TWO

5.3K 205 66
                                    

-Nic nie zjesz?

Czy tylko mnie jego pytania dziwią?

-Jeść? Nie jem kolacji, gdyż jedzenie późnym wieczorem jest niezdrowe - moje słowa widocznie do niego trafiły, gdyż chciał sobie nałożyć na talerz pałki kurczaka ale szybko się wycofał.

-Anoreksja?- po raz pierwszy odezwał się on, Remus Lupin. Jego mina wyrażała delikatny uśmiech co było nawet słodkie.

-Nie - zaprzeczyłam. Może ludzie widzą we mnie niedowagę, ale to nie moja wina, jestem wysoka i tyle.

-W takim razie co? - spytał drążą
co dalej temat mojego „niejedzenia". Nie wiedziałam czy mogę jeszcze im zaufać, a co gorsza powiedzieć o tym.

-Yyy....- nie wiedziałam co mam powiedzieć - Żołądek..- palnęłam.

-To znaczy, że jesteś głodna, ale twój żołądek jest tak zaciśnięty, że nie potrzebuje jedzenia na cały dzień? - podsumował Remus. Wiele rzeczy się domyślał i skleił to w logiczną całość.

-Tak jakby - wymamrotałam i wzięłam łyk wody.

-Śmieszna jesteś - parsknął śmiechem Syriusz.

Nie poczułam się dobrze gdy mi to powiedział. To była ironia, złośliwość czy szczerość?

-To komplement ?- spytałam prosto z mostu.

-Tak - wtrącił się James. - A nie zadałem ci jeszcze jednego pytania. Jakiej jesteś krwi?

-Czystej krwi jestem - szepnęłam. Gdyby znali moje prawdziwe cechy, ale jedna mi pozostała i to z pewnością po matce a nie po ojcu.

...

Moje rzeczy już były rozłożone i poukładane. Dostałam łóżko obok okna. Usiadłam na łóżku i bezmyślnie patrzyłam się w sufit, gdy zza myśleń oderwało mnie wołanie Renee.

-Ariel! Ari!

-Tak? - wyrwałam się za myśleń.

-Czemu w środku roku szkolnego przyszłaś do Hogwartu?

-Nie chce o tym gadać - wzięłam swoje rzeczy i poszłam do łazienki. Przebrana położyłam się na łóżku i rozpłynęłam się w krainie Morfeusza.

...

No nie! I na swoją pierwszą lekcję też się spóźnię? - powtarzałam sobie w myślach. Nie zdążyłam na śniadanie i lekcje. Trzy minuty spóźnienia, ciekawe co mam teraz.. OPCM ze Kazarem!

-P-przepraszam za spóźnienie! - weszłam do klasy i stanęłam na środku szukając wolnego miejsca. Znalazłam je obok Remusa usiadłam tam, oczywiście w wcześniej pytając czy wolne.

-Proszę, proszę czy mnie oczy nie mylą? Panna Levis? - powiedział pamiętając do kogo mówi.

-We własnej osobie, nic pan się nie zmienił panie Nicolas - uśmiechnęłam się złośliwie. Nic mi nie mógł zrobić.

Słyszałam szepty za moimi plecami, ale postanowiłam je zignorować.

-Dokładnie tak.. Otworzyć podręczniki na stronie sto czterdziestej trzeciej. Przeczytać całe osiem stron tekstu i zrobić wszystkie szesnaście zadań - powiedziała a ja otworzyłam podręcznik na danej mi stronie i zaczęłam notować zadanie pierwsze.

Coś mi tu nie pasowało, zadania te robiłam w pierwszej klasie, gdy jeszcze chodziłam do Beauxbatons. Zrobiłam je wszystkie w ekspresowym tempie.

-Skończyłam - szepnęłam bardzie do siebie. Mój towarzysz z ławki, który był dopiero na dwunastym ćwiczeniu, wyszczerzył do mnie oczy i taka chwila krękupująca trwała przez pięć minut.

-Remus - pstryknęłam mu palcami przed nosem. Dopiero teraz się ocknął, uroczo. -Wszystko dobrze?

Nieznacznie pokiwał głową, co dało mi do zrozumienia, że wszystko jest okej.

-Lupin! - usłyszałam krzyk nauczyciela z końca sali. - W takim razie, skoro już zrobiłeś wszystkie zadania może odpowiesz na moje pytanie? - warknął profesor nie zwracając uwagi na moją osobę. - Co to są wilkołaki?

I tu się zaczęło! Widziałam w jego oczach przerażenie. Zaczął się trząść, z racji tego, że mogę władać nad czyimś umysłem, to i tak chciałam to na początku usłyszeć od niego.

-W-w.. legendach jest to człowiek, który potrafi przybrać postać wilka - zrobił krótką przerwę - lub połączeniem tego zwierzęcia z człowiekim - powiedział łamiącym się głosem.

Czy tylko ja nie wiem dlaczego?

-Jak nazywamy tę zdolność?- dodał oschle profesor. Widziałam, że Remus już nie jest w stanie a Kazar nie miał serca odpuścić gryfonowi.

-Lykantropią! - nie wytrzymałam i krzyknęłam, to właśnie moja wada, jestem zbyt miękka.

-Levis! Mogę wiedzieć dlaczego się odzywasz niepytana?! - zwrócił się bezpośrednio do mnie. Zamilkłam. - Za karę Lupin siadaj do Severus'a - warknął a ja spojrzałam na niego z nienawiścią.

-No to cześć - szepnął i zaczął pakować swoje rzeczy.

-Czekaj - złapałam za rękaw jego szaty. -Zostań, ja pójdę.

-Co? Czemu? - szepnął.

-Bo wiem, że między wami jest konflikt - to że mam legimencję, to nie zmienia faktu, że muszę go teraz o tym informować.

Wzięłam swoje rzeczy i usiadłam obok tego odludka. Wszyscy się na mnie patrzyli co ja robię.

Zło nigdy nie śpi - Huncwoci [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz