THIRTY THREE

1.1K 56 14
                                    

9/13

Dzisiaj są urodziny Rey. Wyprawiane ja zwykle w Pokoju wspólnym Gryffindoru. Nie byłabym sobą, gdybym na nie nie poszła, więc ubrałam sobie swoje czarne jeansy, białą bluzkę z wielkim czarnym znakiem nieskończoności a pod spodem moim ulubionym cytatem „nie ma miejsca na honor, gdy chodzi o przetrwanie", jednej z moich ukochanych książek. Przepasałam czarną bluzą moją. Związałam włosy, klasycznie, w kitkę. Na rzęsy nałożyłam tusz a na usta nałożyłam różowy błyszczyk. Zeszłam ze schodów, impreza już się rozpoczynała. Widziałam Remusa stojącego obok Petera objadającego się ciastami. Kiedy nasze oczy się spotkały spłonęłam rumieńcem, podobnie jak on.

Nie Ariel, nie możesz. On i ty, to nie wchodzi w grę - myślałam i odwróciłam wzrok.

-Ariel! Przyszłaś! - Rey i Lilka podbiegły do mnie.

-Jak widać - Wzruszam ramionami.

Siadam na sofie, po kilku chwilach zastanowienia dziewczyny robią to samo. Wszyscy zebrali się wokół nas i zaczęli śpiewać sto lat. Nie było jej do śmiechu, ale nam tak. Z resztą nikt nie lubi jak mu się śpiewa „sto lat" na urodzinach. Następnie dostaliśmy po kawałku tortu, był mega słodki. Wszyscy rozeszli się gdzieś do swoich znajomych, niektórzy poszli potańczyć a jeszcze inni podeszli do baru.

-Wiesz, może i lepiej, że jesteś teraz taka cicha - rzuca jakaś starsza gryfonka.

-Co masz na myśli? - mówię a ona siada obok mnie.

-Amber jestem - przedstawiała się. - Obserwowałam cię od kilku dni. Przestałaś tryskać energią i przestałaś się uczyć. Taka mieszanka nie jest dobra. Ja też taka kiedyś byłam - Poprawia swoje blond włosy.

Amber Lee, czyli lalka Barbie wśród Gryffindoru. W każdym domu musi być chodziaż jednak taka osoba.

-Widzę, że sobie nie radzisz - wyjęła gumę z ust i przykleiła pod stołem - jesteś odepchnięta od reszty. Jeśli chcesz się odróżnić musisz pokazać na co cię stać - rzuca i idzie w głąb tłumu.

O co jej mogło chodzić? Na pewno ją ktoś na mnie napuścił.

A może ma rację? Powinnam coś zmienić w swoim życiu? Może powinnam zwrócić na siebie uwagę. Czas przestać być cicha, czas pokazać na co mnie stać! Nawet jeśli ktoś nasłał na mnie te laskę to mówi sensownie.

Podeszłam do baru i nalałam sobie całą szklankę kremowego piwa a następnie wypiłam ją duszkiem. Powtórzyłam to jeszcze kilkakrotnie aż butelka będzie pusta i zabrałam się za Ognistej Whiskey. Wytrąbiłam cztery duże butelki a resztę już nie liczyłam. Chwyciłam jeszcze za kieliszek do wódki, nalałam sobie do pełna i wypiłam całość do dna. Wszystko mi drżało, kręciło i chwiało. Nie mogłam wstać, w pewnym momencie ktoś do mnie podszedł. Jednak było ich dwóch, po chwili dostrzegłam, że to Remus i ten drugi, Black.

-Ariel, chuchnij.

Remus nachylił się nade mną, chuchnęłam obok jego twarzy, widocznie zbyt bardzo się upiłam.

-Ile ty tego wypiłaś? - odwrócił twarzy by złapać oddech.

-Nawet ja, nawet REY tyle nie pije! - warknął Black.

-Oj daj spokój Syberiuszu - mówię próbując wstać, ale gdy tylko to robię, upadłam na Remusa.

-Syberiuszu? - zapytał się sam siebie Black.

-No mówię, dajcie spokój nie jestem pijana, mogę jeszcze na coś sobie pozwolić - odrywam się od chłopaka i biorę butelkę wódki, ale Remus mi ją od razu wytrąca z ręki.

-Ej! - krzyczę.

-Za dużo ty tego wypiłaś! - bierze mnie pod rękę i kładzie na krześle barkowym.

-Ej, to była ostatnia butelka! - tłumaczę.

-Co?! - krzyknęli razem.

-Już nic nie ma? - Syberiusz smutnieje.

-Nie moja wina, a poza tym to idźcie sobie, to miejsce tylko dla silnych fizycznie - wskazuję ręką, którą zaczynam się bawić, na ich dormitorium.

-Ja idę po Rey a ty poczekaj - rozkazał Black i zagłębił się w tłumie.

Siedziałam w ciszy z Remusem, nie wiedziałam jak zacząć temat. Pierwszy raz upiłam się i będę miała mocnego kaca, będę miała w ogóle kaca.

-Ja cię przepraszam - tłumaczy opierając się o blat. - Nie byłem świadomy, że jestem z Carly.

-Nie jestem na ciebie wściekła, ale nie mogę ci tego wybaczyć. Wiem, że to nie twoja wina, ale nie mogę ci tego darować. - patrzę prosto w jego oczy.

-Poznałem Carly przypadkiem, chodziła ze mną na dodatkową Transmutację. Była miła i mądra, wyszło, że nasza przyjaźń potrwa dłużej. Podała mi jakąś herbatę o zapachu kakaa, wypiłem. Wtedy się zaczęło. Chodzenie z nią krok w krok. Nieustanne wysłuchiwanie jej opowiadań. Dręczenie jej historyjkami miłosnymi i tym, że niedawno pojawiła jej się oponka na brzuchu. Jak o tym myślę, robi mi się niedobrze - zrobił minę jakby miał zwymiotować. - Ale nigdy jeszcze mnie nie pocałowała anie ja ją. Nie chciała tego, z resztą ja też.

-Dzięki za wyjaśnienie - powiedziałam wylizując kieliszek od wina.

-Zostaw to, i tak pobiłaś rekordy w upijaniu się - zabiera ode mnie kieliszek i dostawił go.

-Zaraz wracam - wstałam o własnych siłach i ruszyłam w stronę tańczącego tłumu.

-Ariel, chodź tu - złapał mnie za dłoń, ale wyrwałam się i krzywo ruszyłam do tańczących energicznie par.

Energicznie kołysałam biodrami i rzucałam włosami dzięki czemu już tańczyłam z jakimś przystojnym siedemnastolatkiem.

Gdy piosenka się skończyła rozległy się głośnie wiwaty i oklaski. Kręciło mi się w głowię, prawie upadłam, gdyby nie mój partner. W pewnym momencie zostałam wyciągnięta z tłumu i posadzona na sofie. Leżałam jak jakiś wrak, patrząc się na wkurzonego Syberiusza, zdezorientowaną Rey i zmartwionego Remusa.

-Coś ty zrobiła, wali od niej na kilometr alkoholem. Nawet ja się tyle nie upijam. Nie było mnie godzinę a ona była pod waszą opieką - wkurzyła się Rey.

-Nie byłam... pod niczyją ...opieką - powiedziałam przeciągając coraz bardziej litery.

-Zabierzmy ją do dormitorium. - rozkazała.

Podniosłam się chwiejnie i chwyciłam za ramię Blacka. Remus, widząc, że sobie nie radzę, wziął mnie na ręce niczym pannę młodą przenoszoną przez próg domu i dał znać Syberiuszowi, że może sobie iść, ale on został w miejscu.

Byliśmy już w moim i Rey dormitorium, rozkazała mi tu zostać, mimo, że ja się wyrywałam i próbowałam wydostać z czterech ścian.

-Nie zamkniemy jej tu, otwórz sobie drzwi. Musi ktoś z nią zostać, zostanę z nią - mówi Rey, ale Remus się sprzeciwia.

-Jesteś celebrytką teraz, idź na dół. Ja z nią zostanę - powiedział Remus.

-Dobra - rzuca. - Ale spokojnie mi tu. Nie szaleć - mówi i wychodzi z Syberiuszem.

Zło nigdy nie śpi - Huncwoci [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz