THIRTY SIX

979 59 2
                                    

12/13

Ciągnęłam swoją torbę do pokoju, jak zwykle traktowali mnie jak powietrze. Na całe szczęście, że dziele go sama.

Po rozpakowaniu rzuciłam się na łóżko, następnie wyciągnęłam spod niego telefon komórkowy z wciśniętymi w niego słuchawkami. Włączyłam swoją ulubioną playlistę z mugolskimi piosenkami. Wyciągnęłam zakurzony zeszyt i zaczęłam przeglądać zdjęcia z moją matką kiedy jeszcze żyła. Tak strasznie mi jej brak.

Z zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi.

-Otwarte! - krzyknęłam wstając z łóżka.

-Panna Ariel wróciła. Przywiozła znowu jakieś niebezpieczne przedmioty? Kijki, gadające gazety z ruszającym się obrazkami czy jakieś słodycze? - weszła do pokoju rozglądając się na wszystkie strony.

-Nie proszę pani - mówię miejsc nadzieje, że nie zacznie krzyczeć na widok moich włosów i oczu.

-Za pięć minut kolacja - warczy i wychodź.

Zamknęłam za nią drzwi i oparłam się o nie.

Moją wychowawczynią i dyrektorką całego sierocińca jest Marie Showman. Wszyscy w sierocińcu się jej boją.

Zbiegłam po schodach na stołówkę. Stanęłam w kolejce, wzięłam zieloną tackę, nałożyłam sobie trochę sałatki z pory i marchwi. Nalałam sobie trochę soku jabłkowego do szklanki i zrobiłam jeszcze mała kanapkę z serem i pomidorem. Następnie podałam kobiecie gotówkę i usiadłam przy wolnym stoliku. Odniosłam tace i poszłam do pokoju.

...

Minął tak tydzień, to samo. Ludzie już nie wytykają mnie palcami, tylko ignorują. Jestem dla nich zbędna. Lepiej byłoby jakby mnie nie było.

Z czytania wyciągnął mnie pukanie do drzwi. Rzuciłam krótkie „proszę".

-Levis, pakuj swoje rzeczy - mówi i trzaska drzwiami odchodząc.

Jestem zaskoczona, ktoś mnie adoptował? Moje marzenie się spełniło!?

Posłusznie spakowałam wszystkie swoje rzeczy. Po kilku minutach byłam gotowa. Zbiegłam ze schodów ciągnąć za sobą torbę, w drzwiach stał nie kto inny jak Renee Grindelwald.

-A co ty tu robisz? - stoję ja wryta.

-Za biegam cię stąd - podchodzi i mnie przytula.

-Czemu?

-Bo nie pozwolę, byś została tutaj z tymi szaleńcami i będziemy mieszkać razem to jest ta niespodzianka.

-Dobra! - zapiszczałam z podekscytowanie a po kilku sekundach znaleźliśmy się przed jej domem dzięki teleportacji.

Zło nigdy nie śpi - Huncwoci [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz