NINE

2.1K 110 22
                                    

Położyłam się spać rozglądając się po dormitorium kto już śpi. No odpowiedź jest prosta, wszyscy, ale nie ja.
Wzięłam więc księgę do rąk i zaczęłam ją czytać. Po kilku minutach odpłynęłam do krainy Morfeusza.

...

Otworzyłam oczy. Rey nie było, ale nie to wzbudziło moje zainteresowanie, a ciche szepty z dołu. Wstałam i cicho zeszłam na dół, ale jedyne co zdążyłam zobaczyć to znikające za przejściem czarne włosy Syriusza.

Skoro oni mogą sobie wychodzić z dormitorium to czemu ja nie mogę? Skoro tylko na jedną noc? Może na dwie? Przecież nikt nie zauważy - biłam się z myślami, ale w końcu doszłam do wniosku, że pójdę do zakazanego lasu i nauczę się animagii.

Kilka minut później siedziałam przy jeziorze na kamieniu w Zakazanym Lesie czytając książkę, którą znalazłam w bibliotece.
Poczułam za sobą czyjś wzrok, jednak się nie odwróciłam. To na pewno moje chore urojenia. Od czegoś trzeba by zacząć więc zdjęłam książkę z kolan i postarałam się wyczarować patronusa. Tak udało się! Przede mną stał wielki dementor.

Perspektywa Remusa

Stałem w Wrzeszczącej Chacie wraz z Rey i huncwotami, kiedy nagle mignęło przed oczami jakieś światło. Już czas..
Księżyc zbliżał się do pełni tak jak ja pełni wilkołaka. Oni już przemienili się tak samo jak ja, staliśmy w głuchej ciszy, kiedy nagle na niebie wzniósł się ogromny dementor.

-Co to ma być? - mruknął Syriusz wskazując łapą na dementora.

-Nie wiem, ale chodźmy to sprawdzić - wychrypiałem i pognałem w tamtą stronę.

Wiedziałem, że będą mnie gonić, ale nie spodziewałem się, że będą tak wolni jak żółwie. Stanąłem za drzewem, dzięki czemu mogłem lepiej przyjrzeć się temu z bliska. Nad jeziorem stała nie kto inny jak Ariel. To dlatego nie chciała uczestniczyć na zajęcia z nami.

Nagle jej patronus zniknął a ona wypowiadając jakieś niezrozumiałe dla mnie zaklęcie, co jest dziwne, sama stała się dementorem. Ja bym nigdy jej nie wydał, kocham ją, ale nie wiem jak by postąpiła reszta.

Z demetora zmieniła się w siebie. Ruszyła w moją stronę, ale ja rówinież szybko się ulotniłem z miejsca zdarzenie dobiegając do reszty.

Moja perspektywa

Wyczarowałam patronusa i animaga dementora.

***
Dni mijały a ja nadal nie potrafiłam wyczarować odpowiedniego patronusa. Lekcje też nie były całkiem normalne. Prawie na każdych zajęciach siedziałam z Remusem. Miał wymówkę, że na każdej lekcji będzie praca w ducie a z nim nikt nie chce być w parze. Może jestem zbyt naiwna? Jednak są takie przypadki jak samotność, nie? Chociaż przecież on ma swoich Huncwotów, czyż nie i może na nich liczyć.
Przerwy też nie były dla mnie najlepsze, przedłużały się i trwały w głuchej, dla mnie, ciszy. Często siedziałam samotnie w bibliotece w ciemnym koncie niczym „Tili Tili Bum", jednak ja nie czy chałam aby kogoś pożreć, ale zniknąć z pola widzenia.

Weszłam do Pokoju Wspólnego, wszystko było w jak najlepszym porządku z wyjątkiem tego, że byłam zawsze w centrum uwagi wszystkich przyjaciół.

-Co? - pojrzałam na nich z ukosa. Jeszcze nie byłam dzisiaj w większym stresie, niż teraz stoję ma środku sali dźwigając na sobie spojrzenia wszystkich w pokoju.

-Nie, nic.. - powiedzieli wszyscy i potrząsnęli głowami.

Usiadłam na fotelu przy kominku, aby ogrzać dłonie od zimna. Kilka minut później do pokoju wkroczyła Renee robiąc przy tym idealne wejście smoka. Między innym otwierając gwałtownie drzwi, dzięki czemu spojrzenia wszyskich będących w tym pomieszczeniu padło na nią. Następnie potykając się o nieużywany taboret i lądując w obięciach Syriusza.

-James! Słuchaj! - krzyknęła podbiegając do Jamesa kompletnie ignorując osobę Syriusza.

-No co tam się stało siostrzyczko? - spytał poruszając zabawnie brwiami James.

-Felix, nasz szukający rozmawiał przed chwilą ze mną. Nie może grać w meczu za dwa tygodnie z powodu złamania prawej ręki. Na kolacji możemy ogłosić, że można się zgłosić do drużyny - powiedziała na jednym wdechu Rey a następnie opadła na kanapę.

Zło nigdy nie śpi - Huncwoci [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz