FIFTY THREE

646 35 2
                                    

2/7

Wyszłam z dormitorium kierując się na śniadanie. Rey z Lilką miały już tam na mnie czekać.

Kiedy mijałam ostatni korytarz natknęłam się na niego. Osobnika płci męskiej o włosach przykrytych smalcem, Lucynka.
Spojrzał na mnie i ruszył moją stronę. Miałam ochotę cofnąć się w tył, ale przeszkodziła mi w tym ściana. Odwróciłam wzrok udając, że szukam kogoś po drugiej stronie.

- Ariel? - stanął przede mną .

- Panie Malfoy, jestem zaszczycona pana osobą w tym momencie, aczkolwiek śpieszę się teraz, gdyż jestem z kimś umówiona - posłałam mu mój najładniejszy uśmiech.

- Zaraz to ty będziesz ze mną umówiona - uśmiechnął się marszcząc nos przy tym.

- Zaraz... co?! - wykrztuszam.

- Ariel Levis, czy zachcesz towarzyszyć mi na balu?

- Ale mam ci tylko towarzyszyć? - pytam żeby się upewnić.

- Ariel Levis, czy zechcesz iść ze mną na bal? - powiedział nieco poważniej. Mój uśmiech zszedł mi z twarzy.

- Niestety muszę odmówić - skrzyżowałam ręce na piersiach.

- Już cię ktoś zaprosił?

Przypomniało mi się rozmowa z Remusem wczoraj na błoniach.

- Tak - rzuciłam.

- Nie interesuje mnie to, ponieważ ty idziesz ze mną i to nie jest pytanie - warczy a ja czuję ciarki na plecach.

- Lucynko, nie idę z tobą na bal - rzucam i mijam go szerokim łukiem.

Wchodzę do WS i już zastanawiam się czy powiedzieć o tym Remiemu.

- Cześć - mówię z lekkim łamaniem w głosie.

- Co się stało? - zapytała Rey.

Zdecydowałam, że Remus powinien o tym wiedzieć.

- Remus?

- Tak? - zapytał z pełnymi ustami.

- Lucjusz Malfoy zaprosił mnie na bal - i w tym momencie się zadławił...

Cała nasza paczka Huncwotów plus Lily, patrzyła na niego jak na kota ze Shreka, który zwracał klaczka.
Syberiusz jako jedyny chciał mu pomóc, ale pogorszył sprawę.

***

Siedziałam w bibliotece razem z Remusem i zastanawiałam się co zrobić z pozytywką.

- Może włożymy ją do wody? - podniósł głowę ze stołu.

- Dlaczego? - potrząsnęłam głową.

- Dźwięk się tak nie rozejdzie... ale gdzie to możemy zrobić...? - zamyślił się.

- W łazience prefektów? - powiedziałam co pierwsze przyszło mi do głowy.

- A jak nie zadziała? Nie mogę już się wycofać - wymamrotałam.

- Musi zadziałać - przytulił mnie. - Pójdziesz teraz do łazienki prefektów. Ja będę na ciebie czekał w dormitorium i mocno się martwił - powiedział podając mi pozytywkę.

Wzięłam ją od niego i ruszyłam stronę łazienki.

Będąc już na miejscu, napuściłam wodę z kranów i zdjęłam szatę. Usiadłam na końcu basenu i zaczęłam oglądać pozytywkę sprawdzając czy nie ma na niej jakichś napisów lub znaków. Kiedy chciałam przekręcić kluczyk pozytywka wpadła mu do wody lecąc na samo dno.
Nabrałam powietrza i wskoczyłam za nią do wody. Wynurzyłam się z wody i otworzyłam ją. Wydobył się cichy krzyk, jednak potem ucichł i zamienił się w piękny śpiew.

Nad pozytywką unosił się obraz przedstawiający las, magiczny las. Był zaczarowany. Unosiły się nad nim żywe duszki, jakby elfy czy wróżki. Pierwszy raz widzę takie stworzenia. Śpiewały coś o zakazanym lesie, o tym co możesz zobaczyć nie patrząc - jeśli ma to znaczenie, i o demonach które możesz tam spotkać. Kolejne potwory do pokonania, jakby smok nie był wystarczająco trudny.
Wspomniały jeszcze, że muszę znaleść miłość w postaci rzeczy która otwiera serce.
Robi się ciekawie...

Wbiegłam cała mokra do pokoju gryfonów. Wszyscy na mnie spojrzeli. Trudno się dziwić, wyglądałam komicznie. Woda spływała mi po włosach trafiając ma suchą szatę.

- Remus! - podbiegłam do niego. Stał oparty o parapet i patrzył jak płatki śniegu spadają z chmur na ziemię. - Wiem wszystko!

- Czyli co? Mów, opowiadaj!

- O czym wiesz wszystko? - zapytała Rey odrywając wzrok od książki i spojrzała centralnie na trzymaną przeze mnie pozytywkę. - Ariel, wiesz jak cię lubię. Opowiedz nam wszystkim.

- Rey, kocham cię jak siostrę, ale nie mogę. Remus został tylko wtajemniczony przeze mnie. Chodź stąd - powiedziałam łapiąc go za dłoń i wyciągnęłam go aż na wieże astronomiczną.

Oparłam się o poręcz na balkonie, on zrobił to samo. Poczułam wiatr w moich włosach. Były mokre, więc mogłam się przeziębić.

- Nie jest ci zimno?

- Może trochę - odpowiedziałam, a on tylko poprowadził mnie w stronę drzwi, które zamknął i usiadł obok mikroskopu. Zrobiłam to samo.

- Opowiadaj.

- Raczej będzie to rozgrywane w lesie, chyba w zakazanym i muszę coś znaleźć - zawiesiłam się.

- Ale co? Co musisz znaleźć? - pyta.

- Czekaj... - zaczęłam sobie przypominać. - Muszę znaleść miłość w postaci rzeczy, która otwiera serce, tak. Tak to było - spoglądam na niego, a on patrzy na mnie jakby zobaczył ducha.

- Co?

- Co to jest? - prycha.

- Myślałam o kluczu, ale szczerze to nie wiem - powiedziałam.

- Klucz! Tak to klucz! - zaśmiał się. - To może być to.

- A skoro już tu jesteśmy to może porozmawiamy na temat tego balu - zaczęłam.

- Malfoya pogryzę na pełni - mówi a ja zaczynam się śmiać. - To nie jest śmieszne, ktoś jeszcze cię zaprosił? Zrobię sobie listę.

- Zabawne... No może jeszcze, albo nie.

- Mów, zapiszę sobie - wyciąga ołówek i kawałek pergaminu z kieszeni.

- Jeszcze taka jedna osoba.. Jim McKenzie - mówię.

- Ravenclaw? Jim? - pyta zaciekawiony.

- Tak, chyba tak? Chyba grał w Quidditcha na pozycji pałkarza, ale go wyrzucili. Chyba był zbyt agresywny.

- On jest agresywny, siedzę z nim na eliksirach. Wiem jaki on jest. Ale powiedziałaś mu, że idziesz z kimś innym? - dopytuje.

- No... nie dał mi dojść do słowa. Ale Lucynka bardzo się wkurzyła. Odrzuciłam jej starania.

- Lucjusz Malfoy? - cicho chichocze.

- Tak? A znasz inną Lucynkę?

- Nie, nie znam żadnej. Ale powiedział coś w stylu „idziesz ze mną na bal!"? - dopytywał natarczywie.

- Nie.. powiedział coś w stylu „Ariel Levis, czy zechcesz iść ze mną na bal?" - zrobiłam cudzysłów palcami w powietrzu.

- Wow, nie spodziewałam się, że potrafi być taki kulturalny wobec gryfonki. Ale chyba nie powiedziałem ci prosto z mostu czy nie chcesz iść ze mną na bal.

- No chyba pan tego nie powiedział - żartuję.

- Czy Ariela Lora Levis życzy sobie mojej obecności na Bożonarodzeniowym balu? - zapytał delikatnie kładąc swoją dłoń na mojej.

- Ależ z przyjemnością panie Lupin. Może już wracamy? - zapytałam ziewając.

- Jak sobie pani życzy.

Zło nigdy nie śpi - Huncwoci [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz