7/13
Obudziłam się w Skrzydle Szpitalnym. Wszyscy znajomi siedzieli obok mnie.
-Wygląda inaczej - mówi Syriusz. - Ma białe włosy.
-Dziwisz się? Jest strasznie blada - powiedziała Lili siadając na małym krzesełku obok łóżka.
-Co się w zasadzie stało? - mówi Peter, wszyscy patrzą na niego z ukosa. Zawsze nie jest w temacie. - No co?
-Nie wiadomo co się stało. Marty nie było kiedy ją znaleźliśmy - rzuciła Lilka.
-Według mnie to Ariel tak szybko nie wyzdrowieje, poza tym jest strasznie blada i osłabiona. Wygląda jak zombi na sterydach - śmieje się Carly siedzącą na jednym ze łóżek szpitalnych, w ogóle nie zainteresowana moim stanem zdrowia tylko piszcząca do jednej ze swojej koleżanki ze skręconą kostką u nogi.
-Przynajmniej wyglądam lepiej od ciebie - mówię podnosząc się na łokciach a z mojej twarzy automatycznie znikają blade cienie.
-Ariel! - krzyczą wszyscy podając mu mocnego przytulasa a raczej można to nazwać ściska.
-Dusicie.. - wydusiłam z siebie a na moje słowa wszyscy mnie puścili.
Po tym spotkaniu poszliśmy do WS, akurat dostarczyli pocztę. Dostałam list, a konkretnie zaproszenie na bal do Blacków. Zamurowało mnie to. Nie tylko ja go dostałam, dostała go jeszcze Rey i James. Poszłam do dormitorium po to by się przeteleportować do sierocińca.
Tak, mieszkam w domu dziecka. Jestem odsunięta od ludzi i wytykana palcami przez innych. Wyciągnęłam jedyną pamiątkę po mojej mamie. Biała jednolita sukienka na ramiączkach. Położyłam ją sobie na łóżku a sama poszłam wsiąść długi orzeźwiający, zimny prysznic. Umyłam ciało moim ukochanym żelem brzoskwiniowym i głowę słodkim szamponem wiśniowym. Wychodząc odziałam się w ręcznik, chwyciłam za sukienkę i wróciłam do łazienki. Założyłam ją na siebie, wysuszone włosy spięłam w koka. Nałożyłam na siebie lekki makijaż. Następnie przeteleportowałam się do rezydencji Blacków.
Po kilku minutach znalazłam się w środku dzięki któremuś z braci Syriusza. Po kilku sekundach obok mnie znalazł się Taylor.
-Pięknie wyglądasz - dał mi buziaka w skronie.
-Ty też się postarałeś - mówię a po kilku chwilach siedzę przy stole. Kolacją wyglądała bajecznie.
Nalałam sobie trochę szampana do kieliszka i usiadłam w salonie. Widziałam jak Syriusz kłóci się z Rey, więc postanowiłam rozluźnić atmosferę.
-Oni są poprostu przyjaciółmi - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy. - Rey milion razy mówiła że oni są TYLKO przyjaciółmi. Znają się od dziecka i są dla siebie jak rodzeństwo. Szczerze wątpię żeby byli razem. A pozatym Renee ma chłopaka.
-No tak. Tego lalusia z domu Kruka - powiedział zrywając kontakt wzrokowy z dziewczyną. - Nie wiem co ona w nim widzi.
-Syriusz przyznaj że jesteś poprostu zazdrosny - zaśmiałam się. Spojrzał na mnie zabijającym wzrokiem na co ja się szeroko uśmiechnęłam. - Czyli jednak - dodałam.
W pewnym momencie James podszedł do nas a ja odsunęłam się od nich.
-Chcesz zatańczyć?
-Jasne - zgodziłam się na propozycje Taylora.
Tańczyłam długo z chłopakiem. Po tańcu przeteleportowałam się do sierocińca. Przebrana zamknęłam drzwi od środka i jeszcze raz przeteleportowałam się do Hogwartu.
...
Siedziałam w Pokoju wspólnym, kiedy nagle do pokoju weszła Rey. Usiadła obok mnie i mówiła, że tak wspaniale się stało, że nie jest już z Jacobem.
-Idziemy jutro do Hogsmeate na Piwo Kremowe? - spytała Rey razem z Syriusz'em na co inni zaczęli się śmiać.
-A wy tylko o jednym - powiedział Remus.
-Trzeba będzie jeszcze skoczyć do Zonka nie panowie? I pani? - zwróciła się do Hunców i mnie. - Wkońcu jesteśmy Huncwotami! I dawno nie robiliśmy żadnego dowcipu.
-Do właśnie! Trzeba coś wymyślić! - krzyknął James wstając.
-Domyśliliśmy się James - powiedział Syriusz, a chłopak usiadł spowrotem na kanapie.
CZYTASZ
Zło nigdy nie śpi - Huncwoci [ZAWIESZONE]
FanficHistoria przedstawia życie pewnej zwykłej dziewczyny i przy tym córki najpotężniejszego czarodzieja na świcie. Panna Levis niespodziewanie trafia do Gryffindoru, gdzie zostaje ciepło przywitana przez uczniów. Spotyka paczkę Huncwotów z którymi łapie...