THIRTY FOUR

1K 56 5
                                    

10/13

W tym momencie siedzę na łóżku z podkulonymi nogami i brodą schowaną w kolanach. Białe włosy opadają na moją twarz po zdjęciu gumki z nich. Z hipnotyzującego fioletu tęczówki przeistoczyły się w ognisty czerwień. Patrzyłam ślepo w podłogę, nie miałam ochoty na rozmowę. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, chciałam wyjść z tego pomieszczenia i jednocześnie zostać tu na wieczność. Ciszę przerwał chłopak wydajający dźwięki jakby miał zaraz zarzygać się.

-Wszystko dobrze? - mówię a on automatycznie patrzy na mnie i lekko się uśmiecha.

-Tak.. to tylko, wiesz, w gardle mnie drapie - tłumaczy a ja tylko kilkakrotnie mrugam oczyma i odwracam głowę, dalej patrząc się w jeden punkt.

-Może wyjść jak chcesz, obiecuję, że nie pójdę stąd - mówię brzmiąc całkowicie poważnie.

-Ale może ja nie chce odejść - siada obok mnie - wole siedzieć tu z tobą i nie odzywać się ani słowem niż być na tej imprezie pełnej nieprzyjemnych klimatów.

-Remus, ja wiem, ale nie myśl sobie, że kiedykolwiek będziemy razem. Teraz to tylko przyjaźń nas łączy. Może nawet tylko to, że jestem huncwotem i ty też - wyjaśniam.

-A ja myśle, że wiele więcej nas łączy. Pamiętasz jak byliśmy na wierzy astronomicznej? - pyta a ja delikatnie kiwam głową.

-I ty myślisz, że jak pójdziemy to nas nikt nie zauważy? - rzucam.

-Jeśli będziemy cicho.. - mruczy.

-Wole nie ryzykować, a jeśli nawet to i tak wali ode mnie wódką - warczę.

-To mi nie przeszkadza - Posyła mi swój uroczy uśmiech.

Zaczynam zastanawiać się nad sensem tego wszystkiego. Filozofować nie zamierzam, więc powstaje mi tylko przytaknąć.

-No dobra - rzucam a chłopak łapie mnie za ramię.

...

Po kilku minutach stoimy na balkonie wierzy. Jest pięknie, perfekcyjnie i tak jak wtedy. W pewnym momencie czuję jak ciepłe dłonie Remusa obejmują moją talie. Nie sprzeciwiam się, moje dłonie wędrują na jego szyję. Powoli zaczynamy tańczyć bez muzyki. Wszystko dzieje się wolno i pięknie.

W pewnym momencie Moon przestaje tańczyć na chwilę i zbliża swoją twarz do mojej. Nie wiedziałam jak zareagować więc przyłożyłam dłoń do ust by nie doszło do pocałunku.

-Co jest? - pyta zdziwiony moim zachowaniem.

-Remus, ja nie mogę - mówię ze łzami w oczach.

-Przepraszam. N-nie chciałem - wychrypiał.

Niewidocznie kiwam głową. Stoimy jeszcze chwilę patrząc się w gwiazdy. Potem wracamy już do pokoju.

Kiedy weszliśmy do pokoju nikogo w nim nie zastaliśmy, jedynie Lilke i Rey siedzące przy stole i pijące w kieliszkach szampana.

-Co wy tu robicie? - pytam.

-Mogłabym to samo was zapytać? Jak wyście wyszli z pokoju i gdzie do jasnego chloru byliście? - pyta lekko zdenerwowana Rey.

-Na wierzy astronomicznej - powiedziałam jednocześnie z chłopakiem.

-To może ja już pójdę - dodaję po chwili ciszy i ruszam do swojego dormitorium, ale nagle od wracam się i przytulam Remusa przy Lilce i piszczącej w niebogłosy Rey.

Zło nigdy nie śpi - Huncwoci [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz