Rano obudziły mnie czyjeś krzyki. A no tak, zapomniałam, że dzisiaj przyjadą Huncwoci. Mieli przyjechać rano, a jest już dwunasta. Nie możliwe, że do tej godziny spałam.
-JAMES! TY AMEBRO! MÓWIŁEM CI ŻEBYŚ TEGO NIE RUSZAŁ! - krzyczy bodajże Syberiusz.
-JAKOŚ SAMO TAK WYSZŁO! - odkrzykuje Potter.
-JAK TO MOGŁO WYJŚĆ SAMO?! - śmieje się Syberiusz.
-A TY SYRIUSZU LEPSZY NIE JESTEŚ! TERAZ CAŁE JEDZENIE JEST NA PODŁODZE! BRAWO CHŁOPAKI! REG! Posprzątaj to, proszę! - krzyczy Rey i nagle wszyscy cichną.
Wzięłam ubrania do łazienki i przebrałam się w białe trampki, czarne leginsy, żółtą koszulkę z dwoma białymi paskami na ramionach. Spięłam jeszcze włosy klasycznie w kitkę i wbiegłam po schodach. Cała poranna rutyna trwała mniej niż pięć sekund.
-Co się stało? - weszłam do kuchni opierając się o blat stołu i nalewając sobie trochę soku jabłkowego do szklanki.
-Och wstała nasza jubilatka! - krzyczy Rey podchodząc do mnie.
-Co? - mało co nie zakrztusiłam się sokiem.
-Mam dla ciebie niespodziankę! - piszczy.
-Znowu? Znowu taką ekstremalną? Może tym razem zabierzesz mnie stąd i będę mieszkać w Azkabanie? - mówię a na moje słowa James i Syberiusz wybuchają śmiechem.
-Och, daj spokój - mówi i łapie mnie za ramię ciągnąc na korytarz.
Nie mam pojęcia gdzie ona mnie prowadzi, aż w końcu zatrzymujemy się przed jakimś z pokoi. Rey delikatnie popycha drzwi dłońmi i wprowadza mnie do pokoju. Był duży i piękny, aż nagle zaczyna się cofać i wybiega z pomieszczenia zamykając drzwi za klucz. Nie mogłam ich otworzyć.
-To ma być ta niespodzianka?! Rey! Otwieraj! - krzyczałam waląc pięściami w drzwi.
W pewnym momencie dałam sobie spokój, weszłam w głąb pomieszczenia oglądając go.
Na ścianach były namalowane obrazy, drzewa i domy, dalej ciemne lasy i chmury. Dalej nic i gwiazdy na czarnym tle z białym księżycem. Z zainteresowaniem patrzyłam na każdy milimetr pokoju, ciemne meble, duże szafy i zakurzone książki. Pokój, który miał dusze i swoją historię. W pewnym momencie drzwi się otworzyły a następnie zamknęły.-James! Syriusz! Nie zamykajcie mnie! - wychrypiał, ach, jak ja dobrze znam tę chrypkę Remusa.
-Ach, czyli ciebie, też tu zamknęli? - rzucam wychylając się zza ściany.
-Powiedzieli, że mają dla mnie nowy pokój - tłumaczy.
-Mnie Renee powiedziała, że tu ma dla mnie niespodziankę. - Nagle do mnie dotarło, ich plan.
-Zamknęli nas razem, żeby nas zeswatać - mówię jednocześnie nie z nim.
-To skoro już to zrobili, to może warto zaryzykować? - Podszedł do mnie a ja oparłam się o ścianę cofając się o krok w tył. - Chciałem ci to powiedzieć już na wierzy astronomicznej - drążył.
Nagle moje ciało zapłonęło, wyczuwałam co chciał powiedzieć. Spojrzałam swoimi morskimi oczami w jego słodkie, miodowe tęczówki. Hipnotyzujące. Czułam jak z każdym tchem nabieram coraz większej temperatury. Czułam, że zaraz eksploduje.
-Ariel, ja cię kocham - wyszeptał.
-Co? - szepnęłam z niedowierzaniem. - To nie wyjdzie. My do siebie nie pasujemy - mówię. - Nawet gdyby to ja nie mogę - wychlipałam.
-Daj mi szansę, proszę.
-Remus, to niemożliwe. My nigdy nie będziemy razem. To jest nie możliwe - potrząsam przecząco głową - i absurdalne.
CZYTASZ
Zło nigdy nie śpi - Huncwoci [ZAWIESZONE]
FanficHistoria przedstawia życie pewnej zwykłej dziewczyny i przy tym córki najpotężniejszego czarodzieja na świcie. Panna Levis niespodziewanie trafia do Gryffindoru, gdzie zostaje ciepło przywitana przez uczniów. Spotyka paczkę Huncwotów z którymi łapie...