FOUR

4K 157 42
                                    

Szukałam zdatnych źródeł informacji, gdy zabrzmiał dzwonek, co oznaczało, że mamy kolejną lekcję. Zdaje mi się, że po drodze wypadł mi plan lekcji.

Gorzej być nie może...? Może, bo jestem sobą.

-Co my teraz mamy za lekcję? - spytałam szukając planu w plecaku z nadzieją, że go tam zastanę.

-Zaklęcia - wychrypiał biorąc z ławki pięć grubych książek o wilkołakach. - Może ja już pójdę je zanieść do dormitorium - dodał.

-Jasne, ja jeszcze się tu porozglądam - dodałam i weszłam do drugiego działu.

Moją uwagę przykuła olbrzymia encyklopedia o temacie na projekt. Była stara, spróchniała i piękna. Ważyła dla mnie tonę, ale dla przeciętnego nastolatka dziesięć kilogramów.
Było już grubo po dzwonku, więc włożyłam książkę do torby i wybiegłam z biblioteki prosto na zaklęcia.

——————

No nie na moją drugą lekcje też się dzisiaj spóźnię?
Grzecznie zapukałam i weszłam klasy. Od razu byłam w centrum uwagi. Nigdy nie widzieli, jak ktoś spóźnił się na lekcję dwukrotnie pod rząd na pierwszym dniu w nowej szkole?

-Przepraszam za spóźnienie - powiedziała słodkim głosem. Nauczyciel podniósł wzrok i spojrzał prosto w moje zielone oczy.

Zaraz.. Co?! Zielone? Moje włosy były złote? To dlatego wszyscy się tak na mnie patrzyli. Spokojne.. Ariel, teraz nie wpadaj w agresję tylko usiądź w wolnej ławce.

-Panna Levis? - spytał nauczycie. Na pewno chodziło mu o włosy. W szkole rozniosło się, że przyszła nowa uczennica z Beauxbatons i jest brunetką o niebieskich oczach.

-We własne osobie - potwierdziłam.

-Ma pani różdżkę?

No nie. Jako jedyna z uczniów w szkole we Francji nie miałam różdżki, dzięki temu postrzegano mnie za „wyjątek". Ciekawe czy tu się to zmieni.

-Nie, nie posiadam różdżki - powiedziałam z lekką chrypką. Na sali rozbrzmiał cichy śmiech, ale potrafiłam to znieść.

-To jak będzie pani czarować? - dodał z nutką wrogości.

-No cóż.. Kiedy byłam w Beauxbatons, nauczyciele nie czepiali się mnie dlaczego nie posiadam różdżki - powiedziałam złośliwie, ale tak, żeby nie stracić punktów.

-Może zademonstrujesz podnoszenie piórka w powietrzu? - dodała a ja tylko kątem oka spojrzałam na białe pióro, które zaczęło unosić się w powietrzu, a następnie spłonęło.

Nauczyciel był trochę zaskoczony.

- Dobrze Panno Ariel, proszę usiąść. - powiedział, jakby się trochę mnie przestraszył.

Usiadłam obok jakiegoś ślizgona, chyba tego, który się do mnie szczerzył wczoraj na kolacji. Jednak obok miałam James Potter, który siedział obok Syriusz Black.

-Słuchajcie, kolega wasz rozdaje karty zadań, które macie zrobić wraz z podręcznikiem. To wasza notatka a ja zaraz do was wracam. Drzwi zostawiam otwarte - powiedział nauczyciel i wyszedł z klasy zostawiając drzwi otwarte tak jak obiecał.

-Jak ty to zrobiłaś? - przysunął się bliżej mnie, na co ja się delikatnie odsunęłam od jego osoby.

-To wina telekinezy i  siły umysłu - szepnęłam. Chłopak posłał mi szczery uśmiech, patrzył się na mnie a ja czułam się przez to niezręcznie. Nie mogłam się skupić przez niego.

-Przepraszam, gdzie moje maniery. Jestem Malfoy, Lucjusza Malfoy - podał mi rękę na „cześć", odwzajemniłam gest.

-Ariel Lora Levis, ale dla znajomych Ari - posłałam mu lekki uśmiech.

Czułam jak ktoś mnie obserwuje, nie inaczej pali mi dziurę w moich plecach. Nie dziwię się, że złapałam z nim taki dobry kontakt, skoro powinnam być w Slytherinie tak jak mój ojciec i reszta.
Poczułam jak ktoś łapie mnie delikatnie za włosy.

-Ał, James.. - pisnęłam - O co ci chodzi?

-Zadajesz się z naszym wrogiem numer jeden... - przerwałam mu.

-A myślałam, że tym wrogiem „numer jeden" - zrobiłam cudzysłów palcami w powietrzu - jest Severus Snape.

-Zadajesz się z naszym wrogiem numer dwa - poprawił się, a ja na jego słowa cicho prychnęłam.

-No, ale on jest miły.. przynajmniej dla mnie - stwierdziłam.

-Nie mogę na to pozwolić. Syriusz - zwrócił się bezpośrednio do chłopaka - zamień się miejscami z Ari. - rozkazał a Syriusz gwałtownie wstał.

Złapałam się ławki i założyłam nogę na nogę, dając znak, że nie mam zamiaru nigdzie z nim iść. Jednak Black był nieobliczalny i zdjął mnie z krzesła, przerzucił mnie przez ramię i przemaszerował na swoje miejsce i usadził mnie na swoim krześle, następnie podając mi swoje rzeczy a zabierając swoje.

-Życzę miłej lekcji - rzucił i usiadł obok Lucjusza, który automatycznie się od niego odsunął.

-Dlaczego nie mogę mieć nowych znajomości?  - spytałam odwracając głowę od Jamesa. On zaś nie odpowiedział na moje pytanie i cicho parsknął śmiechem.

-Bardzo śmieszne - dodałam z ponurą miną.

-Co taka smutna minka? - zaśmiał się, ale mi to wcale nie pomogło. - Hej, co ci jest? - spytał z troską, gdy zobaczył, że patrzę ślepo w jeden punkt.

Z zamyśleń wyrwał mnie głos chłopaka. Spojrzałam na Pottera i wzięłam swoją kartkę. Otworzyłam podręcznik i zaczęłam pracować w spokoju i ciszy.

-Ari, wszystko dobrze? - spytał widząc, że moje włosy przybrały ten sam kolor co wcześniej a tęczówki stały się fioletowe.

-Nie zapytasz nawet jak z Lili? - spytał z nadzieją, bodajże, żeby się komuś mógł wyżalić.

-Nie muszę, wiem że nie najlepiej. Jednak nie martw się będą jeszcze inne okazje do tego lub ona pójdzie na bal z Severusem w lutym - wyszeptałam.

-Skąd wiesz, że nie chciała być ze mną w parze na projekt z obrony przed czarną magią? - spytał zaciekawiony.

Zamarłam. Mam zdecydowanie zadługi język. Moje zakłopotanie było tak wielkie, że wstałam, ale James na to nie pozwolił i złapał mnie za nadgarstek, że upadłam z metra na twarde krzesło.

-Powiedz.

-Po lekcjach - wymamrotałam i zabrałam się za notatkę z lekcji.

Zło nigdy nie śpi - Huncwoci [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz