8/13
Idąc dzikim korytarzem prowadzącym do swojej klasy, zauważyłam, gdzieś w tłumie Taylora. Podbiegłam do niego żeby się przywitać, ale kiedy zobaczyłam, że ten stoi tuż obok laski, z którą raczej się całował, serce stanęło mi w piersiach.
-Taylor? - wyszeptałam stojąc za nim a ona automatycznie odskoczył od dziewczyny jak poparzony.
-To nie tak jak myślisz - złapał mnie za ramiona, ale ja mu się wyrwałam.
-To jak?! Ja możesz?! - krzyczałam a z płynęło mi mnóstwo łez.
-Ej laska, bez spiny - rzuciła jakaś krukonka.
-Daj mi to wyjaśnić.
-Nie dotykaj mnie! Z nami koniec! - wrzasnęłam i pobiegła do Pokoju Wspólnego.
Stali już tam Hunce i Rey. Widocznie na mnie czekali, bo byli przestraszeni moją osobą.
-Ariel, ale jak ty tu? - mówił ze strachem Syriusz.
-Teraz to nie istotne. Ariel, co się stało? - przytuliła mnie Rey.
Nie mogłam nic z siebie wydusić. Trzęsłam się niczym jork po kąpieli. Jedyne co w miarę zrozumieli to:
-Taylor - rzuciłam a Rey już wiedziała o co chodzi, po chwili do nich też coś doszło tylko Peter musiał zapytał.
-No i co? Co ma z tym twój chłopak przychodzi? - mówi a oni piorunują go wzrokiem.
-On ją zdradził tempa pało! - uderzył go w głowę Syriusz.
-Ał, dobra rozumiem.
Poszłam jeszcze do dormitorium prze pudrować nos i ruszyłam samotnie do WS.
...
Weszłam na śniadanie, idąc w kierunku stołu nie zauważyłam Rey. Nagle ktoś złapał mnie za dłoń.
-Daj mi to wytłumaczyć - mówił.
-Nie masz mi z czego się tłumaczyć - rzucam, ale nie pozwala mi odejść. Bezczelnie chwyta minie za biodra i przyciąga do siebie.
Miała nastąpić ta chwila, która przebiła by cały ból. Stał by się cierpieniem nie do zdarcia.
-Natychmiast się odsuń od nie bo zostaniesz wykastrowany. Mogę to zrobić osobiście - warczy przykładając mu różdżkę do gardła.
-Daj mi tylko to wytłumaczyć? - Piszcza mnie podnosząc ręce do góry.
-Nie potrzebuję twoich wytłumaczeń - warczy dziewczyna łapiąc mnie za rękaw szaty i ciągnąć do reszty paczki. - Żebym cię już nigdy nie spotkała.
Siadamy przy stole, nalałam sobie wody do szklanki a następnie wzięłam jej łyk.
-To już nie jesteście razem? - zapytał James.
-Nie są - rzuca Rey nalewając sobie trochę mięty do kubka.
-To jakie plany na ten dowcip? - zmieniam temat.
-No właśnie nie mamy pomysłu - mruczy od nosem Syriusz.
-Możecie wsypać do herbatki pani McGonagall amortencję i za pomocą zaklęcia sprawić, że zakocha się Slughtormie - powiedziałam wypijając duszkiem całą zawartość duszkiem.
-A ty? - mówi Rey łapiąc mnie za rękaw od szary.
-Nie mam na to ochoty - rzucam i ruszam do dormitorium a następnie na zajęcia.
Weszłam do dormitorium tylko po książki i ruszyłam w stronę sali od zaklęć. Siadające ławce obok Jamesa trzęsłam się ze strachu. Jak to jest zobaczyć śmierć przyjaciela, gdy to twój ojciec go zabija?
-Co się dzieje? - mówi a ja delikatnie odsuwam się od chłopaka.
-Nic - rzucam i zaczynam lekcje od zapisania tematu.
Zaczęłam notować wszystko co mówi nauczyciel.
...
Po skończonym dniu wróciłam do dormitorium odrobić lekcje.
Kończąc łatwe zadania i słuchając z dołu obgadywania się tajnej konwersacji o której za Chiny nie powinnam wiedzieć.
-Ej, wiecie co się stało Ariel? - pyta James.
-Nie, ale lepiej się nie wypytywać a myśleć o tym dowcipie - dodaje Peter a wszyscy spoglądają na niego jak na przygłupa.
-Zawsze masz wszystkich gdzieś? - rzuca Moon. Nie odpowiada tylko wzrusza ramionami i wchodzi z Pokoju wspólnego
-Czyli tak, ale to na pewno musi mieć coś wspólnego ta Marta. W końcu zemdlała w tej łazience Jęczącej Marty - dodaje Remus.
-To na co czekacie? Idziemy! - rozkazała Rey a wszyscy podążyli za nią.
Usiadłam na sofie czytając książkę, po kilku minutach wrócili.
CZYTASZ
Zło nigdy nie śpi - Huncwoci [ZAWIESZONE]
FanfictionHistoria przedstawia życie pewnej zwykłej dziewczyny i przy tym córki najpotężniejszego czarodzieja na świcie. Panna Levis niespodziewanie trafia do Gryffindoru, gdzie zostaje ciepło przywitana przez uczniów. Spotyka paczkę Huncwotów z którymi łapie...