TWENTY THREE

1.2K 63 13
                                    

Zbiegłam ze schodów do PWG. Czekały na mnie na dole Lili i Renee.

-Dlaczego miałam wstać o szóstej nad ranem i iść do Wielkiej Sali? - założyłam ręce na piersi, a czarnowłosa bez słowa popchnęła mnie na korytarz.

-To niespodzianka! - krzyknęły i przytuliły mnie.

Cóż dzisiaj 14 lutego. Walentynki. Dzień ciepłych słów, czerwonych serc wywieszonych po korytarzach i aromat amortencji unoszący się po korytarzu.

Prowadziły mnie do sali. Wspólnie otworzyłyśmy drzwi. Ze środka wyleciały tysiące czerwonych balonów.

-Wszystkiego najlepszego! - krzyknęli Lili, Rey i hunce, którzy znaleźli się nagle blisko nas. Dostałam dużego miśka i dużego przytulsa. -To prezent od Remusa. - wyszeptała mi do ucha Rey a ja zrobiłam typu „dziewczyno zabierz mnie w cholerę".

*tydzień wcześniej*

Usiadłam przy stole obok Lupina. Od początku wyglądał na zamyślonego. Obejrzałam się do tyłu i zobaczyłam ją. Carly Moore. Siostra Jacoba. Odzwierciedlenie brata. Wpatrywała się bezczelnie w Lupina pożerając go wzrokiem. Posłała mi jedynie uroczy uśmiech Lucyfera i już nie spojrzała na mnie go końca kolacji.

Kiedy wychodziłam z sali - wraz z Rey -zauważyłam coś czego nigdy nie zapomnę. Remus obściskiwał Carly, a ona robiła mu malinkę na szyi. Zamurowało mnie to. Zrozpaczona spojrzała na Rey, ona też nie wiedziała co się dzieje. Odbiegłam od nich.

-Powinniście się wstydzić! - Słyszałam krzyki Rey. Zapewne daje im teraz wycisk z bólu i rozpaczy. Sama bym mu to zrobiła, ale wiem, że ona zrobi to lepiej.

Wbiegłam do biblioteki wpadając na kogoś. Byłam tak zrozpaczona, że nawet nie mogłam wydusić z siebie głupiego „sorry".

-Ariel? - Pomógł mi wstać.

-Taylor? - wydusiłam.

-Co ci się stało?

Oparłam się o ścianę, następnie kucnęłam kryjąc twarz w dłoniach. Chłopak usiadł obok mnie. Wytłumaczyłam mu z jękiem. Głos łamał mi się za każdym razem, gdy wymawiałam imię Lupina lub Moore.

-Ciii.. - przytulił mnie do siebie. - Wszystko będzie dobrze - potwierdził. Pomógł mi bardzo. Był dobrym słuchaczem.

-To idziesz z nim na ten bal za tydzień? - Oderwał mnie od tematu.

-Nie, no coś ty. - otarłam łzy widniejące na moim policzku.

-To może.. - zaczął, ale zdążyłam mu przerwać.

-Tak, mogę iść z tobą na bal. - potwierdziłam.

*Walentynki*

Cały ten czas spotykałam się z Taylorem. Remusa postanowiłam unikać a on ze swoją dziewczyną wszędzie razem chodzą. Widocznie nie byłam dla niego zbyt mądra lub zbyt ładna?

-Od kogo? - wychrypiałam jakbym niedosłyszała.

-Ode mnie. - poprawił swoje włosy a mi od razu chciało się wymiotować.

-Nie obraź się, że ja tobie nic nie dałam.

-Nie obrażę się. A i mam jeszcze to dla ciebie. - podał mi uroczy pakunek owinęty różową tasiemką.

-Dzięki. - posłałam mu niewidoczny uśmiech.

Na śniadaniu nie zamierzałam patrzeć na Remusa i tą ohydną przylepe. Potem poszłam do Hogsmeate. Rey kupiła sobie czarną za kolana na ramiączkach w złote kwiaty. Lilka zieloną z falbankami przed kostki. A ja wyszukałam czerwonej do kolan na krótki rękaw, koronkowa.

Wróciłam do szkoły i tu zaczęły się przygotowywania. Rey zrobiła mi makijaż - dziękowałam Bogu, że nie jest mocny - a rudowłosa fryzurę. Zeszłyśmy na dół. Taylor i Jacob już czekali w PW.

-Wow, pięknie wyglądasz. - powiedział a mnie oblały rumieńce.

-Dzięki. Idziemy? - zapytałam a wszyscy przytaknęli.
6/7

Zło nigdy nie śpi - Huncwoci [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz