piękność wystroju. Czułam się jak w jakiejś bajce.

Remus położył dłoń na mojej tali a drugą splótł moją dłoń. Zaś ja położyłam swoją lewą dłoń na jego szyi cały czas wpatrzona w jego bursztynowe oczy. Zaczęliśmy tańczyć. Porozumiewaliśmy się bez słów. Tylko taniec, muzyka w uszach. Nigdy nie miałam okazji tańczyć z kimś tak utalentowanym jak on.

Po tańcu poszliśmy na balkon wierzy. Oparłam się o barierkę i swobodnie patrzyłam na dół. Była noc więc jedyne co udało mi się zobaczyć to gwiazdy na niebie.

-Nie wiedziałem, że umiesz tańczyć. - mówił spoglądając w moje błękitne oczy.

-Nauczyłam się, gdy chodziłam do szkoły w Beauxbatons. Za to ja nie spodziewałam się, że ty tak dobrze tańczysz. - urwałam na chwile.

-Rey cię uczyła tańczyć, prawda? - dokończyłam.

-Nie da się ukryć - parsknął.

-Może to nie zabrzmi najlepiej, ale ja muszę ci o czymś powiedzieć. - Widziałam jak napiął swoje mięśnie i spoważniał.

-Było mi ciężko, mimo wszystko chciałam się nauczyć animagii. Z upływem czasu mi się to udało. - przemieniłam się w białego wilka. Widziałam, że jest zaskoczony, dlatego po chwili przybrałam normalną postać. - Było trudno, ponieważ moim patronusem nie jest wilk. - jedna łza spłynęła mi po policzku.

-Nawet jeżeli twoim patronusem jest jakaś dżdżownica to co z tego? - Przytulił mnie, nie zdążyłam dokończyć, bo silna ramiona Remusa przygwoździły mnie do swojej klatki piersiowej.

-Remi... d-dusisz.. - poklepałam go po ramieniu na co chłopak od razu mnie puścił.

-Kitka, nic ci nie zrobiłem?

-Nie, wszystko w porządku. - odpowiedziałam.

Wpatrzona w jego miodowe tęczówki nie mogłam wydusić z siebie żadnego innego słowa. Zakochana w wilkołaku córka Toma. Ojciec mnie zabije jak tylko się dowie.

Położyłam dłonie na szyi chłopaka a on swoje na moich biodrach. Zaczęła grać wolna muzyka. Spokojny taniec na balkonie wierzy Astronomicznej. Nie potrzeba słów by się porozumieć.

Sekundy płynęły, następnie minuty i godziny z prędkością światła. Było grubo po pierwszej a my nadal w tym samym miejscu tańcząc i oglądając niebo. Wpatrywałam się miliony małych światełek tuż nad moją głową. Mimo, że byłam wysoką dziewczyną to i tak nie mogłam, stojąc na palcach, dorównać Lupinowi.

-Może już wracamy? - zapytał a ja oderwałam wzrok od gwiazd. Przytaknęłam.

Weszliśmy do pokoju wspólnego. Nikogo w nim nie zastaliśmy. Miałam już odchodzić w stronę swojego dormitorium, gdy nagle zostałam złapana za nadgarstek i przyciągnięta w stronę oprawcy.

-Remus?

-Mam do ciebie pytanie? -zaczął a ja wsłuchałam się w jego głos.

-Bo wiesz.. jest ten bal... - mówił - I może pójdziemy tam razem?

-Jako przyjaciele?

-Tak. - przytaknął. - Miłych snów. - rzuciła na odchodne.

-Dobranoc. - wyszeptałam i zniknęłam za drzwiami od dormitorium.

3/7

Zło nigdy nie śpi - Huncwoci [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz